reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe kreseczki wysikują wszystkie laseczki 🌺🌹🌻

reklama
Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób i nie myślałam, że może to wpłynąć na płodność. Mój mąż jest DDA. Czasem zastanawiam się jakim cudem wyrósł na takiego faceta żyjąc w takich warunkach i doświadczając takich traum. Jest niesamowitym facetem, pełnym miłości i szacunku do drugiego człowieka i jestem z niego niesamowicie dumna, że jest jaki jest pomimo takiej przeszłości. Czasami gdzieś tam z tyłu głowy, gdy staraliśmy się o pierwsze dziecko miewałam myśli jakim będzie ojcem... Jest najwspanialszym ojcem na świecie. On swoje traumy "wykorzystał" tak, że dostarcza naszemu synowi wszystko to, czego sam nigdy nie doświadczył. Nie miał pomocy znikąd, wychował się praktycznie sam, a wierzcie mi, że kulturę osobistą ma taką, że wielu powinno się od niego uczyć.
I tak jak piszesz strasznie przykre jest to, że traumy mogą tak wpłynąć na płodność. Tak jakby taki człowiek za mało się w życiu wycierpiał...
Bardzo się cieszę, że masz takiego męża i że mimo trudności on jednak poszedł w drugą stronę i jest wspaniałym ojcem 🤎
 
Melduję @. Bez wcześniejszych plamień, a to duży sukces. Myślę, że podawane leki i hormony na to wpłynęły. I nawet łeb nie bolał przed okresem. Zaraz druga stymulacja na zwiększonej dawce Bemfoli. Jeszcze poeksperymentuję w maju. Czerwiec wolny od leków i monitoringu.
 
Kolega z pracy męża jest bezpłodny, starali się o dziecko z żoną w drodze adopcji 2.5 roku...była to dla nich długa i ciężka procedura, po drodze wiele testów psychologicznych( i chyba to wspominają najgorzej, żeby czegoś źle nie powiedzieć, bo przekreślą swoją szansę) , proces poznawania się z dzieckiem, i odjazd do domu bez niego i tak tyle czasu w tym byli- wkońcu osiągnęli cel, ale było to trudne doświadczenie. Oni byli na 100 % nastawieni , że chcą i podołają, podziwiam ich. Ja osobiście nie dałabym rady adoptować chyba, z tych samych powodów o której wy pisałyście wyżej .
Podziwiam takich ludzi. Uważam, że to wspaniałe. My byśmy nie podołali.
 
reklama
Do góry