To ja miałam mega spoko poronienie.... Tzn. nie wiem, czy moje podejście czy jak.... Weszłam na wizyte i mówię do lekarza, że już po ciąży. Powiedział, że zobaczymy ale uśmiechnęłam się tylko, że takiej Niagary żadne dziecko nie przeżyje. Potwierdził po usg. Miałam czekać kilka dni o iść do szpitala. Przyjęli mnie, zrobił USG z drugą lekarką i tłumaczył, że przeprasza za drugiego lekarza ale takie są procedury. Pogadaliśmy co dalej ze staraniem i miałam czekać na tabletkę, żeby doczyscić macicę. Zarodek poroniłam w dniu wizyty. Pojechaliśmy po wizycie do stajni ogarnąć sobie konie i zacząć żyć natychmiast
tam dostałam skurczów i poszło. Drugiego dnia w szpitalu mnie zbadał już sam i puścił do domu. Totalnie na luzie rozmawialiśmy o poronieniach itd. może ze mną jest coś nie tak
jest mi przykro ale spokojnie mogę o tym na luzie rozmawiać.