Amerie, rozumiem cię doskonale, trzymaj się - mam nadzieję, że problemy zdrowotne szybko miną. Moja teściowa zjawia się u mnie co najmniej trzy razy dziennie, na szczęście chociaż jedna z tych trzech wizyt jest w miarę miła (najczęściej pierwsza, później mam jej już dość. Szczerze mówiąc -ją jeszcze znoszę ale teścia z tysiącem bezsensownych rad (bo on jest z gatunku wiem najlepiej) nie jestem w stanie strawić.
Co do facetów to chyba następuje jakieś "przesilenie", mija im pierwszy zachwyt, chcieliby już powrotu do "normalnego życia" i tylko jeszcze sobie sprawy nie zdają z tego, że takiego życia jak "przed" to tak do końca nie będzie :-) Nie mogę narzekać na R. choć drażni mnie to, że w nocy nie ma go praktycznie - ani dla naszego Leosia ani dla mnie - chciałabym się przytulić a tu nic... Nawet sobie dziś popłakałam w nocy z tego powodu. Aaa no i zapomniałam o spięciu przy kąpaniu Małego. Każdy kto nas odwiedza pyta czy Tatuś kąpie Leosia a my zawsze na to, że razem kąpiemy. To się jednak od paru dni zmieniło - robię to tylko ja i w końcu wczoraj się zbuntowałam - tzn. nie przeciw kąpieli bo to uwielbiam (uzależniłam się od spojrzenia mojego Maluszka w trakcie kąpu - kąpu ;-) ) ale po prostu powiedziałam, że kiedyś będzie żałował tego, że Leonard nie ma z nim super kontaktu a to się wszystko wytwarza już od pierwszych dni i żeby w końcu pomyślał w ten sposób i zainteresował się jak lubi być kąpany, jak lubi żeby mu polewać główkę wodą itp. Wiem, trochę ostro powiedziane ale puściły mi nerwy. Niestety, na mojego R. taka "reprymenda" działa tak, że owszem - przemyśli sobie to i owo ale najpierw przez pół wieczoru chodzi obrażony. Wrrr...
Mój Leonard też często ulewa (karmię tylko piersią) ale póki ładnie przybiera nie martwię się tym zbytnio.
Echooo - u Leosia też były krostki, Oilatum pomogło... Teraz mamy problem z ciemieniuszką... na czole. Łuszczy mu się skórka i nad brwiami ma strasznie suchą skórę. Oczywiście, kapię w oilatum, smaruję oliwką ale nie przechodzi...
Trusia - życzenia spełnienia każdego marzenia :-) Ale mi na winko smaczka narobiłaś ;-) Mój pediatra wprawdzie mówi, że na lampkę można sobie po wieczornym karmieniu pozwolić, ale nie chcę.
Mój synek dziś w nocy pięknie spał - obudził się raz o północy (gdyby nie poprzednia słabo przespana nocka zaliczyłabym to jeszcze do wieczornych harców, ale już spałam) a potem o 5.50 rano i nie mógł zasnąć do 7. Gdyby to było lato to byłoby już jasno i po prostu wstalibyśmy zaczynając nowy dzień ale przez tą porę roku wydaje się, że to środek nocy... więc zasnęliśmy i znowu zaliczyliśmy pobudkę o 11 :-)
A mnie boli ręka i tak zastanawiałam się od czego i w końcu wpadłam na to, że cały poprzedni dzień graliśmy z moim R. w siatkówkę na PlayStation move (z takim kontrolerem, którym wykonuje się ruchy jak w normalnej siatce). Ech, starość ;-) Ale za to wygrałam i dziś on ma wstawać przewijać Leosia ;-)
No właśnie, co z Jolą?
Pisałam też do Ani, ale póki co bez odzewu. Mam nadzieję, że już tuli Hanię :-)