ameryka, nie ma za co ;-). i nie miej wyrzutów sumienia, bo się wykończysz psychicznie! a nawiązując do kurczaka, to ja właśnie z tego powodu, że nie mam jak przygotować obiadu, kupuję słoiczki obiadowe i jestem z tego póki co bardzo zadowolona. czasami coś ugotuję, zazwyczaj w weekend, jak mąż w domu. ale w tygodniu młody dostaje pyszne hippowe dania :-). zresztą już niedługo będzie mógł całkowicie z nami jeść i problem się skończy.
wczoraj wieczorem postanowiliśmy nauczyć młodego samodzielnego zasypiania. powiem tylko tyle, że mąż wyszedł, bo miękki jest, a ja 45min siedziałam nad łóżeczkiem (to nie ta metoda z wychodzeniem z pokoju) i non stop kładłam, przytulałam, znowu kładłam, uciszałam, bo płacz był najpierw żałosny, później wymuszony, a na końcu SZAŁ. normalnie złości takie, że się po łóżeczku rzucał. ale ja siedziałam, głaskałam i w końcu po 45min usnął. po całej operacji byłam tak psychicznie zmęczona, że aż na wymioty mnie brało (chyba ze stresu, bo ja nie potrafię słuchać płaczu mojego dziecka:--------(). ale uwaga! nie wiem, czy to dzięki temu, że sam zasnął, czy może przez zmęczenie z płaczu (jeśli tak, to do dupy, bo nie o to przecież chodzi:-(), ale dziecko od daaaaawna obudziło się pierwszy raz dopiero przed 2 (od 21). dostał cyc i spokojnie dał się odłożyć do łóżeczka. następna pobudka przed 5, znowu cyc i został ze mną w łóżku (mąż do pracy). przebudził się jeszcze jakoś około 6, ale pogłaskałam go i dalej spał do 7.30.
ciekawe...
wczoraj wieczorem postanowiliśmy nauczyć młodego samodzielnego zasypiania. powiem tylko tyle, że mąż wyszedł, bo miękki jest, a ja 45min siedziałam nad łóżeczkiem (to nie ta metoda z wychodzeniem z pokoju) i non stop kładłam, przytulałam, znowu kładłam, uciszałam, bo płacz był najpierw żałosny, później wymuszony, a na końcu SZAŁ. normalnie złości takie, że się po łóżeczku rzucał. ale ja siedziałam, głaskałam i w końcu po 45min usnął. po całej operacji byłam tak psychicznie zmęczona, że aż na wymioty mnie brało (chyba ze stresu, bo ja nie potrafię słuchać płaczu mojego dziecka:--------(). ale uwaga! nie wiem, czy to dzięki temu, że sam zasnął, czy może przez zmęczenie z płaczu (jeśli tak, to do dupy, bo nie o to przecież chodzi:-(), ale dziecko od daaaaawna obudziło się pierwszy raz dopiero przed 2 (od 21). dostał cyc i spokojnie dał się odłożyć do łóżeczka. następna pobudka przed 5, znowu cyc i został ze mną w łóżku (mąż do pracy). przebudził się jeszcze jakoś około 6, ale pogłaskałam go i dalej spał do 7.30.
ciekawe...