Cześć dziewczyny.
Ja po urlopo-zwolnieniu. tzn. miałam na ten okres zaplanowany urlop, ale poszłam do mojej lekarki i mi na 2 tyg wypisała zwolnienie, żeby urlop oszczędzić na po porodzie. Pierwszy tydzień spędziłam w Wawie. Od poniedziałku do czwartku zdychałam, bo się zatrułam, o czym chyba tu pisałam. Później pojechałam do teściów do Gdańska, gdzie już M był z Mackiem. No i w niedziele wieczorem gardło zaczęło mnie boleć, w poniedziałek rozkreciło sie na całego a we wtorek okazało się ze to angina
no żesz kur... a nikt w otoczeniu nie był chory, nie wiem skąd to dziadostwo się przypałetało
w każdym razie skończyło sie na antybiotyku przez 5 dni. Rowamycyna, podobno bezpieczna w ciąży. Dziś mam usg genetyczne na nfz, jutro priv. Mam nadzieję, że fasolce nie zaszkodziło :-(
Od wczoraj w pracy, a tu zwolnienia i generalnie atmosfera napieta. Jakaś taka zestresowana od wczoraj chodze, jak po południu brzucho zaczął mnie boleć, tak z przerwami do teraz ćmi. Mamy nowego dyrektora, który chroni własny tyłek i robi co mu kadry każą a nawet dalej. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu
Zwolnił jednego chłopaka, wczoraj mnie zauważył w sekretariacie i poprosił do siebie. Zapytał o plany na przyszłość. Zapewne dowiedział się że w ciąży jestem. I generalnie poradził iść na zwolnienie
bardzo to motywujące jak docenia się czyjąś prace w ten sposób
i mam to w d... idę w przyszłym tyg do mojej ginki, powiem jej co i jak i poprosze o zwolnienie. Co ja się będę stresować....
A co do płci, to jakoś takie przeczucie mam i ogromną nadzieję na dziewczynkę. W pierwszej też chciałam córe, ale z biegiem czasu coraz bardziej obstawiałam syna. I jak ginka zapytała na usg czy chcę znać płeć, to powiedziałam, że to raczej chłopiec. Byłam prawie pewna. I sie potwierdziło :-)