@Żołna z tego co piszesz (mogłam się zgubić w dniach) ale czekasz już 10 dni na poronienie. Zaczyna to być lekko nieodpowiedzialna a patrząc po Twoim stanie psychicznym - masochistyczne.
Mam za sobą dwa poronienia w tym roku więc niestety mogę sobie wyobrazić co czujesz i przeżywasz. Za pierwszym poroniłam samoistnie i z krwotokiem pojechałam do szpitala. Było to o 20, zostawili mnie na noc, rano tabletki, a następnego dnia wypisałam się na własne żądanie.
Drugi raz byłam rano o 7 na oddziale, badania, kroplówka i tabletki. Po 16 wzięli mnie na zabieg. Do dzisiaj mam obraz jakbym miara wyryty ten obraz pokoju zabiegowego i pielęgniarki, która stała przy mnie i ściskałam ją za rękę jak najmocniej potrafiłam, płacząc i pytając „ale ja pójdę spać, prawda?”. Po przewiezieniu na salę i obudzeniu się poczułam ulgę. Wiedziałam, że zakończyłam pewien etap. Nie możesz myśleć, że nie pozwolisz na zabieg, na tabletki, bo „zabijasz dziecko” - zaraz dziecko może zabić Ciebie, a z tego co wiem masz dzieci, męża i masz dla kogo żyć. Zresztą przed zabiegiem zbada Cię jeszcze dla potwierdzenia dwóch lekarzy. Oni nie robią sobie for fun tych zabiegów. Mnie lekarz pozwolił czekać tylko 5 dni. Więc zastanów się czy lekarz rozsądnie postępuje przy takiej wysokiej becie pozwalając Ci tyle czekać. Ja miałam betę ponad 30000.
Proszę Cię dziewczyno nie szukaj wymówek tylko zadbaj o siebie i idź do szpitala. Zadzwoń do kogoś z rodziny, przyjaciółki czy wynajmijcie opiekunkę. W tej chwili najważniejsza jesteś Ty.