Mitra
Polimama i Tytusa :)
- Dołączył(a)
- 1 Styczeń 2010
- Postów
- 719
7. O 1 w nocy w trakcie snu odeszły mi wody, wstaję biegne do męża, który w drugim pokoju usnął przed TV i krzyczę" "Wstawaj, odeszły mi wody, jedziemy do szpitala" A mój zaspany małżonek, nie otwierając oczu wymamrotał: "Kochanie to tylko sen, śpij dalej" Ja na to, że to nie sen tylko rzeczywistość i stoje dalej okrakiem, leje się ze mnie jak z kranu, mąż wstał popatrzył na podłogę, na mnie i rzekł: "Może byś mopa wzięła i wytarła te wody, nie mam jak przejść" Very Happy
8. za pierwszym razem było tak: Wink mąż świętował moje imieniny, wrócił po północy po 10 piwach, a o 3 chlusnęłam wodami więc go budzę "wstawaj, będę rodzić" a on "żartujesz?????" Wink)))) zajeżdżamy pod izbę przyjęć, pani otwiera z klucza drzwi a mąż "ja przepraszam że my tak wcześnie ..." itd Winka śmierdział jakby się perfum nachlał Wink poza tym że odeszły mi wody nic się przez kolejne 8 godzin nie działo, dali oxy
i tez jakoś słabiutko, mąż ledwo żywy po tym piwsku dogorywa na fotelu, rodzice mu żarcie z McDonalda dowieźli (kazałam mu zjeść na zewnątrz bo sama byłam pieruńsko głodna, jadł 5 minut żeby nie przeoczyć porodu ... a przeciez nic się nie działo Wink)), pytam zatroskana "nudzi ci się, cooo? nie masz co robić Sad" a on "ty się lepiej weź za to rodzenie Wink)))" potem było już gorzej i po paru godzinach to juz marzyłam żeby mi ktoś w końcu
zaproponował cc, a jak zapytali to się natychmiast zgodziłam, po czym musiałam się upewnić że na pewno zgodziłam się na cc a nie na coś innego Wink mąż rodził dalej ze mną, kazali mu włożyć to wdzianko i przeżył chwilę grozy bo utknęło mu to na wysokości pach Wink)))) i się zestresował ze nie zdąży Wink)) ale jakoś to przepchnął w dół, posadzili go obok mnie, potem kazali wstać, wziąć aparat i iść robić małemu zdjęcia Wink a potem włożyli mu w rece małe zawiniątko i ... po 3 minutach poprosił żeby mu je zabrali bo już go straaasznie mięśnie bolą Wink))) syn 3 kg raptem ważył Wink)) gdyby nim tak nie dyrygowali to pewnie jeszcze by tam siedział tak się biedak zestresował ;P
drugiego też chciał mieć syna (no bo z synem to już wie co się robi ale z
córką??? Wink), poszliśmy na usg, dr pyta: chcą państwo znać płeć? ja : tak, mąż męską, a ja żeńską Wink)) na co lekarz do męża: przykro mi ale ta dziewczynka na chłopca nie wygląda Wink)))
termin porodu miał pewnie ograniczenia ... były mistrzostwa w piłce nożnej więc mąż zabronił mi rodzić do 9 lipca ... 10 lipca to był poniedziałek, byłam 3 dni po terminie, upały nieziemskie już od 3 tygodni, miałam umówione ktg w szpitalu więc powiedziałam sobie "zaprę się a dziś urodzę, mam już dość!!!" Wink poszłam z synem na spacer, wsiadłam do samochodu (torba jeździła ze mną już od kilku dni) i pojechałam do szpitala ... po wszystkich możliwych wybojach Wink))) a że na polskie drogi można liczyć to na ktg juz miałam skórcze Wink położyli mnie na patologi, mąż przyjechał i przyniósł torbę z samochodu, teśc przyjechał i zabrał samochód Wink a na patologi urządzili mi małe spa, masaże (szyjki niestety), odchudzanko (bo byc może cc), mąż powiedział ze dziś jest 10 i on musi jeszcze na pocztę lecieć jakieś PITy czy inne cholerstwo wysłać ... i że uprzedzał Wink
kazałam mu się wypchać, poleciał na pocztę, lekarki powiedziały że zdąży
no i faktycznie poczekały aż wróci i poszłam pod nóż Wink pożartowaliśmy sobie, mąż siedział wyluzowany, córę wyjeli, mąż poleciał cyknąć fotki, generalnie zero stresu Wink nie ma to jak doświadczenie i rutyna niemal Wink))
a to relacja mojego kumpla z ich trzeciego porodu:
ja: i jak tam? jak było?
