reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

lutowe mamy 2019

na kiedy termin??


  • Wszystkich głosujących
    101
reklama
Baffi jesteśmy w tym samym tyg ciąży i mam taki sam brzuszek..aż się dziwnie czuję bo od niedawna wiem o ciąży a już widać ,że w niej jestem:-) Fakt,że jem trochę więcej niż normalnie bo częściej aby nie dopuścić do pustego żołądka bo wtedy mam mega mdłości..no i że to moja kolejna ciąża i mięśnie są pewnie bardziej rozciągnięte , jeszcze tylko pierwsza wizyta u lekarza w poniedziałek i czas na zmianę garderoby bo robi się ciasno:-)
hej wiem o czym mówisz ja już się musiałam z jeansów na leginsy przezucic :) a tora ciaza u ciebie bo u mnie już 4 i może dlatego tak już widać tez jem więcej bo ciagle glodna jestem
 
Witam lutowe mamusie :)

Kasia, 23 lata, woj. opolskie, żona z 1.5 rocznym stażem (w 5.5 rocznym związku). Jestem już październikową mamą 2016r. - 20miesięcznego Mikołaja ;)

Prawdopodobnie dołączę do Waszego grona. A piszę prawdopodobnie, bo nie jest to jeszcze potwierdzone przez aparat usg.:no2:

Środa, 13 czerwca, 3 dzień spóźnienia miesiączki (jeśliby liczyć, że moje cykle średnio trwają 28 dni), więc robię test i ku zdziwieniu wychodzi druga blada kreseczka.
Od razu się z mężem zebraliśmy i ruszyliśmy do przychodni na badanie beta hcg. Wynik był jeszcze tego samego dnia o godzinie 16 (to było najdłuższe oczekiwanie w moim życiu): na poziomie 878 co według widełek wskazuje rozpoczęty 5 tydzień ciąży.

Nie mogłam wytrzymać i jeszcze następnego dnia, czyli w czwartek, wybrałam się do ginekologa w którym prowadziłam pierwszą ciążę. I tak jak myślałam, było za wcześnie żeby usg wykryło ciążę. Według lekarza wygląda na to, że miesiączka chce nadejść i nadejdzie, a wynik pozytywny testu oraz wysoki wynik bety może zafałszowywać obecność torbieli na moim prawym jajniku (podobno mogą wydzielać hormon podobny do ciążowego), które to się utrzymują na nim już 10 miesięcy (w ogóle po pierwszym porodzie ciągle mi się one tworzą, coś mi się poprzestawiało z tymi hormonami).

Nastawiłam się wstępnie, że ciąży jednak nie ma. Ale doszłam do wniosku, że to niemożliwe by mi się już 6 dzień okres spóźniał bez powodu.
Te dwie torbiele są od września 2017 roku na prawym jajniku i miałam normalne 28-29 dniowe cykle. Poza tym miesiąc temu też robiłam test i wyszedł negatywny, więc czy możliwe jest, że torbiele miesiąc temu nie wydzielały hormonu podobnego do ciążowego, a teraz wydzielają? Wątpię, nie jest to moim zdaniem możliwe. Poza tym czy miałabym taki wysoki wynik bety hcg przy zwykłych torbielach? Raczej nie.
Owszem, od tygodnia boli mnie podbrzusze jak na zbliżającą się miesiączkę. Ale mam tez objawy typowo ciążowe:
- widoczne zaokrąglenie, tkliwość i bolesność piersi, podobne uczucie kiedy produkował mi się pokarm przy kp syna,
- czuję, że zbiera się we mnie woda i moja dotąd sucha z natury skóra nagle się zrobiła błyszcząca
- póki co, mam słabszy apetyt
- większe spragnienie
- częstsze chodzenie do toalety
Także myślę, że jest to ciąża. A Wy co o tym sądzicie? U lekarza mam się zjawić nie szybciej jak za 2 tygodnie, bo wcześniej i tak nic nie wykryje, ale będą to najdłuższe 2 tygodnie w moim życiu, ileż można czekać ;)

O ciąży wie na razie tylko mąż, nie informowałam nikogo z rodziny, bo nie chcę nic mówić dopóki nie będę mieć tego powterdzonego przez lekarza i na usg :)
 
Witam lutowe mamusie :)

Kasia, 23 lata, woj. opolskie, żona z 1.5 rocznym stażem (w 5.5 rocznym związku). Jestem już październikową mamą 2016r. - 20miesięcznego Mikołaja ;)

Prawdopodobnie dołączę do Waszego grona. A piszę prawdopodobnie, bo nie jest to jeszcze potwierdzone przez aparat usg.:no2:

Środa, 13 czerwca, 3 dzień spóźnienia miesiączki (jeśliby liczyć, że moje cykle średnio trwają 28 dni), więc robię test i ku zdziwieniu wychodzi druga blada kreseczka.
Od razu się z mężem zebraliśmy i ruszyliśmy do przychodni na badanie beta hcg. Wynik był jeszcze tego samego dnia o godzinie 16 (to było najdłuższe oczekiwanie w moim życiu): na poziomie 878 co według widełek wskazuje rozpoczęty 5 tydzień ciąży.

Nie mogłam wytrzymać i jeszcze następnego dnia, czyli w czwartek, wybrałam się do ginekologa w którym prowadziłam pierwszą ciążę. I tak jak myślałam, było za wcześnie żeby usg wykryło ciążę. Według lekarza wygląda na to, że miesiączka chce nadejść i nadejdzie, a wynik pozytywny testu oraz wysoki wynik bety może zafałszowywać obecność torbieli na moim prawym jajniku (podobno mogą wydzielać hormon podobny do ciążowego), które to się utrzymują na nim już 10 miesięcy (w ogóle po pierwszym porodzie ciągle mi się one tworzą, coś mi się poprzestawiało z tymi hormonami).

Nastawiłam się wstępnie, że ciąży jednak nie ma. Ale doszłam do wniosku, że to niemożliwe by mi się już 6 dzień okres spóźniał bez powodu.
Te dwie torbiele są od września 2017 roku na prawym jajniku i miałam normalne 28-29 dniowe cykle. Poza tym miesiąc temu też robiłam test i wyszedł negatywny, więc czy możliwe jest, że torbiele miesiąc temu nie wydzielały hormonu podobnego do ciążowego, a teraz wydzielają? Wątpię, nie jest to moim zdaniem możliwe. Poza tym czy miałabym taki wysoki wynik bety hcg przy zwykłych torbielach? Raczej nie.
Owszem, od tygodnia boli mnie podbrzusze jak na zbliżającą się miesiączkę. Ale mam tez objawy typowo ciążowe:
- widoczne zaokrąglenie, tkliwość i bolesność piersi, podobne uczucie kiedy produkował mi się pokarm przy kp syna,
- czuję, że zbiera się we mnie woda i moja dotąd sucha z natury skóra nagle się zrobiła błyszcząca
- póki co, mam słabszy apetyt
- większe spragnienie
- częstsze chodzenie do toalety
Także myślę, że jest to ciąża. A Wy co o tym sądzicie? U lekarza mam się zjawić nie szybciej jak za 2 tygodnie, bo wcześniej i tak nic nie wykryje, ale będą to najdłuższe 2 tygodnie w moim życiu, ileż można czekać ;)

O ciąży wie na razie tylko mąż, nie informowałam nikogo z rodziny, bo nie chcę nic mówić dopóki nie będę mieć tego powterdzonego przez lekarza i na usg :)
Ja zmagałam się z torbielami parę lat temu. I faktycznie testy ciążowe mogły one oszukać. I mógł wyjść pozytywny. Ale lekarz zawsze mówił, że badanie z krwi oszukać może tylko nowotwór, a nie żadna torbiel. Więc beta wskazuje na ciążę [emoji3]. Tak więc cichutko Ci gratuluję [emoji4]
 
Dziękuję i zapomniałam dodać, że również gratuluję wszystkim lutóweczkom :)

I zapomniałam dodać szybkie zmęczenie i chęć długiego spania jako objawy mojej ciąży.

