ja, przy starszym synu, mialam tylko raz telefon, ze ma goraczke. Chodzi z katarem, bo on wyleczony po dwoch dniach zlapie od innego dziecka katar, nikt nigdy nie zwrocil mi uwagi, ze chory jest. Ale raz polozna meza pouczyla, bo syn byl po bostonce, ze to najpierw trzeba isc do lekarza i zapytac czy juz moze isc do zlobka. Jakby tak kazdy rodzic po kazdej chorobie jeszcze do lekarza chodzil albo kwaranntane robil, to w zlobkach bylyby pustki a rodzice zamiast pracy byli by w domu. Ja zanim moj syn poszedl do zlobka tez myslalam, ze co to za rodzice ktorzy dziecko z katarem puszczaja do zlobka, dzis mam zupelnie inne zdanie