reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lutóweczki 2014

Jest takie powiedzenie że przyjaźń między kobietą a mężczyzną zaczyna się lub kończy w łóżku i to prawda zawsze po którejś stronie coś jest no chyba że jedna strona jesto homo wtedy jest to możliwe;-). Ja też miałam takigo kolegę na studiach potem on chciałby coś więcej ja nie i tak się przyjaźń zakończyła

o wlasnie tutaj sie zgadzam w 100% :tak:
 
reklama
Kasoku a jaką miałaś krew z tym czopem? Świeża czy taka brunatna? bo mi brunatna tydzień temu odeszła i dupaaa nic sie nie dzieje :baffled: Dzisiaj musze do gina zadzwonić bo L4 mi się 12lutego kończy i niewiem czy musze isć na wizyte czy jakoś na lewo mi to wypisze :-p
Mąż mi zabronił myć okna w domu czysciutko, obiad z wczoraj, nawet ciasto uieczone.... I co ja z sobą poczne :sorry2: na spacery sama nielubie chodzić i leże jak ten ostatni leń :blink:
 
Myg czop wyszedł koloru cielistego z krwia brudna i jak wylazł wielkości pol dloni polala się zywa krew i...zaczely się bole i teraz umylam podloge ,pokucalam, i co bole wciąż co 15 min, dzidzi szaleje i dooooooooooopa
 
Kasoku jak żywa krew to do dwóch dni mozesz spokojnie urodzić :tak: bo szyjka się rozwiera i dzieje się :-p ehhh ja już mojemu co wieczór płacze że znwu dzień i nic sie nie dzało. Juz mnie hormony rozwalają od środka :angry:
 
Macie racje dziewczyny. Nie ma czegoś takiego jak przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Niestety któras ze stron zawsze się zakochiwała. Prawie każdy ma na koncie pewnie taką znajomość. Ja też miałam. W pewnym momencie wolałam się kumplować z facetami niż dziewczynami. Było 3 kolegów i ja. I ja ich traktowałam jak braci. Wszystkich razem i każdego z osobna kochałam jak braci. Nasze koleżeństwo trwało parę lat i przez te parę lat każdy z nich coś do mnie próbował zarwać, ale ja nie czułam żadnej chemii. Chociaż bardzo żałuję, że się kontakt urwał bo bardzo lubiłam z nimi spędzać czas i rozmawiać. Faceci są fajnymi przyjaciółmi ale niestety do czasu...

Ja po ktg, Wynik idealny. Tak się zastanawiam czy ten mój doktorek w ogóle pamięta kto ja jestem i co ja od niego chce. Mam nadzieje, że tak. W sumie kazał przyjść znów w poniedziałek więc chyba wie...
 
kasoku tak mi sie wydaje że bedziesz następna... 3mam kciuki
edda89 no na moim przykładnie idealnie wydać przyjaźń miedzy kobietą a mężczyzną. W końcu został moim mężem mój przyjaciel. Ale też mialam takie historie z kolegami-przyjaciółmi bo zawsze ich miałam wiecej niż koleżanek i zazwyczaj tak sie kończyło że któryś coś chciał wiecej. I sie skonczyło.szkoda z jednej strony ale takie życie...
 
Sandra no widzisz, akurat Wam się udało, ale pisałaś, że długo czekałaś na miłość aż się pojawi. Może gdybym się przełamała i spróbowała z którymś z moich kolegów, to też by się tak skończyło :D
 
edda89 wszystko możliwe ale juz sie chyba nie dowiesz ;-)
Ja długo czekałam. Z poprzedanim-pierwszym chłopakiem byłam 7 lat i sie nawet zaręczylismy a jak poznałam całkiem przypadkiem mojego teraz męża to po prostu z dnia na dzień zerwałam z tamtym. Oczywiście przyjaźniliśmy sie ponad rok o czym wiedział moj poprzedni narzeczony. Ale sami jednak stwierdziliśmy że nie po drodze nam dalej i sie rozstaliśmy. I ciesze sie z tego bardzo. Widocznie tak miało być. Mój ex też zawsze mówił że nigdy kobiety z dzieckiem nie chce a stało sie tak że żyje bez ślubu z kobieta która ma nastoletnią córkę i maja też wspólne dziecko. Życie płata figle..jednak. Nie zawsze jest po naszej myśli...
 
Tez miałam kiedyś, albo mi się wydawało, ze mam ;-) przyjaciela, dopóki mi nie wyznał ze od początku czuje do mnie coś więcej ... I kontakt się urwał... A pseudo przyjaciółki hehhh jeszcze lepsze historie mi się trafiały - jedna odbiła mi chłopaka, druga próbowała podrywać mi męża :baffled: Teraz jedyna osoba która mogę nazwać przyjaciółka jest moja kuzynka - choć dzieli nas tysiąc km to wiem ze w awaryjnej sytuacji jest gotowa rzucić wszystko i do mnie jechać :-) I choć się nie widujemy tylko piszemy lub dzwonimy to w ciąży tez czuje właśnie od niej prawdziwie wsparcie :-) No oprócz męża oczywiście - bo na niego tez nie mogę narzekać.
 
reklama
No Edda masz racje, pewnie większość z nas miała taką znajomość, no i ja też... Problem pojawił się taki, że po tak naprawdę dość długim czasie wytworzyła się między nami straszna chemia, jak u Selerowej - ciągnęło nas do siebie okropnie i powiem Wam, że jak sobie teraz przypomnę to mam dreszcze na całym ciele. Ktoś by powiedział, że trzeba było zmienić to w związek, on chciał, ale ja... byłam już zaręczona z moim M... nie chcę się tłumaczyć, ale akurat trafiło wtedy na jakiś gorszy okres między nami. Byliśmy wtedy razem jakieś 5 lat i taka jakaś stagnacja się pokazała. On nie miał dla mnie zbyt wiele czasu, skupiał się więcej na nauce i pracy, i jakby sam mnie pchał w strone P. Np. jak chciałam iść na maraton po sklepach to słyszałam - idź z P. I pewnego dnia pomyślałam nawet, że jest mi tak dobrze w obecności P, że M mi nie jest do szczęścia potrzebny i to był sygnał, że trzeba coś z tym zrobić, bo za rok planowaliśmy ślub i powiem Wam, że to była dla mnie na prawdę trudna decyzja. Z jednej strony zaręczona, zakochana w moim M, a z drugiej strony P... W sumie nie wiem co za uczucie do niego mną targało. Miłość to chyba nie była, bardziej imponował mi chyba tym, że był bardziej troskliwy i opiekuńczy od mojego M. Można powiedzieć, że nawet na każde zawołanie... W nocy o północy, w grudniu po południu...
P i M to całkowicie różne charaktery i osobowości. Dwie różne osoby. No, ale kochałam mojego M, jaki był taki był, to z jakiegoś powodu przecież byliśmy już tyle razem i z jakiegoś powodu nie byłam z P. No i kogo wybrałam wiadomo i nie żałuję. Z P. postanowiliśmy powoli pójść każdy w swoją stronę i akurat był sprzyjający ku temu okres, bo właśnie kończyłam studia. No i P. za niedługo wydymał jakąś świeżo poznaną młodą dziewczynę i miesiąc po moim ślubie on też się ożenił. Dzisiaj jedyne co nas łączy to raz do roku życzenia urodzinowe.

Ot taka historyjka ;-)
 
Do góry