reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe kreseczki wysikują wszystkie laseczki 🌺🌹🌻

Współczuję Ci z całego serca, u mnie beta na poczatku przyrosła prawidłowo i prog też od 9 czy 11 szedł w gorę, poszłam na wizyte tydz pozniej, zero sladow ciąży, nic mnie nie bolało, nie plamiłam nie krwawiłam, po tym 5 tyg beta zaczeła rosnąć nieprawidłowo już a może wcześniej ale ja sprawdzilam ją do 4 tyg a po wizycie dopiero 5 tydz 4 czy 5 dni - dopiero prog zaczał spadać, a miałam nawet wartość 18 - najgorsze, ze musisz czekać do tysiąca zeby lekarz znalazł cokolwiek. Chyba, ze dziewczyny mnie poprawią.
U mnie bol i plamienie rozpoczęły się dopiero w okolicy 7 tyg
Tak, też mi się kojarzy, że na usg widać od około 1000.
 
reklama
A pytam się o ten test, bo JA SOBIE TO NAPRAWDĘ ROBIĘ!
drugi dzień spóźnia mi się okres i do wczoraj zrobiłam w kolejnych dniach trzy testy ciążowe. Powiecie, że to niewiele spóźnienia, ale od trzech dni czuję skurcze macicy. Wcześniej czułam jajnik. Gdzie ja takich bóli naprawdę w trakcie okresu nie miewam. I mój okres jest mega regularny. Nawet po czyszczeniu macicy pojawił się równiutko 28 dni później. Dlatego naprawdę to sobie robię i dalej mam nadzieję na ciążę. Pomimo tylu negatywnych czułych testów, które przy wcześniejszej ciąży już dwa dni przed miesiączką pokazały mi dwie krechy.
I wiem, że beta by potwierdziła czy tam wykluczyła... ale mi chodzi właśnie o to, że my to sobie naprawdę robimy. Mamy nadzieję do samego końca. I do pierwszego dnia okresu żyjemy w stresie/napięciu/zawieszeniu. Naprawdę moja psychika jest zszargana. Wiedząc, że prawdopodobieństwo że testy nie wykryły ciąży jest praktycznie zerowe, szukam e necie przypadków kiedy tak rzeczywiście było.
Masakra. Naprawdę masakra. Gdzieś w głębi rozumu wiem, że los płata mi figle i okres w końcu przyjdzie, ale moje serducho nie daje za wygraną i na przekór afirmuje ciążę.
Już nawet dzisiaj wskoczyłam na trzon, żeby wywołać tę mendę ze swojej macicy. Ale czeka. Suka czeka.
Jednym słowem.
mam zryty beret.
 
A pytam się o ten test, bo JA SOBIE TO NAPRAWDĘ ROBIĘ!
drugi dzień spóźnia mi się okres i do wczoraj zrobiłam w kolejnych dniach trzy testy ciążowe. Powiecie, że to niewiele spóźnienia, ale od trzech dni czuję skurcze macicy. Wcześniej czułam jajnik. Gdzie ja takich bóli naprawdę w trakcie okresu nie miewam. I mój okres jest mega regularny. Nawet po czyszczeniu macicy pojawił się równiutko 28 dni później. Dlatego naprawdę to sobie robię i dalej mam nadzieję na ciążę. Pomimo tylu negatywnych czułych testów, które przy wcześniejszej ciąży już dwa dni przed miesiączką pokazały mi dwie krechy.
I wiem, że beta by potwierdziła czy tam wykluczyła... ale mi chodzi właśnie o to, że my to sobie naprawdę robimy. Mamy nadzieję do samego końca. I do pierwszego dnia okresu żyjemy w stresie/napięciu/zawieszeniu. Naprawdę moja psychika jest zszargana. Wiedząc, że prawdopodobieństwo że testy nie wykryły ciąży jest praktycznie zerowe, szukam e necie przypadków kiedy tak rzeczywiście było.
Masakra. Naprawdę masakra. Gdzieś w głębi rozumu wiem, że los płata mi figle i okres w końcu przyjdzie, ale moje serducho nie daje za wygraną i na przekór afirmuje ciążę.
Już nawet dzisiaj wskoczyłam na trzon, żeby wywołać tę mendę ze swojej macicy. Ale czeka. Suka czeka.
Jednym słowem.
mam zryty beret.
I ****. Nawet się tego piwa w spokoju nie mogę napić.
 
A pytam się o ten test, bo JA SOBIE TO NAPRAWDĘ ROBIĘ!
drugi dzień spóźnia mi się okres i do wczoraj zrobiłam w kolejnych dniach trzy testy ciążowe. Powiecie, że to niewiele spóźnienia, ale od trzech dni czuję skurcze macicy. Wcześniej czułam jajnik. Gdzie ja takich bóli naprawdę w trakcie okresu nie miewam. I mój okres jest mega regularny. Nawet po czyszczeniu macicy pojawił się równiutko 28 dni później. Dlatego naprawdę to sobie robię i dalej mam nadzieję na ciążę. Pomimo tylu negatywnych czułych testów, które przy wcześniejszej ciąży już dwa dni przed miesiączką pokazały mi dwie krechy.
I wiem, że beta by potwierdziła czy tam wykluczyła... ale mi chodzi właśnie o to, że my to sobie naprawdę robimy. Mamy nadzieję do samego końca. I do pierwszego dnia okresu żyjemy w stresie/napięciu/zawieszeniu. Naprawdę moja psychika jest zszargana. Wiedząc, że prawdopodobieństwo że testy nie wykryły ciąży jest praktycznie zerowe, szukam e necie przypadków kiedy tak rzeczywiście było.
Masakra. Naprawdę masakra. Gdzieś w głębi rozumu wiem, że los płata mi figle i okres w końcu przyjdzie, ale moje serducho nie daje za wygraną i na przekór afirmuje ciążę.
Już nawet dzisiaj wskoczyłam na trzon, żeby wywołać tę mendę ze swojej macicy. Ale czeka. Suka czeka.
Jednym słowem.
mam zryty beret.
To nie ZRYTY beret, to beret staraczki.
 
A Z RZECZY MIŁYCH W MAJU 😒😏😏
Jestem raczej z natury samotnikiem. I jakoś nie mam przyjaciółki której się zwierzam. Aczej trudno jest mi się otworzyć i mimowolnie odpycham tym ludzi... I pracując teraz w szkole mam super kontakt ze wszystkimi, ale brakuje mi tego kogoś z im mogłabym pogadać od serca. I tak się przytrafiło, że jedna z dziewczyn zaprosiła mnie właśnie do domu. Niby mała rzecz, ale dla mnie fajnie że nasza znajomość jednak weszła na wyższy poziom 😅 jakoś też tak wyszło, że zwierzyła mi się z sekretu i potem ja jej.. I czuję że to może być dobra znajomość. I to było dla mnie w maju przełomowe i fajne ❤️
 
reklama
Do góry