potrzebuję mentalnego wsparcia
ogólnie przez 6 tyg stosowałam dietę bezmleczną, potem w zeszłym tyg zaczęłam wprowadzać produkty. tylko że nie wiedziałam jak za to się zabrać, a lekarze w przychodni dali mi sprzeczne trochę informacje... Więc robiłam tak, że najpierw jednego dnia kilka łyżek jogurtu, odczekałam parę dni i potem coś innego. Na razie ok, ale wczoraj dostaliśmy się w końcu do gastroenterologa dziecięcego prywatnie i on z kolei kazał mi jeść codziennie jakieś produkty i obserwować do 10 dni sytuację. Mam szukać nie tylko nitek krwi, ale też śluzu. Ale ile to jest za dużo śluzu, pytałam, no podobno kisiel. Nie wiem, jak to ma wyglądać... Będę robiła fotki, mąż poogląda może też, bo on uważa, że wie mniej więcej o co chodzi. Potem czytam, że trochę śluzu jest ok. Więc ile to jest ok? Lekarz mnie pocieszał, że może ona już tego problemu nie ma, bo dzieci z alergią zareagowałyby nawet na parę łyżek jogurtu... No ale żeby upewnić się muszę zjeść więcej rzeczy.
Poza tym jakoś mnie to dobiło. Ja wiem, że to nie jest najgorsze, co może ją spotkać, ale... Lekarz był spoko, z wiedzą, powiedział, że karmić mam tak długo jak chcę, ale jeśli wyjdzie alergia, no to bez tych produktów u mnie i dziecka po RD. A ja lubię jedzenie i dla mnie udręką było teraz niejedzenie np. jakichś fajnych wypieków, lodów niebędących sorbetami (akurat w okolicy nie ma wegańskich), serów... Mleka jako takiego nie pijam. Jogurty jadałam i jestem w stanie wytrzymać bez nich i jeść te tzw. wegańskie. Z masła też mogę zrezygnować, i tak mało go jemy.
No jestem nienormalna, wiem...
Poza tym to oznacza, że średnio gdzieś można wyjechać, chyba że robić samemu jedzenie.
Łatwiej o wiele byłoby mi zrezygnować z jedzenia mięsa, bo i tak jemy go mało i to tylko ryby. No cóż.