Suzi, ani, Odetka to ja z tych złych żon bo to mnie mąż zawsze robi kanapki do pracy:-) do tego jest jedynym operatorem zmywary i naczyń
, ja się nie tykam nawet....za to ja gotuję
ale lodówkę mąż pilnuje, w sensie dat ważności, czy coś się nie schowało a pasuje już skończyć, ja nigdy nie mam głowy do tego a On pilnuje
prasowania też go nauczyłam bo z domu wyniósł, że mama prasuje wszystkim przy ulubionym serialu, ja się ograniczyłam do swoich rzeczy i Nadii, mąż sam sobie prasuje i już nawet rękawy mu wychodzą i nie marudzi:-)
betibeti - fajnie masz ztymi chłopakami
Digitalis - kopie możesz też od lekarza dostać.....
Dee - nie ma się co dziwić, nieustannie i niezmiennie fascynujące jest to jak pojawia się nowe życie, trochę bólu, wysiłku i nagle jest...tego nie da się o suchych oczach przeżyć, odwieczny i stale powracający cud narodzin nigdy nie przestanie chyba wzruszać;-)
Dee moja też tak się wierci i czasem tak mocno się rozciągnie, że mam wrażenie, że mi skóra pęknie w tym miejscu
ja miałam dzisiaj ciężką noc....zebrało nam się z mężem na fiku-miku i nigdy nie miałam potem problemów, dzisiaj koło 2.30 obudziły mnie systematyczne skurcze, takie niby porodowe ale dużo lżejsze....próbowałam spać ale nie dawały mi, od krzyża szły takie boleści, po kilkadziesiąt sekund, systematycznie co 4 minuty.....mieliśmy już jechać na szpital ale uznałam, że jeszcze zaczekam bo znam już bóle porodowe i mi za lekkie wyglądały.....na szczęście częstotliwość się zmniejszyła do 6 minut, 10 po 3 h ustały na tyle, że zasnęłam.....wygląda mi to na skurcze przepowiadające....leże więc ile się da, jak wstaje to brzuch mi twardnieje i bardzo naciska w dół, do tego ból pachwin....
w I ciązy tak nie miałam...pierwszy skurcz, odejście wód i była akcja....teraz miałam dylemat co o tym myśleć ale mam nadzieję, że tej nocy będzie lepiej...ta bolesność w krzyżach nie jest miła...