Może potrzebować. Mój mąż, po moich poronieniach, początkowo chciał abym ja jak najszybciej zapomniała - dlatego bal się rozmów na ten temat, bo nie chciał abym płakała. Dla niego najważniejsza jestem ja i moje dobro, a wiedział jak ciężko przechodziłam pierwsze poronienie. Dopiero kolejna rozmowa uświadomiła mu, że ja nie zapomniałam i nie mam zamiaru zapominać o żadnej z trzech straconych ciąż. Mojemu wystarczyła rozmowa ze mną i z przyjacielem, on wychodzi z założenia, że wszystko będzie dobrze i jeszcze będziemy rodzicami, ale najważniejsze jest dla niego to, że mamy siebie.
Ja, w pierwszej kolejności, wybrałbym psychologa, a dopiero jeśli się okaże, że spotkania z nim są niewystarczające, skierowała się do psychiatry - często również psycholożki same kierują równocześnie do psychiatry, gdy widzą taką konieczność.