AuraWaves
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Maj 2024
- Postów
- 262
6 miesięcy z czego była ciąża którą straciłam,teraz staramy się znowu i leci 7 cyklA długo już się starasz?
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
6 miesięcy z czego była ciąża którą straciłam,teraz staramy się znowu i leci 7 cyklA długo już się starasz?
ja póki co staram się nie świrować ale jest to pierwszy w sumie taki cykl gdzie bardziej myślę że i tak okres pewnie przyjdzie niż że zaszłam w ciążę,chyba już straciłam siły psychiczne na myślenie pozytywnie starania mnie chyba już dojechały lekko ale skoro jestem na tym forum to jednak jakaś mała iskierka we mnie jeszcze jednak jestJa staram się co miesiąc nie nakręca a i tak wychodzi na odwrót. Jestem po owulacji i już myślę, że się tam cos tworzy. Potem przychodzi okres i przykro tak
hej, ja przeczytałam. Jestem częściowo po podobnych doświadczeniach, miałam poronienie pod koniec sierpnia, ciąża zatrzymała się na zbyt wczesnym etapie by stwierdzić czy była wewnątrzmaciczna. Ale poroniłam sama w domu i beta dość szybko spadła do zera. Bardzo Ci współczuję Twoich doświadczeń. Ciążą pozamaciczna to jest coś strasznego i żadna dziewczyna nie powinna tego nigdy doświadczyć. Jeśli chodzi o wsparcie to myślę, że jak najbardziej możesz na nie liczyć tutaj, dużo tu dziewczyn po podobnych doświadczeniach, które potrafią się nimi dzielić i wesprzeć. Mnie to forum (głównie ten wątek) bardzo pomaga, nie czuję się hejtowana i wyszydzana czego nie mogę powiedzieć o innych źródłach wiedzy dla „staraczek”. Poza tym lekarze często mają podejście ogólne typu „ciążą pozamaciczna to nie jest częste powikłanie więc proszę nie szukać sobie choroby” (ja się z tym spotkałam). Dodatkowo mnie wątek pomógł nabrać dystansu i pozwala trzymać się w ryzach z myślą, że jeszcze będzie dobrze.Hej dziewczyny! Przypomniałam sobie znów o tym forum po ponad 5 latach… chyba potrzebuję wsparcia?! Trochę o sobie: mam 35 lat, córkę 5 letnią, nie mieszkam w Polsce już od wielu lat. Moja historia o corke staraliśmy się jakoś pół roku może trochę dłużej, nie jestem pewna na 100% ale na przełomie grudnia i stycznia 2019 miałam ciążę biochemiczna. Później dwa miesiące pauzy z nakazu lekarza i w kwietniu zaszłam w zdrowa ciążę z córeczką. Podczas ciąży dowiedziałam się że mam mutacje V-Leiden, byłam na zastrzykach całą ciążę i połóg. I tak nam zleciało w sumie kilka lat. W tym roku postanowiliśmy się starać o rodzeństwo dla córeczki, w drugim cyklu się udało, byłam przeszczęśliwa że się tak szybko udało… moje szczęście nie trwało długo bo niecały tydzień po pozytywnym teście zaczęłam plamić na brązowo a później już krwią… długo trwało zdiagnozowanie mnie ale jak już się domyślacie była to ciąża pozamaciczna…. Z końcem października miałam laparoskopię, została usunięta część jajowodu z ciążą a pozostała część i tak zaszyta. Nie wiem dlaczego tak zrobili a nie usunęli całego jajowodu, może tu za granicą mają inne procedury niż w Polsce. Zostało również przeprowadzone łyżeczkowanie macicy. Stwierdzili że powodem cp mogły być zrosty bo 11 lat temu miałam akurat z tej strony też już operację torbieli jajnika. Zalecenia lekarza, czekać do pierwszego okresu, a później jeszcze trzy cykle i możemy zacząć od nowa starania. Nie zlecił żadnych badań, powiedział że to pech, statystyka, zrosty z tamtej strony. Ponoć druga strona wygląda w porządku. Ciężko mi się pozbierać po tym wszystkim, tym bardziej że ciąża była chciana i planowana. Moim marzeniem jest mieć letnie dziecko, wiem że to głupie, mega głupie ale to mnie jeszcze bardziej dołuje że było tak blisko. Czuje że najlepszym lekarstwem dla mnie byłaby kolejna ciąża ale nie wiem jak przetrwać znowu te miesiące do kolejnych starań no i strach…. Czy się uda, jakie mamy szanse z jednym jajowodem…. Lekarze tutaj zawsze podchodzą do wszystkiego na wielkim luzie, ja taka nie jestem. Może nie potrzebnie się zamartwiam do przodu… chciałam się komuś wygadać… życzę wszystkim nam upragnionych dwóch kresek a przede wszystkim zdrowej ciąży, bo dwie kreski o niczym nie świadczą jak mogłam się sama przekonać… proszę o wypisanie na ławeczkę. Jak się nic nie zmieni to kolejne starania zaczniemy pewnie koło marca-kwietnia. Zależy jak mi się znowu cykle ułożą. Może to moje przeznaczenie mieć zimowe dzieci ciekawe kto dotrwał do końca?
