postaram się nadrobić ale na razie to jeszcze mam trochę stron
.
My już w domku od wczoraj, Nadia bardzo opiekuńczo przywitała siostrę, jest zafascynowana, musimy ja stopować z przytulaniem, głaskaniem, chęcia noszenia itd.
. Dzisiaj rano przytargała fotel pod łożeczko i czytała jej bajki;-).
My się pomału rozkręcamy, teraz siedzimy w domu z mężem razem, starsza w przedszkolu, młodsza śpi dużo, tylko mamy leniuszka co to woli spać niż jeść, w szpitalu już męczarniami ją budziłam i na siłę karmiłam, trwało nie niejednokrotnie dłuuuuugo ale walczyłam. Teraz mam nawał i problem bo młoda nie chce wtedy ciągnąć mimo iż odciągam z początku, jest dla niej za duża i za twarda chyba pierś...karmię ją więc swoim ściągniętym, czekam na przejście nawału i skupimy się na piersi, w szpitalu w końcu udawało sie ja zmusić do ssania, mleka mam sporo i ma co jeść ale nie chce ssać, z butli też....
To też wina tego, że miała dużo wód jeszcze w żołądku i była syta, 2 razy ją czyścili bo się krztusiła, nie miała apetytu ale teraz już w dobra stronę mam nadzieję idzie, rozkręci się, zaktywizuje więc może chętniej chwyci pierś.
Sam poród dośc szybki ale dłuższy niz poprzedni - pierwsze skurcze o 2 w nocy, w szpitalu byliśmy o 4, skurcze co 10 minut ale w miare znośne, koło 7 zaczęły się bolesne i długie, 8.30 przebili mi wody i o 9.50 urodziłam ale bolało nieźle i bez znieczulenia rodziłam. Potem mnie jeszcze szyli i też bez znieczulenia!.
Więcej opiszę w odpowiednim wątku ale jestem zadowolona bo rodziłam w nowych standardach - przecięcie pępowiny, pozostawienie dziecka na piersi na czas rodzenia łożyska, szycia, potem dali mi ja tylko w pampersie na 2 h do lezenia ciało do ciała i dopiero potem ją wzięli do ubrania
. Super sprawa
Antila - trzymam kciuki