reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Luty 2012

Witam wieczorkiem:-)
eg16-nie zapisałam małą z rocznym wyprzedzeniem bo wiem ze straszny problem ,a ze żłobkiem większy .Żłobka nie brałam pod uwage za bardzo mi było szkoda przegapić ten najfajniejszy okres z maleństwem,dlatego zmuszona byłam zamknąć swój salon fryzjerski .

Digitalis-czy ja wiem czy zaszybko,czas pokaże u nas są dzieci przyjmowane w wieku 2.5 lat ażeby robić miejsce w żłobku.Moja wiekowo powinna iść od listopada,jednak znam dyrektorke i postaram się ja wcisnąć od września coby się z dziecmi zgrała.Mam nadzieje że nie będzie źle bo moja mała to taka"strzyga"i agentka że powinna dać rade.Obcych się nie boi zo mniej mnie cieszy,jedynie ostatnio jakoś tak facetów sie krempuje.

śpiąca już jestem i zapomniałam z tego wszystkiego kto jeszcze do mnie pisał:zawstydzona/y:.

Wizyta u lekarki ok wszystko wporządku,płci jeszcze nie dało rady określić bo nie było widać ,no i dzieciątko było tak dziwnie ułożone buźką i brzuszkiem do dołu.W poprzedniej ciąży dzieciątko się tak nie obracało,było widać jak fika nóżkami jednak buźki nie chciało pokazać.No i nie dało rady zmierzyć kosci nosowej ale z tego co lekarka mówiła to ok.Mam nadzieje że za miesiąc poznamy płeć:-)Nic zmykam dobrej spokojnej nocy laseczki.
 
reklama
Mitra - to mnie zaniepokoiłaś.A czemu z tamtąd zwiałaś?? Źle Cię potraktowali?? A jeśli można wiedzieć teraz gdzie chodzisz??
Wiesz ja musiałam zmienić lekarza ze względu na to że przeprowadziłam się do Warszawy.Do Madalińskiego mam w miarę niedaleko i dlatego zdecydowałam się na ten szpital i lekarza z niego.A ponieważ to moja pierwsza ciąża to nie za bardzo wiem jakie są moje wszystkie prawa jako kobiety ciężarnej.




 
mmona dzieki, bole mam od 3 tyg i nigdy w zyciu takich nie mialam, sen... nawet nie mam mowy o snie tak boli głowa
lekarz mowi ze od wysokiego poziomu hormonu ciazowego
a dwie ciąże przeszlam bezproblemowo :)
 
