reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Luty 2012

Dziewczyny, tak piszecie o tym napieciu.. az sie sama spięłam... ;)
tu w holandii to pod tym wzgledem olewaja sprawe, nie wiem, czy holenderskie dzieci nie maja tego napiecia, czy po prostu lekarz niewyedukowany, ale na zadna rehabilitacje nikt nie dostaje skierowania.. jak najlatwiej rozpoznac to napiecie?
choc wydaje mi sie, ze Lila nic nie ma..
 
reklama
łopatologicznie to wyginanie ciałka w rogalik, , odchylanie głowki do tyłu, dziecko jest takie niestabilne, ccięzko je na rekach trzymać
ja myslę że napięcie dzieci występuje wszedzie, kwestia diagnostyki bywa różna, również patrząc miedzy forumowiczkami, bo przecież nasza geniusia sama zauwazyła nieprawidłowość, a lekarz nie... :/
 
Ostatnia edycja:
Przeczytaj to bez względu na to czy jesteś w związku czy nie, mężatką, zamężny…

„Kiedy wróciłem tamtego wieczoru do domu, moja żona przygotowywała kolację. Wziąłem ją za rękę, spojrzałem w oczy i powiedziałem: Musimy porozmawiać. Usiadła i po cichu zaczęła jeść posiłek. Po raz kolejny w oczy rzucił mi się ten ból w jej oczach. Nie potrafiłem wycedzić z siebie ani jednego słowa. Ale w końcu musiałem powiedzieć to, o czym tak długo myślałem. Chciałem rozwodu. W końcu to z siebie wyrzuciłem. Ku memu zdziwieniu nie rozpaczała, zamiast tego zapytała o powód.

Starałem się zmienić temat. To ją zdenerwowało. Chlusnęła we mnie wodą ze szklanki i stwierdziła, że nie jestem mężczyzną. Tamtej nocy w ogóle już ze sobą nie rozmawialiśmy. Cały czas płakała. Wiedziałem, że chciała usłyszeć ode mnie co się stała z naszym małżeństwem. Ale nie chciałem dać jej prawdziwego powodu a nic innego mi do głowy nie przychodziło. Straciła mnie na rzecz Jane. Już jej, po prostu, nie kochałem. Było mi jej żal, nic po za tym.
W poczuciu winy, podpisałem wcześniej przygotowany pozew rozwodowy, oddając jej dom, nasz samochód i 30% w akcjach mojej firmy. Rzuciła tylko na to okiem i podarła dokument. Osoba, która poświęciła mi 10 lat życia, stała się nagle zupełnie obca. Żal mi było jej straconego czasu, energii i poświęcenia, ale moja miłość do Jane była zbyt duża, no i kości zostały rzucone. W końcu jej płacz zmienił się w rozpacz, nabrał na sile, czego się spodziewałem. Prawdę mówiąc w tym momencie ulżyło mi. Pomysł rozwodu, który chodził za mną od tygodni, ciążył niczym kamień, w końcu zaczął wydawać się rozsądnym i prawidłowym rozwiązaniem. Utwierdziłem się w tym rozwiązaniu.

Następnego dnia , wróciłem do domu bardzo późno, zobaczyłem ją piszącą coś przy stole. Nie chciało mi się przygotowywać sobie kolacji, więc udałem się prosto do łóżka. Sen zmógł mnie momentalnie, byłem tak wykończony niesamowitym dniem spędzonym z Jane. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem ją nadal przy stole, piszącą. Prawdę mówiąc nie obchodziło mnie to, więc obróciłem się na drugi bok i usnąłem.
Nad ranem przedstawiła mi swoje warunki rozwodowe: Nie chciała ode mnie niczego, ale potrzebowała miesiąca czasu, wtedy da mi rozwód. Poprosiła również, że podczas tego miesiąca oboje zrobimy wszystko, żeby żyć ze sobą jak normalniej się tylko da. Jej powód był prosty: Nasz syn miał egzaminy za miesiąc a ona nie chciała, żeby rozpad małżeństwa rodziców wpłynął na jego naukę i wyniki.

