lepidoptera
Fanka BB :)
Też chciałam dzisiaj badania zrobić, mam przychodnię koło pracy. I całe szczęście że nie poszłam, bo i tak ledwo dojechałam do pracy. Autobus przyjechał mega spóźniony i załadowany, więc tylko stojące i to nieciekawe miejsce w tym tłoku się znalazło. I w pewnym momencie jak mi się słabo zrobiło, mroczki przed oczami - masakra. Myślę sobie - cukier, więc pożarłam chocobonsa ale to nic nie dało. Pewnie jednak nie cukier a ciśnienie. No bez kitu ledwo dojechałam do przystanku, musiałam wysiąść, odetchnąć powietrzem, usiąść na chwilę i czekać na następny autobus skutkiem czego okrutnie się spóźniłam do pracy. Trudno. Ale gdybym była na czczo to podejrzewam że byłoby jeszcze gorzej, więc mogę tylko dziękować swojej gapowatości że zapomniałam pojemnik do moczu kupić. Gdybym była bliżej miejsc siedzących to mimo małej asertywności poprosiłabym kogoś o ustąpienie miejsca - zwłaszcza tego dla matek z dziećmi, ale niestety stanęłam nieszczęśliwie.
Dziewczyny nie ma co się szczypać - jak tylko jest możliwość to trzeba usiąść, bo z własnej woli nikt nam nie ustąpi pewnie.
Mi się tak zrobiło w pracy kiedyś, siedziałam spokojnie i nagle mroczki przed oczami, chyba z 1/2 godziny mnie trzymało, a dodam, że słabo minie było... później pielęgniarka mi powiedziała, że to teraz normalne - macica uciska na żyłę główną dolną i najlepiej wtedy się położyć na lewym boku (jak są warunki oczywiście). A w kościele to już powoli norma, że muszę siedzieć, bo słabo i duszno mi się robi...
Mam taki zapieprz w pracy, że nawet tego wątku jeszcze nie zdążyłam nadrobić...
A śnieg sypie cały czas i zastanawiam się, czy w ogóle wyjadę z parkingu...
Karolaq - czytałam już kiedyś to opowiadanko, ale teraz szczególnie mnie wzruszyło
Ostatnia edycja: