Justyna_maj2017
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Marzec 2017
- Postów
- 1 265
Dziewczyny to ja Wam opowiem co mnie wczoraj spotkało. Moja córka chodzi do żłobka. Dzisiaj jak ja odbierałam, dyrektorka poinformowała mnie, że jedno dziecko w żłobku miało wszy, ale, że szybko wezwali matkę, żeby je zabrała i zdezynfekowali wszystkie zabawki. Potem w domu Agatka się zrobiła śpiąca, więc się z nią położyłam, bo byłam dzisiaj mega zmęczona. Wstalysmy i dałam jej kolacje, a potem sobie jadła ciasteczka w krzesełku do karmienia, a ja rozmawiałam z mamą. Mówię jej o sytuacji w żłobku, że to chyba niemożliwe, żeby Agatka te wszy złapała i patrzę odruchowo w jej włosy, a tam się coś rusza. Oczywiście wcześniej wszystko na temat wszy przeczytałam i obejrzałam jak wyglądają. Wpadłam w panikę i choć brzydze się robali to palcami wyciągnęłam to co miała we włosach i oczywiście to była wesz... Miałam mega stres i nie wiedziałam co robić. Od razu miałam wizję inwazji, ale mama powiedziała co robić. Przejrzałam włosy Agatki, ale nie było w nich jajek, ani niczego ruszajacego się. Męża wysłałam po preparat do apteki i Agatce posmarowalismy tym włosy, a ja potem na wszelki wypadek też sobie zrobiłam kuracje tym samym środkiem. Mąż oglądał moje włosy i nic w nich nie było. Pościel cała wypralismy. Mam nadzieję, że tego dziadostwa już nie zobaczę... Jeszcze biedaczce wychodzą teraz trójki... Karmie ja właśnie i idę spać dalej miłej nocy