To były warunki do zaakceptowania. Ale poprosiła o jeszcze coś. Poprosiła abym przypomniał sobie, jak przeniosłem ją przez próg sypialni w dniu naszego ślubu. Poprosiła, abym każdego dnia w ciągu tego ostatniego miesiąca naszego małżeństwa, niósł ją w ten sposób z naszej sypialni aż pod drzwi wejściowe. Pomyślałem, że jej odbiło. Ale chcąc doprowadzić do końca nasze małżeństwo i rozpocząć życie z Jane, zgodziłem się.
Opowiedziałem Jane o warunkach rozwodowych mojej żony. Śmiała się i powiedziała, że to absurd. Powiedziała również, że bez względu na sztuczki, jakie wymyśli moja żona, w końcu będzie musiała się pogodzić z końcem jej małżeństwa.

Moja żona i ja nie mieliśmy żadnego kontaktu cielesnego od bardzo dawna. Nawet zwykły dotyk był nam obcy. Więc kiedy, po raz pierwszy od dnia naszego ślubu, wziąłem ją w ramiona i przeniosłem z sypialni pod drzwi wejściowe, oboje czuliśmy się nieswojo i niezdarnie. Nasz syn wtórował całej sytuacji oklaskami. Patrzył na nas z uśmiechem i radością. Sprawiło mi to trochę bólu wewnątrz, wiedząc co się stanie za miesiąc. Trzymając ją tak w ramionach przeszedłem 10 metrów, zatrzymując się przed drzwiami wejściowymi. Ona spojrzała na mnie, zamknęła oczy i wyszeptała, abym nie mówił ich synowi o rozwodzie. Kiwnąłem głową, czując wewnątrz jakiś dziwny ból. Postawiłem ją na nogi, po czym pozwoliłem odejść na autobus, którym jechała do pracy. Sam pojechałem do swojego biura.
Drugiego dnia, poszło nam o wiele łatwiej. Wślizgnęła mi się na ręce, opierając się o klatkę piersiową. Zapach jej perfum momentalnie uderzył moje nozdrza. Zdałem sobie sprawę, że przez lata, wiele szczegółów umknęło mi , przestałem patrzeć na nią jak na kobietę. Zauważyłem, że nie była już tak młoda. Jej twarz otaczały zmarszczki, włosy u podstawy posiwiały. Nasze małżeństwo wyraźnie zaznaczyło swoje ślady na jej ciele. Przez moment, zacząłem się zastanawiać, co takiego jej zrobiłem.
Czwartego dnia, kiedy ją unosiłem, poczułem przez chwilę ten błysk intymności pomiędzy kobietą a mężczyzną, niczym przed laty. Patrzyłem na kobietę, która poświęciła mi 10 lat swojego życia. Szóstego dnia zacząłem coraz bardziej komfortowo czuć się, mając jej ciało blisko siebie. Jakby zatracona intymność zaczęła powracać z otchłani zapomnienia. Nie powiedziałem o tym Jane. Z każdym dniem, robiłem to z coraz większą łatwością i swobodą. Być może była to jakaś forma ćwiczenia, przez co stawałem się silniejszy fizycznie.
Pewnego ranka, zobaczyłem ją, jak wybiera co na siebie włożyć. Wybierała z pośród wielu sukienek, ale nie mogła się zdecydować. W pewnym momencie westchnęła i powiedziała jakby do siebie: Wszystkie moje sukienki zrobiły się za duże. Zdałem sobie sprawę, że strasznie straciła na wadze, dlatego z taką łatwością nosiłem ją każdego dnia. W końcu to do mnie dotarło. Nosiła w sobie tyle żalu, smutku i bólu. Jakby podświadomie moja dłoń sięgnęła jej głowy.
W tym momencie wszedł nasz syn i powiedział: Tato, czas abyś zaniósł mamę do wyjścia. Dla niego widok ojca niosącego jego mamę do drzwi wyjściowych stał się nieodłącznym rytuałem dnia. Moja żona przyciągnęła go do siebie i mocno przytuliła. Odwróciłem głowę, bojąc się że moje emocję puszczą i zmienię decyzję. Wziąłem ją w ramiona i zszedłem z nią te 10 metrów pod drzwi wyjściowe naszego domu. Czułem jak jej dłoń oplata moją szyję. Trzymałem ją w ramionach pewnie ale nie za mocno. Nagle poczułem jakby czas się cofnął o 10 lat.