no to tak... czas na moje żalenie się... od mniej więcej 20.30 sobie popłakuję. Moja praca. Moja cholerna praca. Po 15 latach nagle okazuje się, że nie jestem dobrym pracownikiem, nie dbam o organizację pracy, że (parafrazując pewną rozmowę i kontekst wypowiedzi) mam robotę gdzieś. Nie miałam zamiaru w pracy mówić o ciąży jak najdłużej. Że wyszło jak wyszło? Nie planowałam krwawienia, plamień, krwiaka. Stan zdrowia przed ciążą miałam ogólnie dobry, wyniki w porządku, macica podleczona, kręgosłup pod kontrolą. Nic nie wskazywało, że będę na zwolnieniu już od 7 t ciąży, czyli od 12 lipca. Na przyjście dzidziusia szykowałam siebie już od października - usunęłam dziwne znamiona (nieszkodliwe jak się okazało, ale były w miejscach narażonych na podrażnienia), zaczęłam ćwiczyć jogę, żeby polepszyć kręgosłup i ogólnie siebie fizycznie podbudować; pigułki nie brałam już od końca listopada. Usg wewnętrzne było zrobione dwa razy. Konsultacje z dwoma ginekologami zaliczone, leczenie hiperprolaktynemii rozpoczęte. Zadbałam o siebie jak najlepiej się dało. Dzidziuś jest totalnie chciany i zaplanowany. Kurcze, ja naprawdę myślałam, że będę w pracy na pewno do końca października (taki był plan minimum), liczyłam, że do tego czasu zorganizuję swoje stanowisko pracy na czas nieobecności, że dam radę wstępnie pokazać koleżankom, co ja robię, na co trzeba uważać, co robić co miesiąc (pracuję w księgowości, więc to kwestia specyficznych rozliczeń). Szczegół, że wstępnie parę rzeczy już miałam przygotowane od dłuższego czasu - takie specyficzne instrukcje obsługi naszego księgowego programu. Drugi szczegół, że przyzwyczaiłam koleżanki z pracy, że rzadko kiedy mnie nie ma, więc nikt może się nie przejmował tym, co ja konkretnie robię. Trochę mówiłam o swoich obowiązkach dziewczynie, z która siedziałam w pokoju, ona niby wiedziała o wszystkim najwięcej. Teraz okazuje się, że UWAGA!!!!! powinnam w zasadzie powiedzieć w pracy o fakcie zajścia w ciążę praktycznie chyba w momencie zajścia. A uściślając - tu chyba poinformować moja bezpośrednia kierowniczkę o zamiarze zajścia w ciążę. Wszyscy wkoło mówili - a kiedy dziecko? kiedy? zrób sobie, na co czekać, to takie fajne, wyrównaj limit pracowych dzieci na osobę. I co śmieszne, najwięcej o tym mówiły osoby, które teraz mają największe pretensje. A przecież któraś z Was kochane juz mi napisała, że nie mam obowiązku w pracy mowić o swoich prywatnych sprawach, a ciąża do takowych należy. Dziś wieczorem miałam nieprzyjemną rozmowe z moja kierowniczką - mieszkamy w jednym bloku (słuzbowe mieszkania), przekazałam jej dziś mój służbowy pendrive. No i usłyszałam od niej, oj usłyszałam - dlaczego jej nie powiedziałam, przecież powinnam powiedzieć, że jestem w ciąży, inna koleżanka 2 lata temu przecież do niej przyszła i powiedziała, że jest w ciąży i że idzie na L4. Zwróciłam jej uwagę, że tamta tak zrobiła jak była w bardziej zaawansowanej ciąży niż ja, że nie przewidziałam, że będę mieć w moim stanie problemy zdrowotne, bynajmniej sobie ich nie życzyłam. Wyjaśnienie: poszlam na L4 po diagnozie szpitalnej - ciąża zagrożona poronieniem, było to akurat na drugi dzien urlopu mojej szefowej. Mialam ją zastepować w czasie jej nieobecności, jednak o tym fakcie zostałam powiadomiona nie z wyprzedzeniem, w obowiązkach pracownika mialam uzgodnione zastępstwo za kogo innego, postawiła mnie przed faktem dokonanym - prawo szefa - inne polecenia kierownika. Nie wywiązałam się z tego nie, że nie chciałam, ale z powodów zdrowotnych. Po powrocie z urlopu kierowniczka była załamana stertą rzeczy do zrobienia - tych, którymi ja miałam się zająć. Mówiła z pretensja w glosie, że jak to zobaczyła, to aż się popłakała. Że powinnam jej powiedzieć, bo inaczej by rozwiązała kweste zastępstwa, podpisywania i takich tam służbowych organizacji. Nie chciałam nikomu mówic o ciąży jak najdłużej, bo to moja sprawa, to takie intymne rodzinne przeżycie, nie do końca do celebracji akurat w mojej pracy (tu mój stan stal się sensacją, że mam już ponad 35 lat, że to nieślubne to dodaje większego plotkarskiego smaczku), drugi argument? to kwestie finansowe - dostaję po tyłku z kasą, nie dostanę kwartalnej premii, nie dostanę nagrody okolicznościowej na święto pracowe, 90% szans na utratę maciupkiej premii miesięcznej. Na L4 dostanę wyłącznie łysą, gołą pensję z budżetówki. Kompletne zero kasy na ekstra wydatki. Dołujące w okolicznościach utraty pracy przez mojego lubego. Nie tak mialo być. Wyszło jak wyszło. W perspektywie tak rodzinnej atmosfery w pracy będę prosiła moja gin o L4 na jak najdłużej nawet jak nie znajdzie medycznych wskazań. Juz sama nie wiem, pewnie jestem świnia a nie dobra koleżanka, nie staram się wcale a wcale. Ale psychicznie mnie to wykańcza. Te ploty i pretensje - pocztą pantoflową o mojej ciązy wie np osoba, która już nie pracuje z nami. Mój mnie dzis wieczorem uspokajał, że praca nie jest teraz priorytetem. Głupia jestem, że się aż tak przejmuję. Ma byc ktos przyjęty na zastępstwo na moje miejsce. Perspektywa? po urlopie macierzyńskim pewnie będę pracowała ale już na innym stanowisku, fajna zsyłka po 15 latach :( Po co ja sie poświęcałam, nie chodzilam na urlopy (wyobraźcie sobie, że mam do wykorzystania prawie cały zeszłoroczny urlop oprócz tegorocznego), ustepowalam z terminami.