on: spoooko, posiedziałem na worku sako, pobujałem sie na piłce, luzik Smile)
ja: a Kaśka???
on: a nie wiem, poleciała gdzieś pogadać, wróciła, urodziła i po wszystkim Wink
Kasia: no nie chciało mi się z nim siedzieć, poszłam sobie pogadać, ale na parte wróciłam Wink)))
9.Za drugim razem miałam poród wywoływany oksytocyną. Bóle już duże, położna zaproponaowała mi wejście do wanny. Rozwarcie na 5 cm. Poszłam, ale ulga. A ze mnią pompa do oksytocyny, podłączana po prądu, na małym wózeczku. Siostra nalała wodę do wanny. Minęły 3 skurcze a ja czuję, że party. Następny to już masakra, rodzę na pewno. Krzyczę do siosty, że rodzę. Ona,że nie możliwe bo ile minęło czasu niecałe 10 min od badania. Jednak przyszła i tu zobaczyłam popłoch w jej oczach. Zdębiała, nie wiedziała czy ma mnie wyciągnąć z wanny, czy zostawić, porodów w wodzie u nas nie ma. Spuściła wodę i jakoś udało mi się wyczłapać z tej wanny. I pędem na salę porodową, jeszcze przez kawałek korytarzyka. Koszula na wózeczku z pomopą, bo przecież nie dała się zdjąć przez wenflon. Ja na golasa. Pytam czy bierzemy pompę. Siostra, jaką pompę? Zapomniała. Dopiero jak ją wyłączyła z prądu udało się nam przejść. Fantastycznie musiało to wyglądać. Ja na golasa, siostra ręka w kroku, trzyma głowę dzidzi, a za nami druga położna pcha wózeczek z pompą i moją nieszczęsną koszulą. Szłyśmy prawie biegiem. A koszulę miałam czas założyć dopiero po wszystkim Jeszcze następnego dnia wspominała mój ekspresowy poród.
10.Byłem obecny przy porodzie mojego pierworodnego.
Przed wejściem na salę porodową mieżyli i warzyli moją ukochaną po wejściu na wagę (cały czas miała już skurcze co 5 minut) lekarz stwierdził o przytyło się troszkę. Na co moja żona przez zęby - dziecko jest duże. Lekarz odwracając się z promienym uśmiechem - ta dziecko 20 kilo.
Myślałem że go moja połówka zabije.
III.
