Dopiero co wróciłam ufffff....
zajeło to cały dzień. Trzeba mieć nerwy, po usilnych namowach zrobili mi w końcu KTG, serce zdrowo bije, skurczy nie pokazało, a byłam w dosyć wielkim szoooku bo naprawdę były chwile kiedy macica się porządnie naprężyła, lekarz na izbie przyjęć "rzeźnik" do tej pory czuję się taka zbrukana
Potraktował mnie jak mięso, kazał przjechać ze skierowaniem od lekarza i dopiero jak mnie w poniedziałek zbada lekarz jeszcze raz, może łaskawie ustala mi termin cc. Ja już się zaczynam w tym gubić.
Musiałam pędzić do mojego lekarza na drugi koniec miasta po skierowanie do szpitala, tam odstałam swoje w poczekalni i w końcu dostałam, ale nie ma na nim wskazania na cc, mam nadzieję że się w szpitalu nie będą czepiać.
Lekarz z tego szpitala kazał jak najszybciej załatwiać sprawę dopóki akcja porodowa się nie zacznie, bo nie ma miejsc w szpitalch, będa mnie wozić karetką w razie czego do Trzebnicy, Obornik Śl, albo Środy Śl, a ze skurczami nie będzie to przyjemne, skoro i tak mam mieć cięcie po co się katować. Całkowicie go popieram. Mam już dosyć.
Jedna dziewczyna przyjechała z Trzebnicy własnie do Wrocławia bo w Trzebicy nie było miejsc, tu we Wrocławiu odsyłają ją z powrotem do Trzebnicy, jobla można dostać. I to się nazywa RODZIĆ PO LUDZKU.!!!!! Nigdzie nie ma miejsc.
Mimo że natrafiłam na tego "rzeźnika" na izbie przyjęć, byłam bardzo mile zaskoczona
, mąż zresztą też, wszystkie położne miłe, latały wciąż do mnie, podglądały zapis KTG, żartowały, było bardzo miło i przyjemnie, sam oddział jest cudowny i ta atmosfera przyciąga chyba te rodzące, dlatego brak miejsc.
A już myślałam że mnie zostawią bo lekarka dała mi kartę z regulaminem szpitala do przeczytania i termometr żebym zbadała sobie temperaturę, mąż się spocił bo się strasznie przejął. Naoglądał się maluszków i dopiero zaczyna do niego docierać chyba że to na dniach.
Ależ się rozpisałam.