Ale jej wątła sylwetka mnie zasmuciła. Ostatniego dnia, kiedy trzymałem ją w ramionach, poczułem jak każdy krok stawiam z trudem. Nasz syn już dawno był w szkole. Trzymając ją tak w ramionach, spojrzałem na nią i powiedziałem, że zdziwiło mnie jak brak intymności pomiędzy kobietą a mężczyzną wpływa na ich związek. Pojechałem do biura. Wszystko działo się tak szybko. Wyskoczyłem z samochodu, nawet go nie zamykając, nie chciałem dopuścić do siebie żadnych wątpliwości. Wszedłem na górę. Jane otworzyła mi drzwi. Spojrzałem jej głęboko w oczy i jakby wiedziała, co za chwilę powiem. Powiedziałem jej, że jest mi bardzo przykro, ale nie chcę rozwodu. Spojrzała na mnie, niczym porażona. Dotknęła mnie, jakby sprawdzając czy nie mam temperatury. Wziąłem ją za dłoń i odsunąłem ją. Powtórzyłem, jak bardzo mi przykro i, że się nie rozwiodę. Dotarło do mnie, jak wiele poświęciła dla mnie żona, jak brak dotyku i intymności wpłynął na relację między nami i jak zaniedbałem nasze małżeństwo, kobietę, która była przy mnie przez 10 lat, dała mi na świat syna. I być może zrozumiałem to dopiero teraz nosząc ją przez ten miesiąc na rękach. Dlatego będę pracował nad sobą i naszym małżeństwem i zrobię wszystko co w moich siłach, aby nosić ją do końca naszych dni, tak jak sobie przyrzekliśmy przed ołtarzem, w dniu naszego ślubu. Jane jakby oprzytomniała i poczułem silny plask na swoim policzku. Zamknęła za mną drzwi i słyszałem jak płacze. Zszedłem na dół i odjechałem. Po drodze zatrzymałem się w kwiaciarni i zamówiłem bukiet kwiatów dla mojej żony. Sprzedawczyni zapytała mnie co ma widnieć na karteczce przy bukiecie? Uśmiechnąłem się i napisałem : „Będę Cię nosił w ramionach każdego ranka aż śmierć nas nie rozłączy”.
Tego dnia wróciłem szybciej do domu, trzymając bukiet w dłoni. Byłem strasznie szczęśliwy, czułem uśmiech na mojej twarzy. Wszystko nabrało zupełnie nowych, niesamowicie świeżych barw. Wbiegłem po schodach na górę. Leżała na łóżku. Nie ruszała się. Była martwa. Jak się okazało, moja żona chorowała na raka od wielu miesięcy. Walczyła z tą straszną chorobą, przegrywała, będąc w stadium termalnym. Byłem tak zajęty swoim życiem i Jane, że tego nie zauważyłem. Wiedziała, że jej czas się kończy, dlatego sprawiła mi swój ostatni dar. Chciała mi oszczędzić reakcji syna, jego poczucia winy względem mnie i naszych relacji w przyszłości. Wiedziała, że gdyby rozwód doszedł do skutku, nasz syn znienawidziłby mnie. Przynajmniej w oczach naszego syna, nadal byłem kochającym ojcem… do samego końca.

Najdrobniejsze szczegóły naszego życia, te detale, są tym co jest najważniejsze w związku. Nie chodzi o posiadłość w której mieszkacie, samochody, domek letniskowy, konto w banku. One mogą jedynie stworzyć warunki w których żyjecie szczęśliwie, ale nie samo szczęście.
Więc nigdy nie traćcie z zasięgu wzroku najprostszych gestów. Dotyku, intymności, wzajemności. To one wpływają na jakość waszej relacji.
 
