reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe kreseczki wysikują wszystkie laseczki 🌺🌹🌻

Dobra, zrobilam drugi szczoszek jak sie umawiałyśmy i to przed 7! Ale sytuacja jest niemal identyczna. Druka kreseczka sie przebija, może nawet ciut lepiej niz wczoraj, ale jadal jest nieuchwytna dla aparatu. Zdjecie zrobione na parapecie, przed chwilą... nic, czekamy dalej...
wydaje mi się, że coś tutaj się przebija
 
reklama
też tak zrobiłam… chyba nie da się poczuć ukłucia(bądź uderzenia) zazdrości i niesprawiedliwości w takiej sytuacji 😣
Ja jeszcze czuje taką okropną niesprawiedliwość, że nie dość że dla większości zobaczenie dwóch kresek to żaden wyczyn, to owe dwie kreski = słodki maluch za 9 miesięcy, bez życia w ciągłym strachu od wizyty do wizyty...
 
Ja jeszcze czuje taką okropną niesprawiedliwość, że nie dość że dla większości zobaczenie dwóch kresek to żaden wyczyn, to owe dwie kreski = słodki maluch za 9 miesięcy, bez życia w ciągłym strachu od wizyty do wizyty...
to prawda, ostatnio sobie nad tym myślałam, że ten pozytywny test to dopiero pierwszy stopień i zacznie się stres. Niby u nas w badaniach wyszło, że mieliśmy po prostu pecha i zaszła ‚niefortunna’ mutacja, ale coś czuję, że już nie podejdę do tego z taką lekką głową jak za pierwszym razem.
 
ja jakbym miała coś zmienić w moim życiu to:
-poszłabym do liceum na profil językowy i poszłabym w życiu w naukę języków, takie studia bym wybrała,
-nie zaczełabym być z moim pierwszym chłopakiem lub chociaż zostawiłabym go po 1 red flag.

Oczywiście nie biorąc pod uwagę, że to by zmieniło bieg życia i np nie poznałabym mojego męża. Bo chciałabym zmienić tylko te 2 rzeczy, a reszty nie xD
 
W końcu udało mi się Was nadrobić. Uuuf. W swoim życiu chyba niczego nie żałuję. 🤔 Wiadomo decyzja o dziecku mogła być podjęta wcześniej ale widocznie nie byliśmy na to gotowi.
 
Dziewczęta z racji tego, że wczoraj Wam tak super poszło i fajnie dyskusja się rozwinęła to dzis pobawimy się we wróżki. Opowiedzcie proszę czy macie jakieś podjete decyzje, których żałujecie? Co byście teraz zrobiły inaczej i jak sądzicie jaki miałoby to wplyw na Wasze życie 🙂
Mam nadzieję, że nie padną tutaj same odpowiedzi, że zaczęłabym się wcześniej starać albo, że zrobiłabym takie i takie badania wcześniej 😉
a ja w sumie niczego nie żałuję. Widzę wiele głupot, które zrobiłam, które można nazwać życiowym błędem, typu zamiast iść na "porządne" studia poszłam od razu na dwa kierunki dupostudiow bez przyszłości, w pogoni za marzeniem, które na piątym roku okazało się mrzonką. W dodatku pojechałam za chłopakiem, który dostał się na studia tylko do jednego miasta, gdy ja podostawałam się na "prestiżowe" kierunki, na "prestiżowych" uczelniach. Ale gdyby nie to, może życie byłoby zupełnie gdzieś indziej i nie miałabym mojego wspaniałego męża i kotków.

Może żałuję, że wcześniej nie odcięłam się od ojca alkoholika. Przynajmniej tych kilka miesięcy wcześniej, wtedy pewnie nie zamieniłby mojego ostatniego tygodnia przed ślubem w koszmar, bo bym miała siłę nie odbierać od niego telefonów. Ale z drugiej strony właśnie to dało mi siłę, by powiedzieć sobie "dość" i przede wszystkim nie żałować tej decyzji. 5 maja minął rok od naszej ostatniej rozmowy i nie tęsknię za nim.
 
to prawda, ostatnio sobie nad tym myślałam, że ten pozytywny test to dopiero pierwszy stopień i zacznie się stres. Niby u nas w badaniach wyszło, że mieliśmy po prostu pecha i zaszła ‚niefortunna’ mutacja, ale coś czuję, że już nie podejdę do tego z taką lekką głową jak za pierwszym razem.
Dokładnie tak, już nie mówiąc o tym, że boje się, że będę mieć teraz problemy z zajściem, że coś się u mnie "zepsuło", to wiem też, że te dwie kreski nie będą tylko oznaczały radości ale i strach. Będę żyła od wizyty do wizyty, wszystko będzie mnie stresować i niepokoić... nie będę potrafiła się od tak cieszyć ciążą przez bardzo długi czas. 😔
 
ja jakbym miała coś zmienić w moim życiu to:
-poszłabym do liceum na profil językowy i poszłabym w życiu w naukę języków, takie studia bym wybrała,
-nie zaczełabym być z moim pierwszym chłopakiem lub chociaż zostawiłabym go po 1 red flag.

Oczywiście nie biorąc pod uwagę, że to by zmieniło bieg życia i np nie poznałabym mojego męża. Bo chciałabym zmienić tylko te 2 rzeczy, a reszty nie xD
Ja też postawiłabym na naukę języków, wcześniej (znacznie wcześniej) poznałabym męża, nie traciła czasu na bezsensowne przyjaźnie. Ogólnie czuję, że w jakiś sposób życie przeleciało mi przez palce. Cieszę się tylko i aż z dzieci, męża i domu. Praca przyprawia mnie o mdłości, nie cierpię jej, ale nic innego nie umiem robić. Nie żeby była trudna czy coś -po prostu w ogóle mnie to nie interesuje. I dlatego będę roziwjać pasje u swoich dzieci, aby pasje przekuć na pracę, żeby dawała im radość.
 
reklama
Ja też postawiłabym na naukę języków, wcześniej (znacznie wcześniej) poznałabym męża, nie traciła czasu na bezsensowne przyjaźnie. Ogólnie czuję, że w jakiś sposób życie przeleciało mi przez palce. Cieszę się tylko i aż z dzieci, męża i domu. Praca przyprawia mnie o mdłości, nie cierpię jej, ale nic innego nie umiem robić. Nie żeby była trudna czy coś -po prostu w ogóle mnie to nie interesuje. I dlatego będę roziwjać pasje u swoich dzieci, aby pasje przekuć na pracę, żeby dawała im radość.
Moja praca jest taka o - ni mnie ziębi nie grzeje co robię. Ale ja nie miałam nigdy jaranka, ze praca ma być moją pasją. Ja chce przyjść, zrobić co mam do zrobienia, zamknąć kompa i się odcinać. I taką prace mam.
 
Do góry