reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Listopadowe mamy 2022

Widzisz kurczę mogłam zaznaczyć na poczatku, xe chodzi mi o dlugie paznokcie i rzucający się kolor w oczy. A także o mocny makijaż(gdzue jak widzisz kobitę bez niego inie poznajesz. Nie pisałam o paznokciach nude ;) bo tych nie widać. Chodzi mi o rażący kolor w oczy :) i szpony. Np koleżanki mojej corki chodzą w czerwonych także wiesz 🤪. Tak samo jak z makijażem gdzie widzisz, ze to ta sama osoba. A makijaż którego nie widać jest ok(tylko jak ich skóra wydziela tyle sebum to po co mają sobie pory zapychać). A co zbaczy 15 latka wygladająca na 15no otóz to, że patrzysz na nią i nie zastanawiasz się ile ma lat 😜. Ale jak już Ci pisałam Ty widzisz swoje dziecko i pozwalasz na to co dla Ciebie jest akceptowalne. Jak wczesniej napisałam nie krytykuję. Kazda z nas ma jakieś zasady.
Też nie lubię szponów. Przypomina mi się, że kiedyś w pracy jedna koleżanka miała zawsze super zrobione paznokcie, ale strasznie długie. I o ile to może i dobrze wyglądało jeszcze (choć ja bym nie mogła, jestem kompletnie inny typ, za dużo robię i by były połamane na bank), to na klawiaturze nie wbijała to co trzeba, a potem generowała jakieś błędy 😝 wiem, że to brzmi absurdalnie, ale tak było, bo w końcu jej szef zwrócił uwagę...

Moim zdaniem to sprawa tej osoby. Jakoś u nastolatki też tego nie widzę, ale zapytajcie mnie za x lat co powiedziałam córce 🙃 nic mi też do tego że ktoś dziecku pozwala.
 
reklama
Jeszcze sobie myślę, że przecież każdy ma inny sposób bycia. To jest tak samo trochę jak kiedyś rozmawiam z koleżanką co ona kupowała z jakichś dzieciowych rzeczy. Wspomniała min że miała torbę na różne akcesoria, chyba ktoś jej dał. Taka, wiecie, na pieluchy, kosmetyki, przegryzki, z przegrodami i kieszeniami. Nie używała tego i mówi do mnie, że jak ktoś jest plecakowy - a my jesteśmy obie - dodała, mając na myśli też mnie, to po kiego taka torba 😁 może córka będzie "plecakowa", a może będzie chciała torebki ;)
(Torebki też mam, ale z reguły niewygodnie mi z nimi)
 
Granica chyba jest tam, gdzie dany rodzic ją postawi. I nie należy moim zdaniem komentować, że ktoś pozwala na za mało/za dużo. Każdy robi, co uważa. Podobnie jak staramy się tutaj nie oceniać nawzajem, że np ktoś karmi mm, a ktoś inny szczepi na co się da... (Luźne przykłady, nie wytykam nikogo)
a ja się jednak trochę poczułam jak pod pręgierzem 😂😂😂
 
a ja się jednak trochę poczułam jak pod pręgierzem 😂😂😂
Ja Cię rozumiem i podoba mi się, jak podchodzisz do wychowania dzieci. Ciężko mi się odnieść, bo sama nie wiem, jak ja będę postępowała w przypadku różnych "nastolatkowych" wymysłów. Sama bylam bardzo trudna nastolatką, rodzice nie mieli ze mną łatwo, wpadłam w okropne towarzystwo. A kiedyś bylam super grzecznym dzieckiem. Czy gdzies popełnili błąd? Sama teraz namiętnie zadaję sobie to pytanie, bo chciałabym uniknąć takich przebojów z córką. Czy na za dużo mi pozwalali? Na pewno nie, wyraźnie stawiali granice, nawet byl to troche dom w stylu: "dzieci i ryby glosu nie maja". Ale ja w wieku tych 16 lat mialam to po prostu w poważaniu. Chciałabym wychować córkę na dobrą, empatyczną osobę. Co zrobię, jeśli będzie chciała iść np. z gołym brzuchem do szkoły? Goły brzuch, zwłaszcza w szkole, jest w naszym kraju nie do przyjęcia, a mnie na przykład to nie rusza. Jako nauczycielka nie miałabym problemu z uczennica z gołym brzuchem, o ile by mnie ta uczennica szanowała, chciala sie uczyc i byla ciekawa swiata :) ale wiem, ze u nas to nie przejdzie i jak córka będzie chciała iść z gołym brzuchem do szkoły, przegadamy to i będę się starała jej to wyperswadować wlasnie ze względu na to głęboko zakorzenione podejście do odsłoniętych fragmentów ciała. W niektórych szkołach nauczyciele mają problem ze spódniczkami, bo rzekomo rozpraszają chłopców. Chciałabym żyć w miejscu, gdzie każdy może wyglądać jak chce i nosić co chce i nikomu nic do tego. Ale nie żyję, niestety. Kończę ten przydługi wywód, bo córka wstała z drzemki :)
 
iii tam, chyba @maszak pisała kilka razy, że nie ocenia. a to, że @Nat_Ra i @Józia89. pisały wcześniej, że one by się na to nie zgadzały, to też nie była ocena. ja to tak przynajmniej odbieram.
padło cos o fanaberiach 😂😂😂
no bo obiektywnie to nie jest jakaś podstawa, która musi być zapewniona dziecku. one oceniają jako fanaberię widocznie, ale nie oceniają ciebie, że im na to pozwalasz. tak mi się wydaje. ale niech ktoś może sprostuje ;)
 