Przepraszam za rozpisanie się, za chaotyczną wypowiedź. Jestem podlamana. I ciągle łzy napływaja do oczu. Staram się uspokajać, tylko że to tak trudno olać i nie myśleć o takim problemie :(
 
Czesc Dziewuszki!
Jezus jeden dzien mnie nie bylo a Wy taaakie rozprawki zescie napisaly.:-)
antila w Stanach nie ma czegos takiego jak L4 po pierwsze a po drugie jestem samozatrudniona. Jakbym miala zaufana laske tak jak mialam moja Marte to moglabym spokojnie z 2-3 dni zostac w domu a tak ta nowa dziewczyna nawet prawka nie ma.
krisowa zycze pomyslnego rozwiazania trzeciego problemu.
cyska ja sie trzymam tylko i wylacznie daty wyliczonej w/g pierwszego usg. Kazde nastepne jes juz "oszukane" bo po 3 miesiacu uderzaja geny i kazde dziecko rosnie inaczej.
witam nowe mamusie!
darialapka ja wlasnie gdzies od niecalych 2 miesiecy mam bole brzucha, pod pepkiem. Czasem tylko boli a pare razy juz mnie tak ostro bolalo, raz w nocy chcielismy juz wzywac pogotowie bo bolalo jak nie wiem. W poprzednim tygodniu dostalam w koncu ubezpieczenie i pojechalam do szpitala. Porobili mi wszystkie wyniki i doszli jedynie do tego, ze te bole moze powodowac moja niesforna macica, ktora nie chce rosnac w gore tylko wypycha sie do przodu.
Zazwyczaj po drugim domku juz mnie plecy bola, ze sie nie moge schylic ale lekarz wtedy w szpitalu powiedzial, ze spokojnie mam brac Tylenol wiec biore.
geniusia jejku kobitko no! Pewnie, ze sie wypisuj, mi zawsze pomaga. Przytulam mocno, wiem, ze nie przejmuj sie nie skutkuje. Mysl o tym zeby Tobie i dzidzi bylo dobrze. Olej, olej i jeszcze raz olej. Jak widzisz nie warto sie przejmowac i poswiecac, w pracy Cie nie docenia.
 
Wczoraj zadzwonila do mnie znajoma, ktora pracuje na innym serwisie, ze ma dzien wolny i mialam 2 dziewczyny.
Jejku jak fajnie. Wiecej musialam myslec niz robic bo jedna miala srodki a jedna odkurzacz i trzeba bylo tak zorganizowac zeby zadna nie stala ale jedna drugiej nie przeszkadzala ale ja sie nic nie nameczylam.
Porobilam troche kurziow, pogadalam z klientkami, powiedzialam dziewczynom co maja robic, sprawdzilam i juz.
W domu szybko bylam i w miare na chodzie jeszcze to sie do sprzatnia i oragnizowania wzielam i nie weszlam na komputer wogole.
Mysle teraz jak ta kolezanke odbic bo ona jest dobra i jej akurat w 100% ufam, ze bedzie dobrze robic. Nie tylko w pracy, ona juz z natury jest taka uczciwa osoba.
Jutro sie okazuje ogloszenie w gazecie wiec znowu od poniedzialku bede testowac dziewczyny bo ta co teraz mam za 2 tygodnie wraca do Polski.:-(
A jeszcze teraz sa moje "swieta", co roku koniec sierpnia i wrzesien mam wysyp nowych klientek, czasem po 4-5 wycen tygodniowo. Musze to wykorzystac bo pozniej do grudnia juz posucha.
Tylko w tym tygodniu mi 3 klientki przybyly, z czwartej musialam zrezygnowac bo dzieciaki w pn i wt obozu juz nie mieli a ona tylko wtedy chciala sprzatanie.
Wczoraj juz sie zaczela szkola. Jeszcze ten tydzien bez zadania domowego na szczescie ale chodza tam od 3 lat a jeszcze codziennie jakies papiery przynosza do wypelnienia, jakby nie mogli sobie z tamtego roku wziasc.
 
Mitra - to mnie zaniepokoiłaś.A czemu z tamtąd zwiałaś?? Źle Cię potraktowali?? A jeśli można wiedzieć teraz gdzie chodzisz??
Wiesz ja musiałam zmienić lekarza ze względu na to że przeprowadziłam się do Warszawy.Do Madalińskiego mam w miarę niedaleko i dlatego zdecydowałam się na ten szpital i lekarza z niego.A ponieważ to moja pierwsza ciąża to nie za bardzo wiem jakie są moje wszystkie prawa jako kobiety ciężarnej.





