Cześć dziewczyny,
Mało mnie od kliku dni, ale coś mnie trafia... Pogoda jest u nas okropna, depresyjna! Co chwilkę mam zmułę z drugiej strony nosi mnie. Mój synek dokazuje okropnie, cały czas chce iść na podwórko, ale niestety z racji deszczu idziemy na spacer tylko w przerwie jak nie pada. Normalnie tracę cierpliwość czasami do niego, a później mam wyrzuty sumienia bo przecież ma dopiero 1,5 roku, choć doskonale rozumie co mu nie wolno, a z cynicznym uśmieszkiem robi swoje... Lekarz odradza mi żłobek, a ja zastanawiam się mocno czy jednak nie zaryzykować. Moje dziecko jest bardzo energiczne, a tu zima za pasem i będzie coraz gorzej. We wrześniu stuknie mi 2 lata jak jestem w domu i to chyba też robi swoje. Pozatym podobnie jak Paraplu daleko mi do szczęśliwej brzuchatki. Czekam do stycznia i chcę, żeby ta ciąża zakończyła się w pierwszym możliwym bezpiecznym terminie dla dziecka.
Co do ubrań to będę chodzić w tym co mam jeszcze sprzed pierwszej ciąży, gdy dużo schudłam, dzięki temu mam np płaszcz w którym dopnę się. Z resztą ja generalnie z tych leginsowycg, getrowych odkąd jestem w domu. A mieszczę się we wszystko, doszłam właśnie do wagi z przed ciąży.
Lecę ogarnąć się bo dziś jedziemy na kontrolną wizytę do chirurga z synkiem, a pogoda straszna i nie chce się wychodzić na zewnątrz.
Lali ja piję normalną, ograniczyłam do jednej dziennie bo zupełnie bez nie dałabym rady.
Miłego dnia brzuchatki!