Jestem, jestem!
Pojechalam sobie normalnie do lekarza, dziewczyny zostawilam na domku takim na 3h wiec spokojnie mysle sobie zdarze. Wizyta OK ale powiedzialam lekarzowi o tej pachwinie i bolach podbrzusza. Zbadal szyjke i jest wszystko w porzadku ale juz mnie zaczal ochrzaniac czy znowu meble mam ochote przestawiac itp. To mu powiedzialam, ze zwolnilam i nawet dziewczyne wynajelam na podlogi.
No ale on mnie chyba juz zna i mowi tak dla spokoju sprawdzimy czy nie ma skurczy (z Kevinem mialam w 7 miesiacu rozwarcie 2 cm i poszlam tez na sprawdzenie skurczy i mialam ponoc niezle a ja nic nie czulam i Kevina mialam wywolywanego w 40 tygodniu).
No i poszlam na ta porodowke ale zanim mnie podlaczyli, jeszcze mocz kazali dac zeby sprawdzic czy infekcji nie ma (strasznie ten moj lekarz dzisiaj przewrazliwiony, no ale sie poskarzylam, ze ten jego kolega ostatnio mnie w 2 minuty zalatwil). No i fajna pielgniarka przyszla, taka rosjaneczka i mnie podlaczyla i mowi, ze pol godziny musze lezec.

A ja za 15 minut mialam dziewczyny z domku odebrac i na nastepny przerzucic.
No i po 15 minutach przyszla sprawdzic i zaczelam ja tak wiecie na litosc nakrecac, ze mam serwis sprzatajacy i ze musze dziewczyny na nastepny domek przerzucic i czy nie moglabym 15 minut tylko polezec.
A ona mi lekarza zawolala!
No i jeszcze akurat w tym momencie i mi dziewczyny dzwonily co sie dzieje, i klientka co sie dzieje i nastepna mnie e-mailowala, o ktorej przyjade.
Jak ten moj lekarz to zobaczyl to juz wogole rece zalamal, nakrzyczal, ze na porod mam wylaczyc komorke bo inaczej wyrzuci ale mnie w koncu puscil bo nie mialam ani jednego skurczu.
W sumie sie pol godziny tylko po dziewczyny spoznilam ale pozniej na nastepnym domku musialam im pomoc bo bym po dzieciaki nie zdarzyla.
Ale chcialam zrobic zakupy bo wczoraj nam swiatlo zagrozilo, ze sie wyprowadzi z lodowki i nie ustalam. Kupilam tylko piersi dzisiaj na obiad i tak mnie potwornie bolalo, ze pojechalam do domu.
A dzieciaki maja jeszcze dzisiaj impreze w szkole. Co jakis czas maja takie "family fun night", ze caly dol szkoly zmienia sie w salon gier a rodzice sobie siedza na stolowce i jest muzyczka, jedzonko i pogaduchy.