Witajcie Majóweczki!!
Zwolinka, po tym co napisałaś o Starynkiewicza... kurczę ja już głupieję z tymi szpitalami, naprawdę! W sumie jest tak że każdy zbiera i bardzo dobre i bardzo złe opinie :-( W Pile, gdzie mieszkaliśmy 2.5 roku było "lepiej" - wiadomo było, do którego ginekologa "się chodzi", szpital jeden... nic to że wygląd prosto z lat siedemdziesiątych i chyba od tego czasu nie remontowany, o znieczuleniu można zapomnieć... ale mimo że szpital nie był super, to jednak opieka w porządku i tak poszłabym tam rodzić jeszcze raz (po prostu dlatego, że znam miejsce). No cóż, niemożliwe. Trzeba rozejrzeć się porządnie tutaj. Zastanawiam się nad Wołominem, czytałam pozytywne opinie.
Aurelia.... współczuję - i współczuję, że Twój facet nie potrafi się postawić tej kobiecie, bo jeżeli tego nie zrobi to ona bezczelnie będzie go wykorzystywała po wieki (bo przecież nie chce jej się wydawać kasy na wynajęcie mieszkania, prawda?).
Minka, pewnie że się z Tobą zgodzę ;-) Ja powiem tak: mimo, że kocham mojego męża (choć kłócimy się coraz częściej, jakoś za dobrze to nie wróży), to gdybym kilka lat temu wiedziała, jak wygląda związek z facetem z przeszłością (niepohamowane rozpuszczanie jego dziecka, liczy się tylko dziecko a kobieta jest kimś w rodzaju sprzątaczko-kucharki, dziecko zachowuje się bezczelnie itd itp teściowa zdecydowanie kocha jego byłą żonę) - to bym się za Boga jedynego nie zdecydowała na taki układ. I wszystkim koleżankom odradzam/będę odradzać!
Teraz wreszcie zaczynam mówić o pewnych rzeczach otwarcie, bo uważam, że moje dziecko ma takie same prawa, a ja też mam prawo do odpoczynku a nie tylko usługiwania im 4 dni w tygodniu - no i dlatego są kłótnie. bo pewnie lepiej żebym siedziała cicho, zapewniała pełną obsługę itd. I najlepiej trzymała Maksa z daleka bo we wszystkim przeszkadza starszemu, samym swoim istnieniem
A mój M "wydziela" mi na tzw. "życie" dużo mniej kasy niż jego była dostaje alimentów. Dostaję od niej o 1000zł mniej. I jeszcze są pretensje że na co ja wydaję. Sorki, nie chcę żeby moje dziecko chodziło w najtańszych możliwych butach niewyprofilowanych, przepuszczających wodę itd jak to jest z jego starszym synem bo mama najwyraźniej oszczędza. Chodzę z Maksem na szczepienia, kupuję mu porządne ubrania, a tamta niekoniecznie. Ona oczywiście złego słowa nie usłyszy. A jeszcze M chodzi z synem do ortodonty, dentysty, i dodatkowo płaci.
Dobrze, że pracuję to nie muszę wypraszać każdej złotówki. W sumie szkoda, że od początku związku nie postawiłam się w pozycji żony, która nie pracuje (bo mąż zarabia kupę kasy, a tak u nas jest), w domu ma pomoc i zawsze pięknie zrobione pazurki.... a ja chciałam być niezależna, ambitna itd. to teraz mam - wszystko jest ponoć źle. Owszem powinnam zarabiać kasę (dużą) ale w taki sposób żeby to nie zajmowało czasu bo czas powinnam poświęcić na sprzątanie, gotowanie, zabawianie męża i jego syna (naszego niekoniecznie). Ech... ale mnie ten temat wkur... mówię Wam
W każdym razie pracować nie przestanę bo tak sobie myślę że jak się kiedyś z nim rozstanę to przynajmniej będę się mogła utrzymać. A czasem myślę o rozstaniu, wiecie, tylko na razie teoretycznie. mam nadzieję że sprawy między nami się poprawią.
No to się wyżaliłam. Miłego dnia!