Jeszcze w czasach liceum pojechaliśmy sobie na wagary na tereny starego lotniska. Popijaliśmy sobie piwo, więc szybko zachciało mi się sikać. Poszłam sobie ze 100m dalej, gdzie była zarośnięta łąka i tak sobie kucam i sikam, a tu nagle idzie sobie jakiś facet. Okazało się, że pomiędzy tą wyższą trawą jest ścieżka, więc przechodził jakieś 2m ode mnie, popatrzył, ja powiedziałam grzecznie dzień dobry, on odpowiedział, a ja potem zdałam sobie sprawę, że oczywiście ani na moment nie przestałam sikać. No w każdym razie minął mnie z uśmiechem i poszedł dalej.