wiecie...uwielbiam karmić....to spojrzenie i uśmiech z miętoszoną piersią prawie wypadającą z buzi przy tym uśmiechu....i ten zapach potem mleczka z tej nienagannej jeszcze buźki....to takie uspokajające i uszczęśliwiające
Czytam to i normalnie mnie ściska. Łza kręci się w oku. Czy ja robię coś nie tak? Czy moje kochane dzieciątko nie czuje mojej miłości? Pola zazwyczaj ssie kilka minut w spokoju a potem jest krzyk, bunt i aż mnie ciarki przechodzą jak krzyczy. Nieważne w jakiej pozycji karmię. Jak biorę do odbicia to krzyczy tak głośno jakbym nigdy więcej miała jej nie przystawić :-( Kilka razy zdarzyło jej się uśmiechnąć podczas karmienia, nie mówię, że nie, ale 98% prób kończy się awanturą :-( brrr
a mimo wszystko ja i tak patrzę na nią za każdym razem jak karmię tak jakby to był pierwszy raz...