reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Listopadowe mamy 2022

Dziewczyny, układacie swoje maluchy na brzuchu? Wczoraj położna poleciła mi to robić, pokazała jak, ale ja się boję, mam taki mega wewnętrzny lęk przed tym.
 
reklama
Gratulacje dla kolejnych mam! 🎉

Urodziła się wczoraj moja córeczka, 3900 g ❤️ wszystko w porządku, ale poród skończony cesarką. I trochę moim szokiem. Rano wczoraj pojawiły się skurcze, ale jeszcze słabe dość. Zdecydowano o przebiciu pęcherza płodowego plus oksytocyna. Po ok. po 2 godzinach bycia na sali porodowej miałam już 9 cm rozwarcia! Szok, bo to naprawdę szybko poszło. W zasadzie wyszło na to, że wpierw te 4 cm, a potem nagle 9 cm. Skurcze się nakręcały pod wpływem napędzania i początkowo radziłam sobie nieźle... Ale potem położna zauważyła, że te skurcze nadal nie są parte, a ten okres porodu powinien zająć ok. 2 h, a wygląda że się wydłuży. Sporo ruszałam się, ale położna później zauważyła, że główka źle się wstawiała (badanie i brak albo za rzadkie parcia na kupę, jak to określiła). Lekarz (w dodatku mój prowadzący) zanim podjął decyzję o cesarce próbował zachęcać do rodzenia sn, ale potem też zauważył, że to nie idzie. Zwłaszcza, że przez to podkręcanie oksytocyną w pewnym momencie skurcze były dla mnie nie do wytrzymania. Ledwo zipałam i przestało mi się chcieć ruszać, tylko leżałam sporo. Położna różnymi pozycjami chciała spowodować przesunięcie się główki w odpowiednie miejsce... I nic. Później lekarz mi powiedział, że córka nie była owinięta pępowiną, więc nie wie, czemu główka źle się wstawiała. Jak mnie cięli to jeszcze widzieli dobitniej jej pozycję...
Operacja była dla mnie szokiem, ale byłam tak wykończona, że chciałam już to mieć za sobą. Najważniejsze, że dziewczynka moja kochana zdrowa. Jedyny problem jaki mam to karmienie i wątpliwości różne, ale dziś zaczepię doradczynię.

Jeśli kogoś interesuje szpital: generalnie personel i obsługa na Lutyckiej póki co bardzo ok. Położna w porodzie i inna po operacji kochana, na oddziale poporodowym na razie też super. Wszyscy się przedstawiali i informowali o wszystkim. Plan porodu na ile się dało, respektowany (u mnie przez taki postęp i finał niektóre punkty nie do zrealizowania). W czasie operacji czułam się na maksa zaopiekowana, głaskano mnie, mówiono co się dzieje. Po ok. godzinie podano mi małą na klatę, pokazano jak przystawić itp. Chętnie pomagają i wspierają. Ja się poczułam w porodzie jak słabeusz, bo może z takim postępem byłoby szybko i łatwo, ale skoro stwierdzono, że dziecko źle się wstawia... Powiedziałam o tym położnej, to mi dodała otuchy, żebym tak o sobie źle nie myślała i mówiła, że byłam bardzo dzielna. I że nie miałam wpływu na rozwój sytuacji. Mało osób, kameralnie. Wygląd wnętrz momentami słaby, ale zachowanie personelu rekompensuje. Były pewne wyjątki oczywiście, ale nie było na razie jakiegoś ekstremum i chamstwa.

Trochę mnie ten pośpiech w rozkręcaniu porodu zastanawia, ale argumentowano dobrem dziecka i byciem po terminie (40+6). Tutaj też można się spierać czy to dobrze, bo są lekarze, którzy czekają do końca 41. tygodnia.
Gratulacje Kochana. Dzielna z Ciebie mama. Czasem tak bywa, że maluszek źle się wstawia :( (a dużo miałaś wod plodowych?). Nie wiem na ile jest to zalezne od nas. Kolejna duża dziewczynka :).
Brawo

My po wizycie połoznej. Malutka od wyjścia ze szpitala przybrała 160 gram , ale jestemy na plus to się liczy :). Zastrzezen nie ma :). Wszystko dobrze.
@Nat_Ra my wychodzac ze szpitala zóltaczki też nie mieliśmy, a połozna poditykała palcem na klatce piersiowej i po nim zostawaly takie refleksy po nim i mówiła, że jest delikatna. To może i u Was wyszła? Stąd to spanko.. Chociaz u Was tez juz połozna była to pewnie mówila, ze nie ma..
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny, układacie swoje maluchy na brzuchu? Wczoraj położna poleciła mi to robić, pokazała jak, ale ja się boję, mam taki mega wewnętrzny lęk przed tym.
Tak kladziemy :). Tylko nie rob tego po karmieniu. To jest super pozycja, bo znuszasz dziecko do wysiłku. Nie zawsze mu się to podoba. Wystarczy kilka minut.
 