laski, wczoraj Karola pisała o swoim małym, że się przekręcił o 180stopni w łóżeczku jak spał, ja pisałam, że mój Adaś tylko o 90 stopni się przekręca, bo dalej nie "przejdzie" bo za długi, więc kochane muszę się dziś poprawić... dziecko mi spało z głową pod przewijakiem a nogami na poduszce, a spał w ciężkim frottowym śpiworku haha jak te dzieci to robią? ;p

a pro po "nie mam mleka", moja koleżanka ze szkoły urodziła w poniedziałek, wczoraj mi pisała, że nadal "nie ma mleka" i małą dokarmia sztucznym.. próbowałam jej delikatnie wyjaśnić i poradzić coś, bo nie ma wystających brodawek, ale chyba mm jest dla niej po prostu wygodniejsze.. nie dociera do niej, że mleko będzie jak tylko będzie małą dostawiać:(

u mnie słońce, może będzie wreszcie pogoda...

całą noc męczyłam się z silną migreną... najgorszemu nie życzę, nie miałam ochoty nawet oddychać... mąż poleciał po paracetamol rano do apteki i wzięłam 2 tab od razu, na szczęście przeszło... ale wszystko mi się działo, było mi niedobrze, w oczach kłuło, poduszka urażała, każda zmiana pozycji czy nawet bezruch był dla mnie koszmarnym bólem:/ jej niech to już nie wraca:/
 
aaaaa.... poszło mi precz to co napisałam...

w skrócie... Suzi... miałam problemy z karmieniem i brakiem mleka. Ten brak się zlikwidował na 4 dzień od porodu, bo wtedy miałam nawał, choć w sumie już z 2 na 3 dzień po porodzie utoczyło mi się z piersi parę kropel siary. I to wszystko mimo tego że Kacper był przystawiony do cycka tylko 3 czy 4 razy... Więc co daje efektywne przystawianie, znaczy częste... I ja miałam płaskie/wklęsłe brodawki...

Krisowa oczywiście, napięcie rozpoznałam sama, a nie położna na wizycie czy lekarz pediatra... Napięcia jak miał Kacper normalnie nie dało się wg mnie przegapić. Od wczoraj mam powtórkę z rozrywki, bo Kacper się "rogalikuje" znowu. Ale daję mu czas... kryzys musimy mieć... tak się broni przed natłokiem wrażeń... wczoraj przerażała go własna rączka...
Ja nie umiejąc przewijać dziecka, instynktownie nie ciągnęłam za nóżki do góry... Czasem go przewracam na boczki, ale to dla mnie trochę ciężkie, jak synuś się wije... Rehabilitantka mi podpowiedziała prawidłowe sposoby. Jeden i tak stosowaliśmy, nóżki w górę, ale zgięte! dupka tak jakby podwinięta. Karmienie i odporność... ja przez całe dzieciństwo chorowałam, angina za anginą, powikłania... RZS... do tej pory mam nadwrażliwe drogi oddechowe.

Munie ja niestety :zawstydzona/y: nadal solę, choć nie takie ilości jak teściowa, przy niej to prawie nie solę. Z białego cukru zrezygnowałam w ciąży, jakoś tak samo wyszło. Teraz od czasu do czasu używam brązowego. Kilogram cukru starczył mi na ponad pół roku :) i kawę słodzę miodem. A z kaszkami się zobaczy. Dzięki, że wczoraj o tym pisałaś, bo ja nie byłam świadoma składu, ten cukier jest przerażający... Jak będziesz coś testowała, to pisz koniecznie!!! :tak: Będę musiała przy produktach dla dzieci znowu wrócić do obsesyjnego czytania etykiet i tyle :) Kiedyś wyeliminowałam z diety całkwicie pszenicę i było bardzo trudno cokolwiek kupić. Nawet sojowe paszteciki miały mannę w środku :confused2: I ostatnio kupowaliśmy zdrowe parówki. Bardzo ciężko było takie kupić, bo wiele ma w składzie 30% :szok: a co z resztą... fuj.


