reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lutóweczki 2014

Jejku dziewczyny ale was wzielo na wspominki:-)
Ja kiedys tez mialam 'przyjaciolke', a przynajmniej ja tak myslalam. Mozna powiedziec, ze to byla przyjazn platoniczna bo ja dawalam wszystko od siebie a ona tylko brala. Niestety zdalam sobie z tego sprawe po dlugim czasie.

Teraz moim najlepszym przyjacielem jest moj maz- nie ocenia, nie obgaduje i zawsze wyslucha. Śmieje sie czasami, ze on ma cos z kobiety bo nawet czasem gada jak baba, moze dlatego, ze dlugo pracowal w towarzystwie kobiet. Ufam mu i mowie mu wszystko, on robi to samo:-) Nie wyobrazam sobie zycia bez niego choć nie powiem, oboje mamy twarde charaktery i potrafimy ze soba drzec koty. Ale kto sie czubi to sie lubi:-)
 
reklama
Ehhh niema przyjażni między kobietą i mężczyzną-jest tylko chemia. Też coś takiego miałam zanim poznałam mojego T przyjażniłam sie z A. Teoretycznie przyjażniła bo zawsze było coś więcej. On nie chciał się jeszcze wiązać bo jak mówił "jest za młody, skrzywdzi mnie. itd" poprostu wolał sie jeszcze bawić bez zobowiązań. A jak pojawił się T to długo się o mnie ubiegał a ja w głowie miałam tylko A i mówiłam o tym wprost, potem T już ze mnie zrezygnował to ja zaczełam za nim latać hehe:-D Dzisia jesteśmy razem nie długo bo 3,5roku ale pasujemy charakterami i uzupełniamy się wzajemnie. A i T się znają ale T nie przepada za nim. Czasami sie gdzieś na mieście spotkamy to widze że jest dalej zazdrosny i wiem że nie mogłaby mieć kontaktu jakiegokolwiek z A bo T by się wściekał z zazdrości i bał że ogień znowu odpali. Może i ma racje tak mnie pilnując bo to była taka ślepa miłość :tak:
 
Dzień doberek:)
"Zguba" (czyli ja) się melduję: nadal jestem niestety w dwupaku. Podczytuje was ciągle dziewczynki i doszukuje się u siebie jakichś oznak, że może już albo wkrótce i wielka d....pa, nic się nie dzieje:angry: Miałam termin na 2.02 z ost. miesiączki i wg usg na 12.02 i czuje coś że będę chyba łaziła do 28.02 - już nie mam siły.
Widzę, że macie tu poważne tematy odnośnie "psiapsiółek" i byłych. Ja na szczęście nie miałam chyba jakiejś takiej "zawiedzionej" przyjaźni, miałam różnych przyjaciółek i w zasadzie z nimi nadal zostałam w dobrych stosunkach, widujemy się może i bardzo rzadko ze względu na zbyt daleką odległość, ale zawsze to są spotkania bardzo miłe. A jeżeli chodzi o mojego męża to też do niego mam pełne zaufanie i wydaje mi się (a na pewno mam taką nadzieje) że on do mnie również. Jesteśmy małżeństwem 3,5 roku, znamy się ponad 9 lat i jak na razie to się nie zawiodłam na nim i bardzo chciałabym żeby tak zostało (oczywiście nie licząc jakichś drobnych sprzeczek;-)).
A tak z innego tematu: czy ktoś wie jak tam Katia, urodziła w końcu czy jeszcze nie?
Chciałam jeszcze trochę popisać ale obudził się Filipek i już zaczyna marudzić.. muszę zmykać...
 
Dzień dobry :)
jeżeli chodzi i przyjaciół i ich dobre rady, to powiem Wam że na szczęście nie mam tego problemu. Mam trochę na prawdę dobrych przyjaciół i kilka najbliższych przyjaciółek, w tym moją siostrę z którą zawsze mogę porozmawiać (choć niestety nie mieszka w PL...). Brak dobrych rad może wynikać z faktu, że wśród przyjaciół tylko jedna para ma dziecko, a reszta zupełnie nie ma w tym zakresie doświadczenia. Owszem pytają jak się czuję, jakie mamy plany itd. ale nie jest to dla mnie jakoś bardzo uciążliwe. Jedyną osobą, która zawsze ma jakąś "dobrą radę" jest teściowa... Niby nie jest jakoś specjalnie natarczywa, ale zawsze ma swoje zdanie na każdy temat, bo jej koleżanki są już babciami i od nich wie m.in. jakie ubranka dla dziecka są najlepsze, jakie pieluszki wybrać... Teściowa to kobieta inteligentna, na wysokim stanowisku o bardzo silnym charakterze. Niby wiem że ma dobre intencje, ale czasami trochę mnie irytuje... Na szczęście mój M ma podobne podejście jak ja tzn. słuchamy co ma do powiedzenia, ale i tak robimy po swojemu ;P

Kiedyś, za czasów szkolnych, miałam dwie najlepsze przyjaciółki i zawsze trzymałyśmy się we trójkę. Wszystko robiłyśmy razem, wspólnie imprezowałyśmy, poznawałyśmy facetów, spędzałyśmy razem każdą wolną chwilę. Wszystko popsuło się, gdy się zakochałam i zaczęłam spotykać się z moim obecnym mężem. Z perspektywy czasu zrozumiałam, że dziewczyny były zwyczajnie zazdrosne o czas jaki z nim spędzałam. W każdym razie strasznie go krytykowały i plotkowały na jego temat za moimi plecami, wymyślały mu jakieś chamskie przezwiska... Bardzo mnie to zabolało jak się o tym dowiedziałam... Niby próbowałam z nimi potem rozmawiać, ale od tego czasu już nigdy nie było tak jak kiedyś. Bardzo się od siebie oddaliłyśmy i tak skończyła się "wielka" przyjaźń. Do dzisiaj jak o tym myślę robi mi się bardzo smutno....
 
Ostatnia edycja:
Spokojnie, ja jestem na posterunku:-) już nie będę rodzić:-)

Mikołaj znowu śpi jak zabity. Mąż przywiózł dzisiaj fajny leżaczek, którego można używać od pierwszych dni malucha i właśnie Miki go próbuje. Chyba mu się podoba:-)
I jeszcze fajną karuzelkę przywiózł, i wagę, i torbę ubranek, i nosidełko - co prawda od trzeciego miesiąca, ale już jest:-) i książkę Pawła Zawitkowskiego pt. Co nieco o rozwoju dziecka- jak zostać szczęśliwymi rodzicami szczęśliwego maleństwa.:-)
Długo jej szukałam, bo lubiłam oglądać Pawła i słuchać jego rad. A teraz mogę go poczytać:-) chyba zacznę zarywać noce:-)

Głowa mnie boli. Zaraz naszykuję kolacyjkę, wykąpię dzieciaki i siebie, wezmę procha i idę spać.

Ale jutro będę:-)
 
reklama
Po mnie koło 14stej, przyjechał mąż, poszliśmy na obiad i siedzimy na uczelni. Nie byłam tu od października, a jestem dzisiaj, kilka dni przed terminem. Niezły paradoks. On coś tam jeszcze kończy, a ja oglądam ceremonię otwarcia IO przez neta. Zaraz sie zbieramy do domqu.
 
Do góry