Tak. Popełniłam błąd wracając na kreski. Szukałam swojego miejsca. Niestety już go tu nie znajdę. Nigdy nie chciałam zrobić nikomu przykrości. Widać pisałam zbyt emocjonalnie, więc przepraszam. Poszłam do szpitala, bo nie chciałam zostawić swoich dzieci bez mamy, a wiedziałam jakie jest zagrożenie. Żałuję, że tam poszłam bo się czuje z tym bardzo źle, jak morderca, choć wiem, że to dziecko już nie żyło.
Kiedyś, wiele lat temu miałam rozmowę z jedną dziewczyną. Rozmawiałyśmy o moim siostrzeńcu, który żył tylko 7 dni. Bardzo mocno to wtedy przeżyłam. Ryczałam z jego powodu wiele miesięcy. To było pierwsze dziecko mojej siostry. Ta znajoma powiedziała mi, że poroniła pół roku temu. Opowiadała o swoim bólu i powiedziała mi coś z czym wtedy zupełnie się nie zgodziłam. Ta znajoma miała już dziecko. Strata byłaby jej drugim dzieckiem. Powiedziała mi, że jej cierpienie jest większe niż mojej siostry, bo ona wie co straciła, przez to, że już ma dziecko. Nie zgadzałam się z nią, bo ona przecież ma "dla kogo żyć". Moja siostra innych dzieci nie miała. W moich oczach większą tragedia spotkała moją siostrę. Ale jej tego nie powiedziałam. Uszanowałam jej ból i starałam się ją jakkolwiek pocieszyć. Nie sądziłam że po latach na własnej skórze poczuje co miała na myśli.
Nie jest ważne czy to było pierwsze, czy drugie czy kolejne dziecko. Każda strata bardzo boli.
Dziękuję że mogłam cieszyć się z Wami waszymi kreskami i każdej życzę, by jak najszybciej została mamą ślicznego bobasa. Bo każda z Was na to zasługuje.