Mój mąż mi przy dzieciach nie pomaga i jeszcze w trakcie dnia muszę myć wiadra od kleju, podawać mu różne rzeczy na rusztowanie i wieczorem sprzątać budowę.
Jak muszę coś zrobić to umieszczam po prostu Alcie w wózku i daje jakąś zabawkę.
Kurczę, ja mam to samo, że nie pomaga a jeszcze jemu muszę pomoc w obejściu. I nie mam z tym problemu, ale niejednokrotnie z dzieckiem na ręku obsługiwałam zwierzęta, czy robiłam w ogródku, a potem jeszcze słyszałam, że odkąd tu mieszkam nie chcę się wdrożyć i nie znalazłam sobie codziennego obowiązku
Tak mnie to wkurza jak mało co, że panuje przekonanie, że jak się siedzi w domu z dzieckiem to się leży i pachnie
Ale to tak abstrahując, bo pewnie nawet w tym momencie nie miałaś tego na myśli. Chyba jestem w bojowym nastroju dziś
A co do jedzenia, u nas od początku rozszerzania było po troszkę wszystkiego, ale też nigdy nie zjadał dużo obiadu np czy kaszki. To prawie zawsze było mniej jak 100ml. Długo, długo też nie umiał wypluć i to było super, bo co dałam to się przemęczył i zjadł, nawet jak nie smakowało
a teraz już umie wypluć i tego nadużywa
w ogóle ostatnio się popsuł w jedzeniu, jakbym mu dawała pomidory i sam chleb, nawet suchy to by jadł i jadł, a jak coś innego to się człowiek gimnastykuje, nadskakuje i często ponosi porażkę. Mam nadzieję, że to sprawka wychodzących zębów i że wróci do normy, bo jak nie to aż mnie przerażenie bierze na myśl, że będzie miał wybiórczość pokarmową...