Tfu tfu, Karolina żaden nowotwór ;D Na tyle często chodzę do lekarza z moimi zaburzeniami hormonalnymi, że myślę wykryłby wcześniej nowotwór.
Też tak myślę, że o ile test ciążowy może się mylić, to testy z krwi już nie.
Choć szczerze mówiąc nie staraliśmy się o siostrzyczkę/braciszka dla naszego Mikołaja, bo mieliśmy plan zacząć te starania dopiero za rok i 2 miesiące (tak by się dzidziuś urodził wiosną 2020 r.) to i tak się już cieszę. Choć nie wiem czy to nie te hormony ciążowe motają mi w organizmie, bo raz jestem chodzącym szczęściem, a za chwilę jedną wielką depresją.

Podzytałam troszkę Waszych wcześniejszych wpisów. Super, że widać Wam już brzuszki :) U mnie w pierwszej ciąży brzuch był lekko zaokrąglony (ale nikt poza mną i mężem tego nie widział, bo się nie przyglądał) w 9 tc, ale taki typowo duży, krągły ciążowy brzuszek widoczny dla wszystkich wyskoczyl z dnia na dzień w 21 tc.
Jak na razie nie widać u mnie nic. Ja ogólnie mam lekką nadwagę, swój brzuszek, ale to widać, że jest to jeszcze tłuszczowy a nie ciążowy brzuch.
Nagle straciłam apetyt (a miałam go w zeszłym miesiącu) i przez to w tydzień schudłam 1.2 kg. Co mnie cieszy, bo z im mniejszej wagi zacznę tym lepiej :p W poprzedniej ciąży przykryłam 16 kg, ale się nie chamowałam z objadanirm, tym razem chciałabym nie przekroczyć 10 kg na plusie, może się uda.

Aha i a propos objawów ciązowych. Piszecie, że miałyscie lekkie krwawienia. Mi przy ciąży z Mikołajem przez 2 tygodnie dzień w dzień z rana leciała krew z nosa i lekarz stwierdził, że to nic niepokojącego (osłabienie), a gdyby się pojawiły plamienia z dróg rodnych w okolicach spodziewanej miesiączki to też się nie trzeba martwić. I jeszcze co do tego czy to normalne, że się nie ma objawów ciązowych - jak najbardziej i tylko się tym cieszcie póki możecie. W pierwszej ciąży poszłam na 1 usg w 6 tc i skarżyłam się lekarzowi na brak objawów, a na drugi dzień pierwszy raz wtedy zwymiotowałam. Bardzo długo mnie mdliło wtedy i śmierdzialo mi dosłownie wszystko. Teraz, odpukać w niemalowane, na szczęście nie.
 
Ostatnia edycja:
Caitlyn myślę, że nowotworem nie musisz się martwić [emoji4] testy z krwi są wiarygodne i to na pewno ciąża [emoji3]
My też nie planowaliśmy tej ciąży [emoji3]
Szanse u nas na naturalne zajście są praktycznie zerowe. Mamy za sobą dwa udane zabiegi in vitro i jednak znów stał się cud [emoji3]
 
Ostatnia edycja:
Wszystko się okaże przy następnej wizycie, ok 26 czerwca. Też mam, jak Wy, obawy o to czy wszystko jest w porządku, czy ciąża rozwija się tam gdzie powinna. W poprzedniej wszystko szło książkowo, poród też taki był: rozpoczął się po wybiciu równych 40 tygodni ciąży i trwał książkowe 18 godzin od odejścia wód, poród naturalny. Mam nadzieję, że teraz potrwa to krócej. Moja teoria jest taka, że zakończyłby się szybciej gdybym nie rodziła wtedy sama, bo mówiłam sobie ciągle "jeszcze nie czas na poród, bo pielęgniarki ciągle gdzieś łażą i kto mi przyjmie ten poród" :p