1. We wtorek pomalowalam ostatnia sciane w nowo zakupionym mieszkaniu, wrocilam do tesciow, a oni: na pewno mozemy jechac na dzialke (dwa tyg. do porodu, dzialka 150km od Wawy)? Ja - no pewnie, przeciez nic sie nie dzieje.. Wyjechali o 6 rano, ja sie budze o 7, bo cos mnie zabolalo ale co tam, poszlam w kime dalej. O osmej znowu to samo - no to wstalam, poranna toaleta i takie tam i znowu cos mnie zabolalo. Telewizor wlaczylam, obok stal taki duzy elektroniczny budzik i tak mimochodem zerkalam - okazalo sie, ze to tak co 4-5 minut. To pierwszy
porod, siostra rodzila rok wczesniej no to zlapalam telefon, dzwonie: Siostra, jak wygladaja skurcze, bo ja nie wiem???? Ona - ja tez nie wiem, dzwon do gina, to ci powie. Dzwonie, abonent czasowo niedostepny. No to niewiele myslac ubralam sie, walizeczke wczesniej przygotowana zlapalam, w biegu zgarnelam jeszcze pieluchy, wsiadlam do POLONEZA BEZ WSPOMAGANIA i tak sobie jade przez pol Wawy... Wybieralam tylko drogi, gdzie bylo malo dziur (slabo mi to szlo
), wparowalam na Izbe na Starynkiewicza a tam TLUM BAB!!! Se mysle, no to fajnie.. Pielegniarka na chwile wyszla z gabinetu, ja cos tam napomknelam, ze chyba rodze, no to zaprosila mnie bez kolejki. Wchodze, oczywiscie sto pytan do, wchodze na fotel a lekarz cos tam mamrotal, ze cos tam na palec, i jakies inne malo zrozumiale rzeczy, pytaja sie, a ma pani wynik HBS? Ja - nie, ale jest do odebrania w laboratorium. Ona - niech w takim razie maz przywiezie a teraz my tu wypalnimy papierki, a pani niech na spacer sobie pojdzie.. I wyszlam. Wsiadlam spowrotem do tego Poloneza, se mysle: Co tam
maz bedzie ganial, sama pojade i wynik HBS odbiore, bedzie szybciej.. Po czym dotarlo do mnie, ze nic mi nie powiedzieli, czy ja rodze!!!!!!!
Dzwonie do meza - sluchaj, chyba rodze, ale nie wiem, jak bede wiedziala cos wiecej to zadzwonie.. Wracam na Izbe, a oni do mnie - zapraszamy na sale porodowa! Ja - jak to, to ja rodze????? A oni - a owszem! No to dzwonie do meza i mowie: Wiesz co? Jednak rodze, ale nie spiesz sie specjalnie, troche to potrwa, co sie bedziesz spieszyl, przyjedz za godzinke, dwie - byl po 15 minutach, a nie chcial ze mna rodzic![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Skacze na pilce, gadamy sobie o pie..ch, przyszla moja Pani dr, przebila mi pecherz i sie zaczelo.. JA CHCE ZZO!!!! jeszcze nie, dolargan Pani damy.. no dali, ja odlot. Zaczelo wtrakcie skorczu tetno zanikac - wszyscy w panice a ja, po tym dolarganie wydawalo mi sie, ze to sie kolo mnie dzieje, ze to nie ja rodze i zero stresu! Zadecydowali, cc ale bez paniki, bo nie ma zagrozenia zycia. Anestezjologa myslalam, ze utluke, bo wbijal mi sie w kregoslup z 5 razy OCZYWISCIE w trakcie skurczow! No nic, udalo sie, a ze to bylo przed mundialem, to dowcipy krazyly. Na zawsze zapamietam, dlaczego Dudek nie pojechal na mundial - bo czeka na telefon od Krystyny z gazowni
DDDDDDD Uslyszalam jeszcze: patrz - ma cisnienie 70/30 a ciagle gada
D Mlody sie urodzil, jest caly i zdrowy a ja do tej pory sie z siebie polewam, ze taka durna sama sie zawiozlam
DD Dobrze, ze skurcze wypadaly na czerwonych swiatlach!!!
2. Druga ciąża, 30 tydzień. Jadę taksówką. Padła mi komórka, więc proszę
taksiarza:"Czy mógłby mi pan pożyczyć komórkę, jestem w ciąży i..." I w tym momencie ostry hamulec, zmiana pasu w ostatniej chwili i już pędzimy w stronę szpitala na Żelaznej. Taksiarz:"Co ile minut skurcze, Co ile minut skurcze, rozwarcie jest??!!!" Ja:"Ale ja mam termin dopiero za 10 tygodni" Taksiarz, ostro hamując:"Uf, to dobrze, bo ja już dzisiaj 2 rodzące w ostatniej chwili do szpitala dowiozłem".
