mysia23
mama dwójeczki
- Dołączył(a)
- 14 Listopad 2006
- Postów
- 4 667
lil kate powiem ci,ze ja kiedyś często miałam takie bóle w klatce, w mostku i plecy mnie bolały wtedy i kręgosłup...traciłam oddech i nie wiedziałam co wtedy zrobić...byłam już kiedyś z tym u lekarza, ale ten myślał,ze to może od serca i wysłał mnie na EKG, ale ból występował czasami i wtedy go ni było wiec nic nie wykazało...wiec lekarz (czyt:konował) odesłał mnie do domu z kwitkiem stwierdził,że to pewnie od stresu albo z wysiłku fizycznego (gdyż zauważyłam,ze w momentach gdy stres czy napięcie mnie puszczało albo duży wysiłek fizyczny wystąpił to łapało mnie to "cos" i mu to powiedziałam) Diagnozę wystawił mi na podstawie moich "zeznań" Jakiś czas juz tego nie czułam, ale ostatnio od urodzenia Filipa miałam już takie bóle ze 3-4 razy, nie mogłam sie nawet ruszyć, normalnie oddychać, delikatnie tylko wciągnąć powietrze, aby sie nie udusić..częściej też mam ale słabsze, takie aby aby.. może to faktycznie od dźwigania i stresu też...ja ostatnio żyje w ciągłym napięciu i presji, do tego ponad 5 kg na rękach, brak formy fizycznej. Może trzeba by było sie porządnie przebadać???
A dziś jestem padnięta..w sobotę narobiłam sie jak mały robocik, do tego mały dawał czadu, w noc z soboty na niedziele nie spałam, bo ze zmęczenia zasnąć nie mogłam, w niedziele znowu bieganie, śniadanko świąteczne, ostatnie przygotowania w kuchni, do kościoła na chrzest, obiad i reszta dań - cały cza bieg, a do tego oczywiście Filip marudny..ufff Dziś wstałam o 11 dopiero, znowu śniadanko, obiad, ciągle jeść, sprzątać
po gościach...no i dopiero teraz mały chwilę usnął..mogę odsapnąć...dobrze,że maż mi pomagał przy Filipie, bo bym chyba zwariowała..umęczyły mnie te święta i impreza w domku..nigdy więcej!!!!
A dziś jestem padnięta..w sobotę narobiłam sie jak mały robocik, do tego mały dawał czadu, w noc z soboty na niedziele nie spałam, bo ze zmęczenia zasnąć nie mogłam, w niedziele znowu bieganie, śniadanko świąteczne, ostatnie przygotowania w kuchni, do kościoła na chrzest, obiad i reszta dań - cały cza bieg, a do tego oczywiście Filip marudny..ufff Dziś wstałam o 11 dopiero, znowu śniadanko, obiad, ciągle jeść, sprzątać
po gościach...no i dopiero teraz mały chwilę usnął..mogę odsapnąć...dobrze,że maż mi pomagał przy Filipie, bo bym chyba zwariowała..umęczyły mnie te święta i impreza w domku..nigdy więcej!!!!