reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe kreseczki wysikują wszystkie laseczki 🌺🌹🌻

reklama
A właśnie.
Mówicie do teściowych mamo? Czy też tato do teścia?
Ja mam tylko teściowa, ale nie mogę się przemóc. Opanowałam do mistrzostwa formy bezosobowe 🙈
Pani, babcia, bezosobowo. Ona uwaza tak samo jak ja ze mame ma sie tylko jedna, jej nie przeszkadza ani mnie. Ogolnie na tesciowa nie narzekam. Nie wtraca sie, nie udziela, jak sie sprzeczamy to odwraca glowe. Jedynie o mlodego ma jakas manie karmienia byleby zjadł i byleby nie upadł bedac pod jej opieka. Łazi wszedzie za nim. Tesc…. Pan albo dziadek, ale to specyficzny dziadek…. 😂😂😂
 
A właśnie.
Mówicie do teściowych mamo? Czy też tato do teścia?
Ja mam tylko teściowa, ale nie mogę się przemóc. Opanowałam do mistrzostwa formy bezosobowe 🙈
Ja do teściowej mówię po imieniu 😁 Zawsze będzie Irenka 😁
Ustaliłam to z nią po ślubie przy butelce nalewki 😅
Obydwie stwierdziłyśmy że mama jest tylko jedna.
 
reklama
Jeśli tak, to @Brownie1992 podrzuć szybciej, najlepiej już dziś, żebym zdążyła napisać tę powieść o mamusi 😄
to opisuj :D

Ja w sumie mogę zacząć 😂 ja mam całkiem spoko teściowa, ale mąż jest 8 lat ode mnie starszy i teściowie to generalnie tak bliżej pokolenia moich dziadków niż rodziców. Ona bardzo się stara nie wyrażać szoku, ale czasami widać po minie, że nie ogarnia. Generalnie zostałam zaakceptowana i czuje się u niej dobrze, ale wiem, że mogę nie być idealną partia dla jej syna, ale chyba i tak się wszyscy cieszą, że sobie w końcu żonę znalazł, że nie marudzą :D przełyka więc z widocznie ciężkim sercem, że nie gotuję jej synowi, w domu jest bałagan, a na ogrodzie łąka zamiast trawnika. Trudno jej było pogodzić się z przyjęciem ślubnym na 25 osób, bez zapraszania rodziny i chrzestnego mojego męża, była w ciężkim szoku jak jej powiedziałam, że swojego ojca nie zaprosiłam i mocno zdezorientowana, jak moja siostra przyszła z "koleżanką" 😂

Miałyśmy jedno spięcie w sumie, ale zapamiętam je do końca życia, bo odbyło się... na 3 minuty przed ślubem.

Stalismy pod salą ślubów czekając aż nas zawołają, ja zestresowana, że się opóźni, bo spieszyliśmy się na tramwaj, teściowa podchodzi, pytamy gdzie jest teść i słyszymy, że poszedł zanieść jedzenie siostry męża do bagażnika. Ja na to wtf, jakie jedzenie. I się okazało, że oni dla tej siostry (nie dziecko, starsza siostra mojego męża) mają prowiant na nasze wesele. To ja jej tłumaczę, że nie można wnieść swojego jedzenia na wesele, że im wielokrotnie tłumaczyliśmy, że na wszystko musimy mieć paragony, że na tort musieliśmy mieć paragon, na alkohol musieliśmy mieć paragon, że przecież wielokrotnie im to mówiliśmy jak teść proponował, że zrobi nalewkę. Że sala tego wymaga z uwagi na sanepid. Ona na to, że przecież to zdrowe (wtf). I znów jej tłumaczę, że to nie my, to sanepid! Że było kilka tygodni na to, żeby zgłosić nam taką potrzebę, to byśmy porozmawiali z salą wcześniej, a nie dowiaduje się tego na 3 minuty przed ślubem. Ona znowu, że to zdrowe i z pewnego źródła. To ja znowu, że sanepid, że tyle razy powtarzaliśmy o tych paragonach, że było tyle czasu żeby nam powiedzieć! I wtedy wkroczyła świadkowa, która zobaczyła z daleka, że mi się już wrotki odpinają, podbiegła, powiedziała, że cokolwiek omawiamy, omówimy to później, złapała mnie i porwała mnie od tesciowej 😂
 
Do góry