3. Budzę się o 4 rano.Mokro między nogami(położna zadawała podchwytliwe pytania czy to był czop czy wody).Po godz.budzę
męża.Rodzę,jedźmy do szpitala.Zerwał się,miota się po całym domu,po minucie stoi ubrany przy drzwiach.Stwierdziłam,że ja to się jeszcze wykąpie.Spojrzał jak na wariatkę,ale nic nie mówi.W samochodzie raz co raz zerka.I nagle słyszę- Ty,to chyba filmów amerykańskich nie oglądałaś,tam kobieta jak rodzi to sapie,wzdycha,jęczy i krzyczy w aucie,a ty co,siedzisz cicho.
4. Pierwszy poród, ja - młoda (studentka), cokolwiek zestrachana, położne
współczują, mąż cokolwiek blady z wrażenia. Trwa i trwa, końca jakoś nie widać, a ja zaczynam trochę zasypiać czy odlatywać pomiędzy skurczami, tracę kontakt ze światem, nie odpowiadam na pytania. Skurcze parte - "przyj, przyj, włoski już widać", drą się położne, zeby do mnie dotrzeć. Na co ja absolutnie przytomnie "A jakiego koloru???" Wszyscy zbaranieli.e]
8. za pierwszym razem było tak: Wink mąż świętował moje imieniny, wrócił po północy po 10 piwach, a o 3 chlusnęłam wodami więc go budzę "wstawaj, będę rodzić" a on "żartujesz?????" Wink)))) zajeżdżamy pod izbę przyjęć, pani otwiera z klucza drzwi a mąż "ja przepraszam że my tak wcześnie ..." itd Winka śmierdział jakby się perfum nachlał Wink poza tym że odeszły mi wody nic się przez kolejne 8 godzin nie działo, dali oxy
i tez jakoś słabiutko, mąż ledwo żywy po tym piwsku dogorywa na fotelu, rodzice mu żarcie z McDonalda dowieźli (kazałam mu zjeść na zewnątrz bo sama byłam pieruńsko głodna, jadł 5 minut żeby nie przeoczyć porodu ... a przeciez nic się nie działo Wink)), pytam zatroskana "nudzi ci się, cooo? nie masz co robić Sad" a on "ty się lepiej weź za to rodzenie Wink)))" potem było już gorzej i po paru godzinach to juz marzyłam żeby mi ktoś w końcu
zaproponował cc, a jak zapytali to się natychmiast zgodziłam, po czym musiałam się upewnić że na pewno zgodziłam się na cc a nie na coś innego Wink mąż rodził dalej ze mną, kazali mu włożyć to wdzianko i przeżył chwilę grozy bo utknęło mu to na wysokości pach Wink)))) i się zestresował ze nie zdąży Wink)) ale jakoś to przepchnął w dół, posadzili go obok mnie, potem kazali wstać, wziąć aparat i iść robić małemu zdjęcia Wink a potem włożyli mu w rece małe zawiniątko i ... po 3 minutach poprosił żeby mu je zabrali bo już go straaasznie mięśnie bolą Wink))) syn 3 kg raptem ważył Wink)) gdyby nim tak nie dyrygowali to pewnie jeszcze by tam siedział tak się biedak zestresował ;P
drugiego też chciał mieć syna (no bo z synem to już wie co się robi ale z
córką??? Wink), poszliśmy na usg, dr pyta: chcą państwo znać płeć? ja : tak, mąż męską, a ja żeńską Wink)) na co lekarz do męża: przykro mi ale ta dziewczynka na chłopca nie wygląda Wink)))
termin porodu miał pewnie ograniczenia ... były mistrzostwa w piłce nożnej więc mąż zabronił mi rodzić do 9 lipca ... 10 lipca to był poniedziałek, byłam 3 dni po terminie, upały nieziemskie już od 3 tygodni, miałam umówione ktg w szpitalu więc powiedziałam sobie "zaprę się a dziś urodzę, mam już dość!!!" Wink poszłam z synem na spacer, wsiadłam do samochodu (torba jeździła ze mną już od kilku dni) i pojechałam do szpitala ... po wszystkich możliwych wybojach Wink))) a że na polskie drogi można liczyć to na ktg juz miałam skórcze Wink położyli mnie na patologi, mąż przyjechał i przyniósł torbę z samochodu, teśc przyjechał i zabrał samochód Wink a na patologi urządzili mi małe spa, masaże (szyjki niestety), odchudzanko (bo byc może cc), mąż powiedział ze dziś jest 10 i on musi jeszcze na pocztę lecieć jakieś PITy czy inne cholerstwo wysłać ... i że uprzedzał Wink
kazałam mu się wypchać, poleciał na pocztę, lekarki powiedziały że zdąży
a to relacja mojego kumpla z ich trzeciego porodu:
ja: i jak tam? jak było?