Ja Cię rozumiem i podoba mi się, jak podchodzisz do wychowania dzieci. Ciężko mi się odnieść, bo sama nie wiem, jak ja będę postępowała w przypadku różnych "nastolatkowych" wymysłów. Sama bylam bardzo trudna nastolatką, rodzice nie mieli ze mną łatwo, wpadłam w okropne towarzystwo. A kiedyś bylam super grzecznym dzieckiem. Czy gdzies popełnili błąd? Sama teraz namiętnie zadaję sobie to pytanie, bo chciałabym uniknąć takich przebojów z córką. Czy na za dużo mi pozwalali? Na pewno nie, wyraźnie stawiali granice, nawet byl to troche dom w stylu: "dzieci i ryby glosu nie maja". Ale ja w wieku tych 16 lat mialam to po prostu w poważaniu. Chciałabym wychować córkę na dobrą, empatyczną osobę. Co zrobię, jeśli będzie chciała iść np. z gołym brzuchem do szkoły? Goły brzuch, zwłaszcza w szkole, jest w naszym kraju nie do przyjęcia, a mnie na przykład to nie rusza. Jako nauczycielka nie miałabym problemu z uczennica z gołym brzuchem, o ile by mnie ta uczennica szanowała, chciala sie uczyc i byla ciekawa swiata :) ale wiem, ze u nas to nie przejdzie i jak córka będzie chciała iść z gołym brzuchem do szkoły, przegadamy to i będę się starała jej to wyperswadować wlasnie ze względu na to głęboko zakorzenione podejście do odsłoniętych fragmentów ciała. W niektórych szkołach nauczyciele mają problem ze spódniczkami, bo rzekomo rozpraszają chłopców. Chciałabym żyć w miejscu, gdzie każdy może wyglądać jak chce i nosić co chce i nikomu nic do tego. Ale nie żyję, niestety. Kończę ten przydługi wywód, bo córka wstała z drzemki :)
Teraz nie ma aż takich restrykcji. Spokojnie dziewuchy chodzą w spódniczkach. Wrzucę zdjęcie dla przykładu na prywatnym.
 
reklama
Ja Cię rozumiem i podoba mi się, jak podchodzisz do wychowania dzieci. Ciężko mi się odnieść, bo sama nie wiem, jak ja będę postępowała w przypadku różnych "nastolatkowych" wymysłów. Sama bylam bardzo trudna nastolatką, rodzice nie mieli ze mną łatwo, wpadłam w okropne towarzystwo. A kiedyś bylam super grzecznym dzieckiem. Czy gdzies popełnili błąd? Sama teraz namiętnie zadaję sobie to pytanie, bo chciałabym uniknąć takich przebojów z córką. Czy na za dużo mi pozwalali? Na pewno nie, wyraźnie stawiali granice, nawet byl to troche dom w stylu: "dzieci i ryby glosu nie maja". Ale ja w wieku tych 16 lat mialam to po prostu w poważaniu. Chciałabym wychować córkę na dobrą, empatyczną osobę. Co zrobię, jeśli będzie chciała iść np. z gołym brzuchem do szkoły? Goły brzuch, zwłaszcza w szkole, jest w naszym kraju nie do przyjęcia, a mnie na przykład to nie rusza. Jako nauczycielka nie miałabym problemu z uczennica z gołym brzuchem, o ile by mnie ta uczennica szanowała, chciala sie uczyc i byla ciekawa swiata :) ale wiem, ze u nas to nie przejdzie i jak córka będzie chciała iść z gołym brzuchem do szkoły, przegadamy to i będę się starała jej to wyperswadować wlasnie ze względu na to głęboko zakorzenione podejście do odsłoniętych fragmentów ciała. W niektórych szkołach nauczyciele mają problem ze spódniczkami, bo rzekomo rozpraszają chłopców. Chciałabym żyć w miejscu, gdzie każdy może wyglądać jak chce i nosić co chce i nikomu nic do tego. Kończę ten przydługi wywód, bo córka wstała z drzemki :)
a ja bym chciała żyć w miejscu, gdzie się wszyscy szanują, bez względu na to, jakie mają poglądy. ale tu już wchodzimy na grząski grunt polityki itp.

ja też mam taki problem, że zadaję sobie różne pytania. na razie to ja nie wiem, co uznam za wymysł/fanaberię itp. pewnie jeszcze za 15 lat co innego będzie dla mnie szokujące, bo jednak różnica pokoleń ;P

mnie też chyba wiele nie rusza. może sama bym się nie ubrała tak czy siak, ale dlaczego ja mam kogoś ograniczać w tym, jak się ubiera. co do dziecka - nie wiem, pewnie będę patrzeć swoją miarą... trudne to będzie. będziemy na bieżąco decydować, co jest ok, co nie. inną sprawą jest to, co ludzie powiedzą albo że do szkoły np. nie wypada iść w jakiś tam sposób.

ten tekst, że spódniczka rozprasza... nie skomentuję tego. przypomina mi się taki plakat i ocenianiu kobiet po długości/krótkości spódniczki
 
Do góry