A pytam się o ten test, bo JA SOBIE TO NAPRAWDĘ ROBIĘ!
drugi dzień spóźnia mi się okres i do wczoraj zrobiłam w kolejnych dniach trzy testy ciążowe. Powiecie, że to niewiele spóźnienia, ale od trzech dni czuję skurcze macicy. Wcześniej czułam jajnik. Gdzie ja takich bóli naprawdę w trakcie okresu nie miewam. I mój okres jest mega regularny. Nawet po czyszczeniu macicy pojawił się równiutko 28 dni później. Dlatego naprawdę to sobie robię i dalej mam nadzieję na ciążę. Pomimo tylu negatywnych czułych testów, które przy wcześniejszej ciąży już dwa dni przed miesiączką pokazały mi dwie krechy.
I wiem, że beta by potwierdziła czy tam wykluczyła... ale mi chodzi właśnie o to, że my to sobie naprawdę robimy. Mamy nadzieję do samego końca. I do pierwszego dnia okresu żyjemy w stresie/napięciu/zawieszeniu. Naprawdę moja psychika jest zszargana. Wiedząc, że prawdopodobieństwo że testy nie wykryły ciąży jest praktycznie zerowe, szukam e necie przypadków kiedy tak rzeczywiście było.
Masakra. Naprawdę masakra. Gdzieś w głębi rozumu wiem, że los płata mi figle i okres w końcu przyjdzie, ale moje serducho nie daje za wygraną i na przekór afirmuje ciążę.
Już nawet dzisiaj wskoczyłam na trzon, żeby wywołać tę mendę ze swojej macicy. Ale czeka. Suka czeka.
Jednym słowem.
mam zryty beret.