Tak sobie myślę, że to wy najlepiej znacie swoje dziecko i widzicie, co jest dla niego dobre. Więc się tym nie przejmuj. Jeśli to są jakieś błędy ... - kto ich nie popełnia?Prawda taka ze my chyba najwięcej nosimy córkę z całego tu towarzystwa
Fakt że mała się zajmie sobą chwilę ale ktoś obok musi być- towarzyska jest po mamusi
Ktoś tu wspomniał o krzesełku No my planujemy kupić ale jestem zdania że póki mała sama samodzielnie nie siedzi nie będzie wysiadywać na tym krzesełku to też na pewno nie jest zdrowe
Bujak odpada też ktoś to wspominał nawet przez myśl nam nie przeszło go kupować z tego względu że właśnie dziecko przyzwyczai się do bujania i co w tedy?
A znam parę takich przypadków wiec też za to podziękuje.
To też nie jest tak że jest noszona 24 na dobe fakt że jest noszona moim zdaniem "sporo" kiedy to wymaga sytuacja
Nosidło również powinno być używane kiedy dziecko stabilnie siedzi sama fizjoterapeutka tak powiedziała że nic na sile.
To nie jest tak że mloda aby jest noszona.
Bardzo ładnie przewraca się z pleców na brzuszek gorzej ma z brzuszka na plecy choć jakiś czas lepiej jej to szło a teraz zapomniała ( ?)
Ładnie podnosi glowke ( sztywno i wysoko ) teraz podnosi dupke i jakby chciała wstać no i chyba probuje siudac ( chyba ładnie napisałam ) w raczki pięknie chwyta sama z siebie czy jak się coś poda. Wszystko do buzi wkłada nóżkami trzepie na lewo i na prawo i do góry no widać że rozwija się prawidłowo mimo że jest noszona
Jak widać mała nie jest leniwa
Dużo się bawimy ją ogólnie wychodzę z założenia że jestem z mala cały czas
Wiec turlamy się i wykonujemy różne inne figle i czasem się podoba czasem nie nawet ostatnio rozłożyłam mate piankowa na podłodze żebyśmy mieli więcej miejsca
Jeśli chodzi o dziadków akurat tu nie mam obaw bo tesciowa ani mama moja nie są za noszeniem i np moja mama to wymysla cuda że nawet ja bym nie wpadła na te pomysły żeby małej tylko nie nosić
Teściowa tak samo choć wiadomo że pewnie się łamią jak już mają dosc.
Wybaczcie że teraz piszę ale byliśmy z mężem na zakupach musieliśmy się ogarnąć na tą nasza uroczystośc
A mała została z tesciowa podobno dziecko anioł ale ile w tym prawdy nie wiem
A jak już jestem w domu to jednak nie korzystamy z telefonów z mężem bo mała one ciekawią A to jest ostatnia rzecz jaką byśmy chcieli żeby teraz poznała- ma na to czas.
No pewnie ze każda z nas czy również tatusiowie robią wszystko z myślą o swoich skarbach i każda z nas i tatusiowie chcą dobrze
P.s i mała dużo gada Oj dużo gada
U nas np. to nienoszenie wynika też z tego, że córka dość ciężka jest i trochę wygodni jesteśmy . Ale jak były sytuacje, że nie dawała się uspokoić, to była noszona. Albo jak było wrażenie, że i na brzuchu i na plecach jej się nudzi i marudziła, to też czasami noszona była żeby coś pooglądać (w pozycji do odbicia lub na leniwca). Czasem mam nawet wyrzuty sumienia, że może za mało ją nosiliśmy/nosimy. Z 2 str znowuż w chuście trochę ją oboje nosiliśmy na spacerach.
Skóra do skóry to też dość rzadko (jak była noworodkiem to trochę więcej, ale często wydawało mi się, że bez ubrania jesienią/zimą w mieszkaniu to taki średni pomysł, a teraz to ona nie uleży na klacie, nie położy głowy, nie spocznie ) - zmieniając temat. Chyba @maszak pisała, że ten czas słodki szybko mija i to prawda. Pisałyście o godzinach porodu i o tych pierwszych tygodniach. Ja ich aż tak źle nie wspominam. Owszem, było mi ciężko, bo wszystko było dla mnie zupełnie nowe, poza tym byłam zmęczona też pobytem w szpitalu, szokiem porodowym itp. Koktajl hormonalny, baby blues... Ale pamiętam, że to też był miły czas ♥ a teraz córka już tak dużo nie usiedzi w miejscu. Kładziona na naszym brzuchu/klacie rusza się na boki, nie interesuje ją relaks w objęciach rodzica
Wczoraj była taka sytuacja: córka drzemała, tata leżał sobie obok i coś czytał. Przebudziła się z płaczem, łzy w oczach i kwilenie, jakieś dźwięki. Byłam w innym pokoju, to myślałam, że może przez sen tak robi, bo i tak bywało. Później słyszę, że mąż do niej coś gada... Potem poszłam tam i się okazało, że ona chyba na mnie czekała, bo od razu się uspokoiła, jak mnie zobaczyła. A mąż do mnie: wiesz co ona "mówiła"? "Mami, mami"!
A dzisiaj na przewijaku powiedziała do taty: "leń!" (a może lel/le = cyc, ale przysięgam, brzmiało jak leń)