Synuś mnie zszokował :szok: Wczoraj miał wczesną kąpiel, bo marudził. Zjadł mikro kolację, czyli ssał 5-7 minut, pewnie efektywnie, choć cyc nie był do końca flakowaty, więc nie byłam pewna... Byłam przekonana, że spotka mnie pobudka koło 24. A tu szok! Kwękanie o godz.1! Smok w dziób ;) szybkie wc, ziółka z termosa do kubka, wracam do pokoju, a syn śpi! Położyłam się w oczekiwaniu na szybką pobudkę... Kwękanie... ja na tej a tu :szok: godz.3!!!! To była najdłuższa bezjedzeniowa przerwa Kacperka, aż 6,5 godziny!!!! . A ja w sumie przespałam prawie 4,5 godzinki ciurkiem z przerwą na wc ;) Kolejne ciumkanie było o 5,35 więc też nieźle.
 
Geniusia, wiem o co Ci chodzi, może i u niej się pojawi, u mnie mleko pojawiło się dopiero w domku, po wyjściu ze szpitala, od razu też miałam nawał, a w szpitalu leciała tylko siara, i to też było po parę kropelek, ale się nie poddałam, i karmię do teraz, a ona wystraszona, pewnie matka nad nią stoi i gada "nie masz mleka" i to ją dołuje, jest podłamana, mówi, że mała nie może złapać piersi, bo nie ma tych wystających brodawek, ale jak jej daje butlę, to nie wiem ale mała może jeszcze bardziej nie chcieć złapać piersi, znając ją to się podda, a szkoda po prostu i tyle..

ja cukru to używam tylko do kawy, a że tę piję sporadycznie, więc sporadycznie używam cukru, wystarczy, że w tym co jem na co dzień jest go sporo:/ a co do soli, to odkąd często w mojej kuchni pojawia się kasza czy to jaglana czy inna, i dużo warzyw to nie solę, bo te naturalne składniki dają pyszny smak, a sól tylko go neutralizuje, małżon nawet nie zauważył, że nie jada posolonego ;p ale teraz zamówiłam sól himalajską, ponoć bardzo zdrowa, ma 80 pierwiastków, więc jak mam użyć do czegoś soli to niech to będzie właśnie jakaś zdrowsza ;p
 
Suzi zaraz poczytam co to za sól :tak: my używamy soli morskiej w dużych grudkach, mielimy ją w młynku, tej drobnej nie używamy :) mój Kacper mimo butli i smoka od początku załapał cycka. Problem był po mojej stronie :-(
 
Krisowa,,,normalnie zawstydzilaś mnie...:zawstydzona/y: Ale nie bede klikać w to " dziekuje za post " bo mnei to strasznie wkurza ;)

Tito dzis spal od 20 do 6.30..zezar cyca i śpi do teraz...nieźle... Nie wiem co zrobic z wolnym czasem bo wszelkie prace domowe ktore mam do zrobienia wymagaja halasu. Wiec siedze z kawką..

Co do zywienia, ja planuje wyprawe do tesciow po zapas wsiowych warzywek.. i oczywiście w eco sklepach bede kupować.. moze sie uda obejsc tym razem bez słoiczków, specjalnie nabyłam w tym celu mega machine do gotowania dla dzidziusiów... gotuje na parze, blenduje i podgrzewa )
 
naczytałam się o tej różowej soli himalajskiej i na allegro zamówiłam już 2 kg hehe, 1kg jest po 8,99zł, ale że rzadko używam to sobie pozwoliłam ;p ponoć fajnie oczyszcza organizm i do kąpieli się super nadaje :)

Geniusia trzymam kciuki za kumpelę żeby jej się udało:)

a pro po ekologicznych sklepów, czym się różni kasza kupiona w takim sklepie od kaszy kupionej w zwykłym sklepie, oczywiście oprócz ceny? czy ta ze zwykłego sklepu jest gorsza, bo tańsza? bo kupuje w markecie jaglaną, a byłam raz w sklepie eko i tam była jaglana dwa razy droższa, za taką samą wagę.
 
reklama
:szok:moje dziecko znowu zasnęło. Zjadł o 7,38, zasnął, obudził się na krótkie mlaskanie o 9,11, a teraz śpi :szok: chyba pościelę łóżko i się ogarnę, znaczy umyję głowę ;-) trzeba korzystać, bo marudny od wczoraj jest ostro.
 
Do góry