on: spoooko, posiedziałem na worku sako, pobujałem sie na piłce, luzik Smile)
ja: a Kaśka???
on: a nie wiem, poleciała gdzieś pogadać, wróciła, urodziła i po wszystkim Wink
Kasia: no nie chciało mi się z nim siedzieć, poszłam sobie pogadać, ale na parte wróciłam Wink)))
9.Za drugim razem miałam poród wywoływany oksytocyną. Bóle już duże, położna zaproponaowała mi wejście do wanny. Rozwarcie na 5 cm. Poszłam, ale ulga. A ze mnią pompa do oksytocyny, podłączana po prądu, na małym wózeczku. Siostra nalała wodę do wanny. Minęły 3 skurcze a ja czuję, że party. Następny to już masakra, rodzę na pewno. Krzyczę do siosty, że rodzę. Ona,że nie możliwe bo ile minęło czasu niecałe 10 min od badania. Jednak przyszła i tu zobaczyłam popłoch w jej oczach. Zdębiała, nie wiedziała czy ma mnie wyciągnąć z wanny, czy zostawić, porodów w wodzie u nas nie ma. Spuściła wodę i jakoś udało mi się wyczłapać z tej wanny. I pędem na salę porodową, jeszcze przez kawałek korytarzyka. Koszula na wózeczku z pomopą, bo przecież nie dała się zdjąć przez wenflon. Ja na golasa. Pytam czy bierzemy pompę. Siostra, jaką pompę? Zapomniała. Dopiero jak ją wyłączyła z prądu udało się nam przejść. Fantastycznie musiało to wyglądać. Ja na golasa, siostra ręka w kroku, trzyma głowę dzidzi, a za nami druga położna pcha wózeczek z pompą i moją nieszczęsną koszulą. Szłyśmy prawie biegiem. A koszulę miałam czas założyć dopiero po wszystkim Jeszcze następnego dnia wspominała mój ekspresowy poród.
10.Byłem obecny przy porodzie mojego pierworodnego.
Przed wejściem na salę porodową mieżyli i warzyli moją ukochaną po wejściu na wagę (cały czas miała już skurcze co 5 minut) lekarz stwierdził o przytyło się troszkę. Na co moja żona przez zęby - dziecko jest duże. Lekarz odwracając się z promienym uśmiechem - ta dziecko 20 kilo.
Myślałem że go moja połówka zabije.
III.
1. We wtorek pomalowalam ostatnia sciane w nowo zakupionym mieszkaniu, wrocilam do tesciow, a oni: na pewno mozemy jechac na dzialke (dwa tyg. do porodu, dzialka 150km od Wawy)? Ja - no pewnie, przeciez nic sie nie dzieje.. Wyjechali o 6 rano, ja sie budze o 7, bo cos mnie zabolalo ale co tam, poszlam w kime dalej. O osmej znowu to samo - no to wstalam, poranna toaleta i takie tam i znowu cos mnie zabolalo. Telewizor wlaczylam, obok stal taki duzy elektroniczny budzik i tak mimochodem zerkalam - okazalo sie, ze to tak co 4-5 minut. To pierwszy
porod, siostra rodzila rok wczesniej no to zlapalam telefon, dzwonie: Siostra, jak wygladaja skurcze, bo ja nie wiem???? Ona - ja tez nie wiem, dzwon do gina, to ci powie. Dzwonie, abonent czasowo niedostepny. No to niewiele myslac ubralam sie, walizeczke wczesniej przygotowana zlapalam, w biegu zgarnelam jeszcze pieluchy, wsiadlam do POLONEZA BEZ WSPOMAGANIA i tak sobie jade przez pol Wawy... Wybieralam tylko drogi, gdzie bylo malo dziur (slabo mi to szlo
maz bedzie ganial, sama pojade i wynik HBS odbiore, bedzie szybciej.. Po czym dotarlo do mnie, ze nic mi nie powiedzieli, czy ja rodze!!!!!!!
