To miałam co czytać. Pierwsza część przerażająca i oby już nie było takich wiadomości, współczuję bardzo strat. Na szczęście już dalsza część pozytywna. Gratuluje i cieszę się razem z Wami.
U mnie też wszystko dobrze, byłam wczoraj i moje maleństwo rośnie już 45,5mm
Wrzucę fotkę
I byłam razem z mężem podczas usg i widzieliśmy razem naszą kruszynkę i bijące pięknie serduszko
Za tydzień we wtorek idę do innego lekarza na usg , to już będzie chyba to genetyczne, żeby sprawdzić dokładniej czy wszystko ok. A taki przypadek, że akurat dostałam skierowanie do tego lekarza, u którego byłam prywatnie z pierwszą ciążą w listopadzie, bo już nie chciałam czekać tak długo na NFZ i usłyszałam, że niestety jest źle. Lekarz na szczęście bardzo fajny, później dzwonił do mnie nawet jak się czuję itd i jak sobie teraz przypomniałam, to wtedy powiedział mi takie zdanie:" Wiem, że ciężko teraz Ci w to uwierzyć, ale jestem pewien, że spotkamy się na początku przyszłego roku i będziemy oglądać zdrowe maleństwo w USG" i tak też będzie
Wtedy najgorsze było, że byłam sama u niego. Teraz na każdą wizytę mąż bierze wolne w pracy, może trochę to dziwne, ale bardzo pomaga i na szczęście za każdym razem wychodzę z uśmiechem z gabinetu, a teraz już pewnie będą wspólne wizyty
Oprócz tego zrobiłam dziś progesteron i estradiol, mam wieczorem wysłać lekarzowi wyniki, to może będziemy schodzić z dawki.
Co do świąt, to średnio mi minęły, bo mąż się rozchorował i kazał mi się izolować, więc on był u swojej mamy, a ja u rodziców. Więc takie byle jakie święta.
A jeśli chodzi o seks, to mi lekarz też kazał się wstrzymać. Wprawdzie teraz już chyba jest ok, ale na ostatniej wizycie zapomniałam zapytać, czy już możemy. Bo tyle postu to chyba jeszcze nigdy nie było:/ Ale chyba poczekam i zapytam się we wtorek, żeby mieć 100% pewności.