Szczerze powiem, że bardzo się cieszę, że jestem na tym forum.
Po prostu czuję się taka sama z tym wszystkim. Nie chce mi się już z nikim gadać, bo żadna ze znanych mi dziewczyn aż takich problemów nie miała. I jak kolejny raz słyszę "No wiesz, myślę że to już jest trochę desperackie. Skoro tracisz, to po co kolejny raz się męczyć. Może nie możesz". To jest tak przykre.
A tu wiem, że mam wsparcie. Czy mi się uda, czy się nie uda. Doskonale wiecie jak to jest, każda z Was ma swoją historię, jednak rozumie inną. To mi daje na prawdę dużo pozytywów
.
Co do tej wypowiedzi o desperacji. To tacy ludzie, co takie głupoty gadają, to jeszcze myślą, że coś mądrego mówią
A jak już nie wiadomo co powiedzieć, to zawsze "bóg tak chciał"... ta, bo jeśli ten bog istnieje to na pewno wiemy czy coś chce czy nie chce. A juz na pewno "chce" naszego cierpienia albo cierpienia dziecka. Btw religia jest nielogiczna i dla mnie to przykra manipulacja, ale do brzegu. Ja po śmierci dziecka, niestety kolejną ciązę poroniłam i tak 50/50. Jedni mówili, na szczęście masz już jedno dziecko, po co kusić los
(z pierwszej ciazy, 2 dziecko zmarlo krotko po narodzinach, 3 poronienie zatrzymane w 9tc), a inni że jeszcze się uda. Moja ginekolog bardziej się bała kolejnej ciąży ode mnie
W moim przypadku obie straty to czysty przypadek. Ale co się z mężem i naszymi rodzinami nacierpieliśmy to nasze.
Mnie się nawet wydaje, że po każdej stracie to pragnienie dziecka jest coraz silniejsze. Na tyle silne, że wszystko inne schodzi na drugi plan. Ja nie czułam się dobrze jako kobieta i nawet jako mama, mimo, że już doświadczyłam szczęśliwego macierzyństwa.
Moja koleżanka jest pod opieką takiej poradni, bo w jej rodzinie były przypadki raka szyjki i piersi (mama, babcia, ciocie).
Przyznam, że mam problem z samobadaniem, bo mam bardzo grudkowate piersi i byłabym w stanie panikować za każdym razem... Niby teoretycznie umiem, ale nie za bardzo mam cierpliwość ;-)
Pamiętam, jak ćwiczyłyśmy to na zajęciach z pielęgniarką w szkole. Przyniosła nam do badania 2 sztuczne piersi ;-)
Miałyśmy znaleźć wszystkie zmiany - udało się znaleźć 3. Było 12!!!
W wieku 22lat wybadałem sobie guzek w piersi. Nie dało się tego pomylić. Ginekolożka trochę była zdziwiona, ale jak pomacała, dała skierowanie na usg na cito. To był zwykły włókniak.
Ale fakt, moja bardzo szczupła koleżanka, wciąż coś wymacywala sobie, a potem okazywało się, że to żebro, albo mostek