Czyli mniej więcej ten sam etap, co u mnie
Wychodzi koniec lutego, a mi się marzy, żeby druga córka miała tego samego dnia, co pierwsza, czyli około dwóch tygodni wcześniej.
Też jakoś dziwnie mi. Niby się cieszę, ale jednak obawiam, że coś będzie nie tak. Raz fajnie, a zaraz strach, że nie będę miała czasu dla pozostałej dwójki i jak ogólnie dam radę. Pomijam fakt, że czuję się winna, że będą miały starą mamusię
Na szczęście geny dobre i medycyna do przodu szybko idzie, to się ponaciągam tu i tam