Witam.
kwiateczek- będziesz mieć pamiatkę , Konradek już taki medialny w gazetach się pokazuje.
Dominik nie chce mi dziś jeść, nawet zupy machnął raptem 2 łyżeczki. Oczywiście zwalam to na zęby bo mu idzie lewa 2 i 3.
Wczoraj miał kolejny wypadek, o dziwo po raz kolejny z bierną asystą mamy. Pilnuje go trzymam a tu chwila moment i już poza zasięgiem rąk. Przywalił tym razem bardzo mocno głową o panele aż ma guza i sinika. Z tego wszystkiego to nawet ja się popłakałam.
Poza tym myślałam, że dosłownie zabije kuriera. Jak bym wiedział ze mi Opek ma przywieść fotelik to bym wybrała innego sprzedawcę.
Kiedyś już mi przywieźli paczkę, jakby im do kałuży wpadła. Nawet rozcinać jej nie musiałam. Koleżance paczke wieźli 2 tygodnie, bo ją gubili potem, bo koleżanki nie było w domu( nie dzwonią , nie piszą kiedy będą).
Akurat położyłam Dominika spać i poszłam sprzątać syf po próbie wmuszenia obiadku w Miku . Kurier zadzwonił domofonem naciskajac przycisk tak długo aż odebrałam. Otworzyłam, poszłam do pokoju po kasę a tu nagle sruuu i facet mi wpada do mieszkania, mija mnie, siada na kanapie, wyciaga papiery na ławę. Na ławie oczywiscie gradobicie czyli brudny śliniak Miku, wypaćkana miseczka, łyżeczka a on do mnie z pretensją, ze mu sie kwit ubrudził. Żadnego dzień dobry, w butach mi na dywan wlazł i ma jeszcze focha, ze mu sie kwitek kalafiorową zapaćkał.
Wzruszyłam ramionami bo nie chciało mi sie sięgać po rolkę kuchenna, zeby mu to wytrzeć. Zniżyłam sie do poziomu chama, niech sobie zliże jak taki mądry.
Pytam sie gdzie fotelik a ten mowi,że przecież przy drzwiach - pomyślałam, ze nie zauważyłam. Zapłaciłam i idę obejrzeć paczkę czy nie naruszona a ten znowu mnie mija i tyle go widzieli, krzyczę , ze chwile gdzie niby jest a ten mi pokazuje tylko palcem i śmiga ze schodów. Wku... sie , obejrzałabym paczke przed podpisywaniem papierów ale mi baran wparował do mieszkania. Paczka nie naruszona , wszystko ok, tylko,że mi ten cymbał na półpiętrze zostawił.
Dobrze, ze czmychnął bo bym mu chyba krzywdę zrobiła. Musiałam sobie sama ja wtargać, bo P. nie ma w domu o tej porze a nie bedzie stać kilka godzin na klatce
Pierwszy raz sie z czymś takim spotykam. Nigdy nikt mi do mieszkania nie wlazł.
Papiery zawsze podpisuję " na ścianie". Nie mam tam do napisania dyktanda, imię i nazwisko umiem napisac nawet trzymjac papiery " w powietrzu". Zdębiałam dosłownie...