Dzwonie do meza - sluchaj, chyba rodze, ale nie wiem, jak bede wiedziala cos wiecej to zadzwonie.. Wracam na Izbe, a oni do mnie - zapraszamy na sale porodowa! Ja - jak to, to ja rodze????? A oni - a owszem! No to dzwonie do meza i mowie: Wiesz co? Jednak rodze, ale nie spiesz sie specjalnie, troche to potrwa, co sie bedziesz spieszyl, przyjedz za godzinke, dwie - byl po 15 minutach, a nie chcial ze mna rodzic
Skacze na pilce, gadamy sobie o pie..ch, przyszla moja Pani dr, przebila mi pecherz i sie zaczelo.. JA CHCE ZZO!!!! jeszcze nie, dolargan Pani damy.. no dali, ja odlot. Zaczelo wtrakcie skorczu tetno zanikac - wszyscy w panice a ja, po tym dolarganie wydawalo mi sie, ze to sie kolo mnie dzieje, ze to nie ja rodze i zero stresu! Zadecydowali, cc ale bez paniki, bo nie ma zagrozenia zycia. Anestezjologa myslalam, ze utluke, bo wbijal mi sie w kregoslup z 5 razy OCZYWISCIE w trakcie skurczow! No nic, udalo sie, a ze to bylo przed mundialem, to dowcipy krazyly. Na zawsze zapamietam, dlaczego Dudek nie pojechal na mundial - bo czeka na telefon od Krystyny z gazowni
2. Druga ciąża, 30 tydzień. Jadę taksówką. Padła mi komórka, więc proszę
taksiarza:"Czy mógłby mi pan pożyczyć komórkę, jestem w ciąży i..." I w tym momencie ostry hamulec, zmiana pasu w ostatniej chwili i już pędzimy w stronę szpitala na Żelaznej. Taksiarz:"Co ile minut skurcze, Co ile minut skurcze, rozwarcie jest??!!!" Ja:"Ale ja mam termin dopiero za 10 tygodni" Taksiarz, ostro hamując:"Uf, to dobrze, bo ja już dzisiaj 2 rodzące w ostatniej chwili do szpitala dowiozłem".
3. Budzę się o 4 rano.Mokro między nogami(położna zadawała podchwytliwe pytania czy to był czop czy wody).Po godz.budzę
męża.Rodzę,jedźmy do szpitala.Zerwał się,miota się po całym domu,po minucie stoi ubrany przy drzwiach.Stwierdziłam,że ja to się jeszcze wykąpie.Spojrzał jak na wariatkę,ale nic nie mówi.W samochodzie raz co raz zerka.I nagle słyszę- Ty,to chyba filmów amerykańskich nie oglądałaś,tam kobieta jak rodzi to sapie,wzdycha,jęczy i krzyczy w aucie,a ty co,siedzisz cicho.
4. Pierwszy poród, ja - młoda (studentka), cokolwiek zestrachana, położne
współczują, mąż cokolwiek blady z wrażenia. Trwa i trwa, końca jakoś nie widać, a ja zaczynam trochę zasypiać czy odlatywać pomiędzy skurczami, tracę kontakt ze światem, nie odpowiadam na pytania. Skurcze parte - "przyj, przyj, włoski już widać", drą się położne, zeby do mnie dotrzeć. Na co ja absolutnie przytomnie "A jakiego koloru???" Wszyscy zbaranieli.e]