Hej kobitki!
Jako że u mnie też ostatnio wisielczy humorek, to też troszkę posmucę...
Chyba mnie dopadła jakaś deprecha, zmęczenie na maxa, w pracy harówa, za dużo na głowie, za mało pomocy od mojej drugiej połówki... jestem rozdrażniona, wkurzają mnie wszyscy dookoła z wyjątkiem Was i Milenki
, wczoraj wydarłam się na Jacka przy mojej mamie (nie dopilnował jej jak go poprosiłam i mała solidnie wyrżnęła główką o ostry kant progu), on zresztą też nerwowy ostatnio
Sama nie wiem co by mi pomogło.. może urlop
Nie mam ochoty na nic
nuśka 23 na temat toksoplazmozy niestety nie wiem nic, ale naprawdę nie warto się na zapas denerwować
Ginek na pewno wszystko siostrze wyjaśni.
Ja przez całą ciążę martwiłam się czy Milenka będzie zdrowa, czy się w ogóle urodzi, bo miałam cytomegalię, i to w najgorszym okresie bo w I trymestrze co też grozi poronieniem, przeróżnymi wadami, niedorozwojem itd. Podaje się jakieś silne leki dziecku jeśli przechwyci wirusa, ogólnie jedno wielkie zmartwienie. Zaraz po urodzeniu szybko miała zrobione badanie i okazało się, że nie przejęła wirusa, i że niepotrzebnie się martwiłam. Ale kto to mógł wiedzieć.... a tyle dodatkowego stresu w ciąży... zupełnie niepotrzebnego
Musisz poszukać na necie czegoś co siostrę uspokoi, tak jej na pewno możesz pomóc. Będzie dobrze, nie ma innej opcji!
Tycia ja też popieram Twoje metody
Oczywiście - koniecznie trzeba uczyć dziecko kultury, ale z drugiej strony... trzeba też postarać się aby było niezależne w przyszłości (na to moja mama kładła zawsze największy nacisk wychowując mnie), bez kompleksów, niezastraszone i dało sobie radę w tej dżungli, która jest nie tylko szkoła, ale ogólnie... całe nasze życie
I dziękuję bardzo za miłe słowa... bardzo mi się miło zrobiło, pierwszy miły akcent dzisiejszego dnia
:-)