Cyśka ja juz o tym kiedyś tutaj pisałam. Zafundowali mi zupełnie niepotrzebnie indukcje porodu przed terminem ( miałam cukier na granicy cukrzycy ciążowej, juz nie pamiętam dokładnie wyniku ale punkcik ponad normę, moze potem znajdę badania jakby co) i to byl wielki powód do tego.( tłumaczyli ryzykiem makrosomii płodu , pomimo ze usg wskazywało na malą wage - he he)Szyjke miałam dluga itd, a mimo to zafundowali mi dzionek z oksytocyna w otoczeniu wyjących i walących kupe kobit ta porodówce, a zapewniam cie ze inaczej to sie odbiera w chwili kiedy sama nie rodzisz tylko pompuja ci hormony w żyłę.( Swoja drogą miałam umówioną i położną i swoj pokoik) , moja połozna stukała sie w czerep z ta indukcja ale niewiele miala do powiedzenia. W kazdym razie twierdziła ze to musi sie skończyć cesarką ( bardzo nie chcialam cc) Po tym dniu spędzonym bez sensu na porodowce i 2 tygodniach na koszmarnej , syfiastej patologi wkurzyłam sie i zadzwoniłam do swojej innej połoznej , a ta zalatwiła mi miejsce w Wolominie.Wypisałam sie na własne żadanie i pierwszy raz po 2 tygodniach udalo mi sie tam wyspać; )Potem odpoczęłam, potem niestety musieli juz kontynuować ta oksy, ale to i tak było bez sensu , niewiele się ruszyło, ja opadłam z sil bo organizm jak sobie sam nie dozuje oksy tylko jest mu to serwowane z marszu to sie po prostu człowiek wykańcza i skończyło CC. Choc właściwie porod sam ruszył i gdyby nie ta oksy i nie to zmeczenie to spokojne urodziłabym SN ( poczułam to jak juz jechałam na stół, ale bylam tak wykończona ze sie nie przyznalam ;) )

Napisze ci wiec tak. jak masz tylko rodzic na Madalińskiego to luz, przyjedziesz z bólami dadzą cie na porodowe. OK. Ale na patologie i w te ich kombinacje nie daj sie wciagnąc, bo jadą jakimiś swoimi regułami nie patrząc na pacjenta. I z tego co widziałam na porodówce to przyjeżdża pacjentka, dostaje z marszu bez pytania kroplowe z oksytocyną. Bo to faktycznie przyspiesza poród, maja wiec szybciej spokój i większe moce przerobowe i wiecej kasy dla szpitala.

Teraz chodze sobie do zajebistego gina w swoim pracowym ZOZie ( kurde ze taki sie tam znalazl ;) ) A porod - Sprawdze piaseczno bo jak pislam masa ludzi z Zośki sie tam przeniosła i co lepsze położne i lekarze i szpital nowy i czysty, a jak nie to znowu Wolomin. Atmosfera tego szpitala jest nei do pobicia :)

A wogole to polecam i szkole rodzenia i położne z Domu Narodzin, a jak która zdrowa to poród w domu u siebie, w spokoju z mężem i fajną połozna u boku :)

Mnie szpital na Madalinskiego juz tą mozliwośc odebrał.
 
Mitra, ja marzyłam o tym Domu Narodzin na Mokotowie. Jeszcze parę lat temu o tym przeczytałam i modliłam się, że jak zajdę w ciążę, to żeby nie było komplikacji i się udało w warunkach prawie domowych. Wiele dobrych opinii o tamtym miejscu przeczytałam. Niestety już nie istnieje Dom z przyczyn od nich niezależnych. Niestety w mieszkaniu, gdzie mieszkam, poród domowy jest niemożliwy. Mam tak mało miejsca, że szok i nie czułabym się tu swobodnie. Na razie na myśl o pobycie w szpitalu ogarnia mnie panika. Ale staram się już wybrac szpital do rodzenia, popytam gin o szkołę rodzenia w jej szpitalu. Psychicznie nastawiam się tymczasem na Inflancką.
 
Genusia, Dom Narodzin nie ma juz swojego domu, ale położne działają i pomagają a ich szkola rodzenia jest super. To właśnie Kaska bardzo mi pomogła po tych sensacjach na Madalinskiego i zalatwila Wolomin. Jak ci zalezy na dobrej opiece , zadzwon i pogadaj z nimi. Doradzą :) Super fajne, ciepłe , normalne kobity :)

A moja kumpela rodzila co prawda w gliwicach , ale w 30 metrowym mieszkaniu. Wiec to nie o wielkosc chodzi :)

A wlasnie położne z DN pracują tez w normalnych szpitalach i mozna je sobie wybrać do porodu :) Albo ci kogoś polecą.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witam z kawką:)

Geniusia takie to wszystko właśnie niesprawiedliwe jest:) Głowa do góry i postaraj się nie myśleć o pracy tylko o sobie i maleństwie:)

A ja już od 7 na nogach! Kurde jak mam wolne to nie mogę spać a jak praca to ciężko się zwlec z wyrka!
Na dziś mocne postanowienie zrobienia porządków w szafie!Jakoś tak nie mogę się zmobilizować żeby wkońcu pochować to co małe! Chyba boję, że w ponad połowę ciuszków już nie wejdę, bo brzuch już bardzo widoczny a na wadze dzisiaj 5,5kg na plusie! ZałamkaJak tak dalej pójdzie to przytyję tyle co w pierwszej ciąży (17) albo więcej! Już mi brzuch przeszkadza w niektórych sytuacjach, to co będzie później???

Miłego dzionka:)
 
Do góry