Kochana- ja zawsze głupawkę mam w chwilach stresu- w czasie sesji letnich zawsze z kumpelą śpiewałyśmy "cicha noc" na dwa głosy na przykład...nie mam już po prostu sił, by się wkurzać bardziej... normalnie wchodzę na forum a tu bach-bach- wszystkie już po porodach... normalnie jak widzę, że byłaś to już sama nie wiem, co myśleć: czy się cieszyć, że nie zostałam sama czy smucić razem z Tobą, bo wiem co możesz czuć ...
Maran-atha- urodzimy! pewnie obie w piątek!!
czasami czuję się jakby mnie ktoś wsadził w czystą abstrakcję, wiesz?... że ciąża, dziecko, poród...
snuję się po chałupie, czytam jakiś stary kryminał, jeść już mi się odechciewa- a zajadam nerwy i nudę...doopa rośnie ponad miarę zapewne...
znajomi piszą, dzwonią, rodzina się martwi, obie babcie Hanki spać po nocach nie mogą, koledzy Małżona w pracy się denerwują, bo miał pierwszeństwo na wzięcie urlopu, oni sobie już następne terminy "zaklepali" a ten nadal w pracy...
a ja nie mogę nic zrobić! sama te latarkę mam se wetknąć czy jak?
liczyłam ruchy... po 40 minutach doszłam do ponad 60 i zaprzestałam:-) ma werwę dziewczyna...
mam jakieś skurcze, ale co z tego?krótkie, rzadko, do wytrzymania...
a u Ciebie nadal nic a nic? może szczęśliwie zaczniesz "z grubej rury"- bez takiego jak u mnie tygodniowego robienia sobie nadziei? złapie Cię i już? oby!!!
idę kąpu zrobić, poprasuję przed snem, Małżon wróci z roboty... zapyta: "rodzisz?" usłyszy "nie" i wszystko będzie po staremu...
przytulenia!