A termin według om wychodzi ok 19-21 luty (19 lutego 2019 roku moja mama kończy 60 lat swoją drogą).
Co do samego zapłodnienia, to musiało dojść do teto 6 dni przed owulacją, a moje branie w tym czasie Mastodynonu na torbiel w lewej piersi sprawiło, że stałam się bardziej płodna (czytałam w ulotce) i dlatego plemniki przeżyły tyle czasu do owulacji.
Więc jeśli teoria o tym, że współżycie w owulację zwiastuje chłopca, a kilka dni przed dziewczynkę, jest prawdziwa, to prawdopodobnie urodzę córeczkę. Ale to tylko takie moje spekulacje, za szybko na takie informacje.
 
Wszystko się okaże przy następnej wizycie, ok 26 czerwca. Też mam, jak Wy, obawy o to czy wszystko jest w porządku, czy ciąża rozwija się tam gdzie powinna. W poprzedniej wszystko szło książkowo, poród też taki był: rozpoczął się po wybiciu równych 40 tygodni ciąży i trwał książkowe 18 godzin od odejścia wód, poród naturalny. Mam nadzieję, że teraz potrwa to krócej. Moja teoria jest taka, że zakończyłby się szybciej gdybym nie rodziła wtedy sama, bo mówiłam sobie ciągle "jeszcze nie czas na poród, bo pielęgniarki ciągle gdzieś łażą i kto mi przyjmie ten poród" [emoji14]

A termin według om wychodzi ok 19-21 luty (19 lutego 2019 roku moja mama kończy 60 lat swoją drogą).
Co do samego zapłodnienia, to musiało dojść do teto 6 dni przed owulacją, a moje branie w tym czasie Mastodynonu na torbiel w lewej piersi sprawiło, że stałam się bardziej płodna (czytałam w ulotce) i dlatego plemniki przeżyły tyle czasu do owulacji.
Więc jeśli teoria o tym, że współżycie w owulację zwiastuje chłopca, a kilka dni przed dziewczynkę, jest prawdziwa, to prawdopodobnie urodzę córeczkę. Ale to tylko takie moje spekulacje, za szybko na takie informacje.
Czyli termin mamy bardzo podobny bo mi z kalkulatorów wychodzi między 20-21.02 [emoji4]
Co do płci to mąż bardzo by chciał syna. W końcu nic dziwnego ma już cztery baby w domu [emoji2][emoji23] a ja tam bym chciała córeczkę [emoji7] mała Anastazja lub Oliwka mi się marzy [emoji4]

Co do ciąż to ja żadnej nie miałam książkowej. Z bliźniaczkami musiałam leżeć do 20 tygodnia. I potem znów od 32. Już do samego końca. Urodziłam przez cc w 37t6d

A z Zosią miałam problem z nadmiernymi wymiotami i krwiakiem. Leżenie do końca 16t tygodnia. I potem już na szczęście wszystko było ok. Urodziłam. W 38t 5d też przez cc [emoji4]
 
reklama
Ładne imiona.
Ja też marzę o córeczce, z wiadomej sprawy - żeby mieć parkę :D
W poprzedniej ciąży do 28 tc miała być Jagódka, bo lekarz się wahał i dawał nadzieję, ale przeszłam się do drugiego lekarza i potwierdził na 105% Mikołaja.
Z drugiej strony gdyby był drugi syn, to wyszłoby taniej, bo wszystko odziedziczyłby po Mikim ;)
Ale modlę się by wiadomo - było zdrowe oraz oby nie było bliźniąt (a są i w mojej i w męża rodzinie dwa takie przypadki), bo się nie pomieścimy po prostu.
 
Do góry