Dziewczyny, układacie swoje maluchy na brzuchu? Wczoraj położna poleciła mi to robić, pokazała jak, ale ja się boję, mam taki mega wewnętrzny lęk przed tym.
Tu też radzą i moja środowiskowa o tym mówiła. Spróbuję w domu, bo teraz nie ma warunków przez tę lampę (choć niby też by mogła, ale będzie na pewno płacz i stres, bo jeszcze nic nie widzi i jest jakby uwięziona...)
Możesz spróbować przecież na chwilę :)
 
Gratulacje dla kolejnych mam! 🎉

Urodziła się wczoraj moja córeczka, 3900 g ❤️ wszystko w porządku, ale poród skończony cesarką. I trochę moim szokiem. Rano wczoraj pojawiły się skurcze, ale jeszcze słabe dość. Zdecydowano o przebiciu pęcherza płodowego plus oksytocyna. Po ok. po 2 godzinach bycia na sali porodowej miałam już 9 cm rozwarcia! Szok, bo to naprawdę szybko poszło. W zasadzie wyszło na to, że wpierw te 4 cm, a potem nagle 9 cm. Skurcze się nakręcały pod wpływem napędzania i początkowo radziłam sobie nieźle... Ale potem położna zauważyła, że te skurcze nadal nie są parte, a ten okres porodu powinien zająć ok. 2 h, a wygląda że się wydłuży. Sporo ruszałam się, ale położna później zauważyła, że główka źle się wstawiała (badanie i brak albo za rzadkie parcia na kupę, jak to określiła). Lekarz (w dodatku mój prowadzący) zanim podjął decyzję o cesarce próbował zachęcać do rodzenia sn, ale potem też zauważył, że to nie idzie. Zwłaszcza, że przez to podkręcanie oksytocyną w pewnym momencie skurcze były dla mnie nie do wytrzymania. Ledwo zipałam i przestało mi się chcieć ruszać, tylko leżałam sporo. Położna różnymi pozycjami chciała spowodować przesunięcie się główki w odpowiednie miejsce... I nic. Później lekarz mi powiedział, że córka nie była owinięta pępowiną, więc nie wie, czemu główka źle się wstawiała. Jak mnie cięli to jeszcze widzieli dobitniej jej pozycję...
Operacja była dla mnie szokiem, ale byłam tak wykończona, że chciałam już to mieć za sobą. Najważniejsze, że dziewczynka moja kochana zdrowa. Jedyny problem jaki mam to karmienie i wątpliwości różne, ale dziś zaczepię doradczynię.

Jeśli kogoś interesuje szpital: generalnie personel i obsługa na Lutyckiej póki co bardzo ok. Położna w porodzie i inna po operacji kochana, na oddziale poporodowym na razie też super. Wszyscy się przedstawiali i informowali o wszystkim. Plan porodu na ile się dało, respektowany (u mnie przez taki postęp i finał niektóre punkty nie do zrealizowania). W czasie operacji czułam się na maksa zaopiekowana, głaskano mnie, mówiono co się dzieje. Po ok. godzinie podano mi małą na klatę, pokazano jak przystawić itp. Chętnie pomagają i wspierają. Ja się poczułam w porodzie jak słabeusz, bo może z takim postępem byłoby szybko i łatwo, ale skoro stwierdzono, że dziecko źle się wstawia... Powiedziałam o tym położnej, to mi dodała otuchy, żebym tak o sobie źle nie myślała i mówiła, że byłam bardzo dzielna. I że nie miałam wpływu na rozwój sytuacji. Mało osób, kameralnie. Wygląd wnętrz momentami słaby, ale zachowanie personelu rekompensuje. Były pewne wyjątki oczywiście, ale nie było na razie jakiegoś ekstremum i chamstwa.

Trochę mnie ten pośpiech w rozkręcaniu porodu zastanawia, ale argumentowano dobrem dziecka i byciem po terminie (40+6). Tutaj też można się spierać czy to dobrze, bo są lekarze, którzy czekają do końca 41. tygodnia.
Gratulacje!!!
 
Melduję, że urodziłam kluskę 3710g (miało być około 3200 😅)
Poród ekspresowy, bo od 1. skurczu do finału 1h 09min... dowieźli mnie karetką, rodziłam jeszcze nie wpisana w szpitalny rejestr😂 z pominięciem izby przyjęć...
Bez nacięć i pęknięć. Jedynie małej tętno pod koniec zaczęło spadać i kazali mi przeć bez przerwy...
 
