Dziekuje za tak miły odzew.
Dzisiaj udało się kropelkę wydusić mleczka.
Może się uda.
Nie mogę sobie miejsca znaleźć i chodzę do małej często i wysiaduje.
Nasza księżniczka
Boję się że nabawię się jakiejś depresji tutaj w szpitalu.
Wychodzi na to że to moja wina że u córki były te zasiniecia.
Położna dzisiaj że przecież dziecko się takie urodziło.
A skąd wie ?
Ja tego nie widziałam.
Urodziło się i nie zauważyłam zasiniec i tych czerwonych plamek / krostek.
Pani ordynator się mnie pyta a raczej stwierdziła że się OKAZALO że miałam pessar.
Żadna tajemnica.
Mówiłam na izbie przyjęć po za tym w karcie ciąży też pisze jak byk.
A jak się dowiedziała że jestem nosicielem wadliwego genu dopiero się zaczęło.
Porażka.
Wspolczuje. Niektorzy nie powinni pracowac z pacjentem... Te zasiniecia by zauwazyli przy badaniu po porodzie, bo zawsze ogladaja skore dziecka, wiec niech nie pieprza glupot.