Dla mnie chrzest to ważne wydarzenie, uroczystosc która ma swoje miejsce czyli w kosciele. Nie neguje ludzi którzy chrzczą dzieci w szpitalach, ale skoro dziecko jest zdrowe to dlaczego odbierac mu tą przyjemność przyjęcia chrztu w kościele, to jego pierwsze wazne wydarzenie związane z Bogiem... Moja przyjaciolka tez ochrzciła w szpitalu!
Powód-wygodniej bez biegania itd.
Nie wiem dla mnie to troszke dziwne.
No właśnie dlatego - dla wygody!
Mieszkam jak pewnie pamiętacie 60km od Krakowa, ale nie zamierzam tu zostac na długo (wynajmujemy dom). Więc nie zamierzałam tutaj chrzcic (zwłaszcza ze polityka tych księży tutaj jest co najmniej niekatolicka!).
I będąc po cesarce, sama z dzieckiem całymi dniami, bez sprawnego auta (wtedy) - NIE ZAMIERZAŁAM ROBIC SOBIE KŁOPOTU I ZAPIERNICZAĆ Z NOWORODKIEM DO KRAKOWA ZEBY ZAŁATWIAC CHRZEST!!
Moja mama cieszyła sie ze dzidziuś już ochrzczony, a dziadkowie od strony M byli rozczarowani, ze nie było ich przy tym. Ale stwierdziłam, że ważniejsze jest dziecko i ja, niż to czy się podoba rodzinie czy nie. Wyjaśniłam sobie to z "teściami" i wszystko gra. Mam kilka fotek z chrztu i planuję zrobić albumik, , który rozdamy rodzinie, gdy zrobimy spotkanie "pochrzcielne"w tym roku. ALe czekam na ładną pogodę i ciepełko, żeby zorganizowac wszystko w ogrodzie.
Gdybym mieszkała w Krakowie - prawdopodobnie ochrzciłabym "normalnie" w kościele.
Aniusia, mimo iż ja zrobiłam inaczej, szanuję Twoje podejscie do sprawy. Jeżeli uważasz chrzest za tak ważne wydarzenie, to nie dziwię się że niepochwalasz "nietypowych" rozwiązań ;-)
kangurka - Widzę jeden wielki plus takiego chrztu w szpitalu - właśnie to, że nie trzeba płacić księdzu.
To jakby dodatkowy atut. Mnie przede wszystkim podobało się nie to że nic za to nie zapłaciłam, lecz podejście tego księdza - powiedział ze sakramentu nie udziela za żadne pieniądze!
A'propos księży i pieniedzy...
W parafii wsi w której mieszkam, na mszy zapowiadajacej odwiedziny mieszkańców "po kolędzie", ksiądz zapowiedział z ambony ze od każdej rodziny życzy sobie po 150zł na kolędę!
Tak oficjalnie i głośno!! Zreszta to nie pierwsze jego wymuszenia!! Bo przecież nawet apelem tego nazwać się nie da
Byłam tak wściekła ze miałam mu powiedziec co o tym sądze, ale mój zapobiegliwy M oszczedził tego ksiedzu, bo uprzedził sasiadke ze ksiadz nie ma co do nas pukac.
Upiekło sie ksiedzu!
A sasiadka opowiadała nam potem ze ksiadz bedac u nich, wsciekły wyrzucał im ze od kilku lat nie dostaje od nich NALEZYTYCH pieniedzy gdy jest u nich na Kolędzie
Dla mnie tacy "słudzy Boży" to istne dno! Dlatego nie chodze do kościoła, a kolędę przyjmujemy u mojej mamy.
I jeszcze kilka słow gwoli wyjaśnienia - wiele lat byłam niezwykle praktykująca katoliczką, jeździłam na oazy, udzielałam się na spotkaniach katolickich, jeździłam na pielgrzymki, śpiewałam w chórku oazowym....
Teraz patrze na księży (nie wszystkich co prawda..) i mam odruch wymiotny za to jak traktują wiarę i wiernych oraz to jakie mają obecnie ideały.