Gratulacje Kochana. Dzielna z Ciebie mama. Czasem tak bywa, że maluszek źle się wstawia :( (a dużo miałaś wod plodowych?). Nie wiem na ile jest to zalezne od nas. Kolejna duża dziewczynka :).
Brawo

My po wizycie połoznej. Malutka od wyjścia ze szpitala przybrała 160 gram , ale jestemy na plus to się liczy :). Zastrzezen nie ma :). Wszystko dobrze.
@Nat_Ra my wychodzac ze szpitala zóltaczki też nie mieliśmy, a połozna poditykała palcem na klatce piersiowej i po nim zostawaly takie refleksy po nim i mówiła, że jest delikatna. To może i u Was wyszła? Stąd to spanko.. Chociaz u Was tez juz połozna była to pewnie mówila, ze nie ma..
Nie wiem czy dużo, nikt nie skomentował. Część wód potem jeszcze wypływała chyba...
 
Melduję, że urodziłam kluskę 3710g (miało być około 3200 😅)
Poród ekspresowy, bo od 1. skurczu do finału 1h 09min... dowieźli mnie karetką, rodziłam jeszcze nie wpisana w szpitalny rejestr😂 z pominięciem izby przyjęć...
Bez nacięć i pęknięć. Jedynie małej tętno pod koniec zaczęło spadać i kazali mi przeć bez przerwy...
Wow, gratulacje!
Czyli sprawdziły się trochę twoje obawy, że może być ekspres?
 
@martimo, oczywiście że najważniejszy jest szczęśliwy finał. Guzik mnie obchodzi, że mi pół dołu przecięli, skoro chodziło o dobro dziecka. U mnie akurat tętno nie spadało (na ile do pewnego momentu byłam w stanie to ogarnąć, mąż w ogóle mówi że byłam bardzo przytomną pacjentką i ładnie współpracowałam. Zanim się zaczęły parte to nawet trochę żartowałam😅). Kubuś urodził się różowy w taki zdrowy sposób, więc chyba wszystkie decyzje były odpowiednie i w dobrym czasie. U ciebie zapewne też tak było. Każdy poród jest inny, my się na tym nie znamy. Dla mnie kwestia kiedy wywoływać jest nieco niejasna, ale o ile dziecko ma się dobrze w brzuchu (co trzeba sprawdzać), no to niech siedzi. Wszyscy lekarze mi mówili, że przedwczesna ( z punktu widzenia organizmu) indukcja może się nie powieść. Masz zdrowe dziecko i tylko to się liczy. I jakie duże 😁

U mnie było tak że jednego ranka nic się nie działo, szyjka nadal była długa, a następnego ranka już miałam skurcze. Lekarka mówiła mi coś o receptorach oksytocynowych, że wszystko się ładnie uda i organizm zareaguje, jeśli one są wykształcone. Jeśli nie, no to cóż... można lać kroplówki, ale organizm nie ma jak zareagować. Tak to rozumiem.

@maszak położna mówiła, że nie ma żółtaczki. Ale jak się wypisywaliśmy, to był na granicy normy bilirubiny. Więc może żółtaczka nie, ale wystarczająco bilirubiny aby był senny.
Z tą pozycją na brzuszku to było tak, że ja położnej otworzyłam drzwi z Kubą przy piersi 😅 więc kwestia laktacji od razy nam odpadła, sutki mnie nie bolą, karmię łatwo i intuicyjnie. Ale do rzeczy. Ona widziała, że jest jedzone, a i tak go ułożyła na brzuszku. Powiedziała, że tak łatwiej odchodzą gazy i gdyby miał ulać, to też bezpieczna pozycja. Ja go teraz położyłam właśnie tak, ale po małym posiłku (na uspokojenie) i po odbeknięciu, bo jednak zdarza mu się ulać troszkę. Wysłałam jej fotki i odpisała, że pięknie ☺

Zrobiłam się mega nudna, męczę moją koleżankę która rodziła rok temu 😅 ale kurczę tyle mam wątpliwości, a chciałabym wszystko robić jak najlepiej.
 
reklama
Melduję, że urodziłam kluskę 3710g (miało być około 3200 😅)
Poród ekspresowy, bo od 1. skurczu do finału 1h 09min... dowieźli mnie karetką, rodziłam jeszcze nie wpisana w szpitalny rejestr😂 z pominięciem izby przyjęć...
Bez nacięć i pęknięć. Jedynie małej tętno pod koniec zaczęło spadać i kazali mi przeć bez przerwy...
Serdeczne gratulacje, pięknie poszło! Na rekord znaczy 😄 a jaka odkarmiona 😅
Kiedy niunia wyszła z brzucha, dzisiaj?
 
Do góry