reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe kreseczki wysikują wszystkie laseczki 🌺🌹🌻

reklama
U mnie owu jutro albo w sobotę, a dzisiaj wieczorem mój mąż wyjezdza na cały weekend.
Także z tej pauzy to ja nie wiem po co się wypisywałam
U mnie podobnie- maz wraca na weekend z tyg i kolejnym weekendem w domu i wyjezdza w niedzielę lub poniedziałek na poligon na 2 tyg a owulka wtorek. Po prostu liczę, ze będzie wcześniej trochę.
 
rozumiem. Ja miałam przerwę 13 lat, a przed przerwą jeździłam 2 lata po małym mieście. I bardzo długo zwlekałam, żeby wrócić do jeżdżenia, zmotywowały mnie do tego starania o ciążę tak w ogóle. I na początku było trudno, w sumie dalej jest, np. nie skręcam w lewo na skrzyżowaniach kolizyjnych 😅 tylko obieram nawet dłuższą trasę tak, żeby było w prawo 😂 nie parkuję tyłem albo równolegle 😂 ale idzie mi coraz lepiej już. Więc to wszystko to tak naprawdę kwestia wprawy i treningu. A myślisz o wykupieniu dodatkowych godzin jeszcze czy już zamknęłaś ten temat?
Mąż mowi, ze czas na oswojenie uplywa i nie ma gadki, ze nie spróbuję nawet. To kupilam dostęp i robie testy.
 
jezu, uwierz mi, że nic innego nie robię, tylko odświeżam konto w labie :p numer zlecenia już wprowadzony :D

no ja czekam na betę! Ale też nasikam, bo lubię sikać :D
Ja dzisiaj z rana siklam, ale nadal biel ... Juz przestaje się łudzić , że coś będzie... Ale na Twój wynik czekam, chociaż twoim szczęściem będę się cieszyła 🙂
 
Mąż mowi, ze czas na oswojenie uplywa i nie ma gadki, ze nie spróbuję nawet. To kupilam dostęp i robie testy.
to dobrze, że Cię mąż tak "pcha", bo auto daje wolność.

Jak mieszkałam blisko centrum i miałam przystanek bezpośrednio pod domem, to nie odczuwałam braku samochodu. Ale jak się wyprowadziłam na przedmieścia, to już się zrobiła masakra. Wycieczka do centrum to godzina w jedną stronę komunikacja, do tego przesiadki. Przystanek 800m od domu - niby nie ma tragedii, kilka minut, ale jak jest zima, nawala śnieg albo deszcz albo skwar leje się z nieba, to te 800 to już ciężka droga. Ciągle czekanie na autobus, który ma mnie dowieźć na moją wieś, wiecznie spóźnione, stanie na przystanku i przez 40 minut. Do sklepów daleko, jakieś 1,5km do Lidla - da się spacerem i chodziłam sobie, ale zawsze było stanie przy półce i zastanawianie się, czy ja to dam radę wszystko donieść do domu. Ciągle uzależniona od kogoś - od męża, od komunikacji miejskiej, od taksówek.

Nie jeżdżę jakoś dużo, ale jak odstawilam auto do warsztatu i nie miałam go przez tydzień, to myślałam, że jajo zniosę. A tak to wsiadam i jadę, nie muszę nikogo o nic prosić, a moje jedyne zmartwienia to jak dojechać w określone miejsce nie skręcając w lewo i jak skonstruowane tam są miejsca parkingowe 😅
 
reklama
Do góry