O matko nigdy nie widziałam i nie słyszałam o metce cebulowej. Ale z surowych to za dziecka jadło się kogiel mogiel. Teraz bym nie zjadła
Ja na początku w sumie się sama zdiagnozowałam przed lekarzami jeszcze… a w ogóle dostęp tu do badań krwi jest utrudniony, nie ma że pójdę sobie sama prywatnie zbadać bo tak chce np beta hcg. Beta w dniu operacji 2200 a 1.5 tygodnia po w sumie już tydzień temu była 16.9 i lekarz stwierdził że ona na pewno już spadnie do 0 lub mniej niż 5 i więcej badać mi nie będzie. Spróbuję wyprosić jeszcze u rodzinnego a jak się nie uda to w okresie świątecznym powinniśmy być w Polsce wtedy wtedy sobie sama zbadam prywatnie. Na początku diagnozy i tej całej makabry przeżywałam bardziej stres o swoje życie i zdrowie, żeby tylko nie skończyło się nagłym krwotokiem. A dopiero po operacji zaczęłam przeżywać tą całą sytuację, że było tak blisko a się nie udało… ciągle mam w głowie że teraz byłabym już w 10 tygodniu. To jest okropne… jedyne co jest na plus to że nie podali mi mtx tu to jest dla nich ostateczność ostateczności. I nie muszę odczekiwać pół roku lub dłużej. Jajowodu trochę mi szkoda no ale skoro stwierdzili że i tak musiał nie dobrze działać to lepiej go nie mieć moim zdaniem. Ale teraz te miesiące w zawieszeniu mnie dobijają…hej, ja przeczytałam. Jestem częściowo po podobnych doświadczeniach, miałam poronienie pod koniec sierpnia, ciąża zatrzymała się na zbyt wczesnym etapie by stwierdzić czy była wewnątrzmaciczna. Ale poroniłam sama w domu i beta dość szybko spadła do zera. Bardzo Ci współczuję Twoich doświadczeń. Ciążą pozamaciczna to jest coś strasznego i żadna dziewczyna nie powinna tego nigdy doświadczyć. Jeśli chodzi o wsparcie to myślę, że jak najbardziej możesz na nie liczyć tutaj, dużo tu dziewczyn po podobnych doświadczeniach, które potrafią się nimi dzielić i wesprzeć. Mnie to forum (głównie ten wątek) bardzo pomaga, nie czuję się hejtowana i wyszydzana czego nie mogę powiedzieć o innych źródłach wiedzy dla „staraczek”. Poza tym lekarze często mają podejście ogólne typu „ciążą pozamaciczna to nie jest częste powikłanie więc proszę nie szukać sobie choroby” (ja się z tym spotkałam). Dodatkowo mnie wątek pomógł nabrać dystansu i pozwala trzymać się w ryzach z myślą, że jeszcze będzie dobrze.
Jesli chodzi o dalsze rokowania dla Ciebie to nie wiem co będzie, ale wielokrotnie czytałam tu na forum doświadczenia innych dziewczyn, że zachodziły w fizjologiczne ciążę po usunięciu jajowodu. Nawet z jednym jajnikiem po stronie przeciwnej niż zachowany jajowod. To wcale nie są jakieś ekstremalnie rzadkie przypadki. Na wątku też są takie osoby. Trzymam kciuki za Ciebie i mam nadzieję, że Twoje cierpienie już niedługo się skończy.
Jeszcze dodam, że brałam różne możliwości pod uwagę jak zrobiłam test, szczęście mieszało sie ze strachem, że to możne być znów Biochem lub że serduszko przestanie bić itp ale scenariusz ciąży pozamiacicznej nawet mi nie przeszedł przez myśl, to była dla mnie jakaś abstrakcja… wcześniej też się nigdy nie interesowałam tym tematem.hej, ja przeczytałam. Jestem częściowo po podobnych doświadczeniach, miałam poronienie pod koniec sierpnia, ciąża zatrzymała się na zbyt wczesnym etapie by stwierdzić czy była wewnątrzmaciczna. Ale poroniłam sama w domu i beta dość szybko spadła do zera. Bardzo Ci współczuję Twoich doświadczeń. Ciążą pozamaciczna to jest coś strasznego i żadna dziewczyna nie powinna tego nigdy doświadczyć. Jeśli chodzi o wsparcie to myślę, że jak najbardziej możesz na nie liczyć tutaj, dużo tu dziewczyn po podobnych doświadczeniach, które potrafią się nimi dzielić i wesprzeć. Mnie to forum (głównie ten wątek) bardzo pomaga, nie czuję się hejtowana i wyszydzana czego nie mogę powiedzieć o innych źródłach wiedzy dla „staraczek”. Poza tym lekarze często mają podejście ogólne typu „ciążą pozamaciczna to nie jest częste powikłanie więc proszę nie szukać sobie choroby” (ja się z tym spotkałam). Dodatkowo mnie wątek pomógł nabrać dystansu i pozwala trzymać się w ryzach z myślą, że jeszcze będzie dobrze.
Jesli chodzi o dalsze rokowania dla Ciebie to nie wiem co będzie, ale wielokrotnie czytałam tu na forum doświadczenia innych dziewczyn, że zachodziły w fizjologiczne ciążę po usunięciu jajowodu. Nawet z jednym jajnikiem po stronie przeciwnej niż zachowany jajowod. To wcale nie są jakieś ekstremalnie rzadkie przypadki. Na wątku też są takie osoby. Trzymam kciuki za Ciebie i mam nadzieję, że Twoje cierpienie już niedługo się skończy.
Bardzo mi przykro6 miesięcy z czego była ciąża którą straciłam,teraz staramy się znowu i leci 7 cykl
O nieeeeBoże dziewczyny niedobrze mi jak czytam o tych metkach i innych rarytasach ja nigdy nie jadłam czegoś takiego
podziwiam za wytrwałośćBardzo mi przykro
Ja starałam się ponad 90 miesięcy także....