witam sie nocnie
u nas bez zmian, no moze oprocz tego ze jak P. chodzil do pracy to sprzatalam, co bylo do sprzatniecia tak po prostu zeby sie czyms zająć. A teraz nie dosc ze irytuje mnie sam fakt, ze ja nadal to robie, a on nawet nie zwraca na to uwagi, to jeszcze musze chodzic i sprzatac po nim. On tez z tych co stawia talerzyk w zlewie, albo co gorzej -zostawia na szafce kolo lozka twierdzac-potem wyniose. I tak moze stac do wieczora, ale ja tak dlugo nie wytrzymuje i sprzatam w koncu sama :/ Do tego, rozsmiesza mnie slowami ze jego to ucho boli, bo chyba go przewialo, ząb go zaczyna bolec i chyba do dentysty musi isc.. i w kółko biedny, nieszczęśliwy i narzeka. Dzis az sie wydarlam na niego, ze mnie od kilku miesięcy bolą plecy, ze czasem nie moge ani siedziec, ani lezec, ani nic. Ciezko mi sie chodzi, bola mnie nogi, a od kilku dni mam okropne bóle głowy. Czy kogos to obchodzi? Kazdy z usmiechem pyta 'a jak tam przyszla mamusia'? albo co gorsza ostatnio uslyszalam -Ty to chyba nie jestes szczesliwa. Jakas taka smutna sie wydajesz.
I jak tu komus nie wykrzyczec ze jestem zmeczona, wykonczona i mam juz dosc zgagi, bóli, ociężałości swojej i bezsilnosci, bo chcę założyć skarpete i nie moge?
No to troche ponarzekalam.
Amerie, zaciekawila mnie twoja uporczywosc z tym wyparzaniem.. bo tak sie zastanawiam, czy cos moze sie stac, jesli wyparzysz raz na dobę? Bo kompletnie nie rozumiem po co robic to tak czesto.. umyc ok, ale wyparzac? oczywiscie ja kompletnie nie jestem doswiadczona w tym temacie, tylko jakos nie przychodza mi do glowy zadne skutki uboczne jesli sie bedzie wyparzac rzadziej. Zawsze myslalam, ze wystarczy umyc pod bierzaca goraca woda, a raz na 2-3 dni wyparzyc w zaleznosci od tego jak czesto sie korzysta z butelki/laktatora.
A dzis ogladalam wiadomosci i mowili o szczepionkach noworodkow. Ze zapanowala moda na 'nie szczepienie' i to najwiekszy blad jaki rodzice moga popelnic. Podobno naukowo zostalo udowodnione, ze te niby szkodzace skladniki szczepionek byly w nich od zawsze i wcale nie są szkodliwe :/ Ale ze do nikogo to nie dociera i za granica juz sa problemy, bo przez takie myslenie powracaja choroby, ktore juz dawno byly zapomniane. I u nas podobno gdzies w szpitalu w Polsce musieli odwolac kilka powaznych operacji przez epidemie rozyczki na oddziale, ale tego juz nie slyszalam dokladnie.. no w kazdym razie podobno nie szczepiac napewno sie nie pomoze dziecku w uzyskaniu 'wlasnej' odpornosci, a mozna tylko baardzo zaszkodzic.
No i tu jedej rzeczy nie rozumiem. Bo podobno teza o szkodliwosci szczepien zostala podwazona i uznana za calkowite klamstwo, a nigdzie w internecie nie moge o tym poczytac. Co bym nie wpisywala w google to wyskakuje tylko ze są szkodliwe i to jak strasznie.
Pozdrawiam wszystkie mamusie i ich dzieciaczki, oraz sciskam i caluje brzuchatki :* Dziewczyny, jeszcze troche i wszystkie bedziemy szczesliwymi, mniej-lub bardziej zmeczonymi mamuskami malych kruszynek
u nas bez zmian, no moze oprocz tego ze jak P. chodzil do pracy to sprzatalam, co bylo do sprzatniecia tak po prostu zeby sie czyms zająć. A teraz nie dosc ze irytuje mnie sam fakt, ze ja nadal to robie, a on nawet nie zwraca na to uwagi, to jeszcze musze chodzic i sprzatac po nim. On tez z tych co stawia talerzyk w zlewie, albo co gorzej -zostawia na szafce kolo lozka twierdzac-potem wyniose. I tak moze stac do wieczora, ale ja tak dlugo nie wytrzymuje i sprzatam w koncu sama :/ Do tego, rozsmiesza mnie slowami ze jego to ucho boli, bo chyba go przewialo, ząb go zaczyna bolec i chyba do dentysty musi isc.. i w kółko biedny, nieszczęśliwy i narzeka. Dzis az sie wydarlam na niego, ze mnie od kilku miesięcy bolą plecy, ze czasem nie moge ani siedziec, ani lezec, ani nic. Ciezko mi sie chodzi, bola mnie nogi, a od kilku dni mam okropne bóle głowy. Czy kogos to obchodzi? Kazdy z usmiechem pyta 'a jak tam przyszla mamusia'? albo co gorsza ostatnio uslyszalam -Ty to chyba nie jestes szczesliwa. Jakas taka smutna sie wydajesz.
I jak tu komus nie wykrzyczec ze jestem zmeczona, wykonczona i mam juz dosc zgagi, bóli, ociężałości swojej i bezsilnosci, bo chcę założyć skarpete i nie moge?
No to troche ponarzekalam.
Amerie, zaciekawila mnie twoja uporczywosc z tym wyparzaniem.. bo tak sie zastanawiam, czy cos moze sie stac, jesli wyparzysz raz na dobę? Bo kompletnie nie rozumiem po co robic to tak czesto.. umyc ok, ale wyparzac? oczywiscie ja kompletnie nie jestem doswiadczona w tym temacie, tylko jakos nie przychodza mi do glowy zadne skutki uboczne jesli sie bedzie wyparzac rzadziej. Zawsze myslalam, ze wystarczy umyc pod bierzaca goraca woda, a raz na 2-3 dni wyparzyc w zaleznosci od tego jak czesto sie korzysta z butelki/laktatora.
A dzis ogladalam wiadomosci i mowili o szczepionkach noworodkow. Ze zapanowala moda na 'nie szczepienie' i to najwiekszy blad jaki rodzice moga popelnic. Podobno naukowo zostalo udowodnione, ze te niby szkodzace skladniki szczepionek byly w nich od zawsze i wcale nie są szkodliwe :/ Ale ze do nikogo to nie dociera i za granica juz sa problemy, bo przez takie myslenie powracaja choroby, ktore juz dawno byly zapomniane. I u nas podobno gdzies w szpitalu w Polsce musieli odwolac kilka powaznych operacji przez epidemie rozyczki na oddziale, ale tego juz nie slyszalam dokladnie.. no w kazdym razie podobno nie szczepiac napewno sie nie pomoze dziecku w uzyskaniu 'wlasnej' odpornosci, a mozna tylko baardzo zaszkodzic.
No i tu jedej rzeczy nie rozumiem. Bo podobno teza o szkodliwosci szczepien zostala podwazona i uznana za calkowite klamstwo, a nigdzie w internecie nie moge o tym poczytac. Co bym nie wpisywala w google to wyskakuje tylko ze są szkodliwe i to jak strasznie.
Pozdrawiam wszystkie mamusie i ich dzieciaczki, oraz sciskam i caluje brzuchatki :* Dziewczyny, jeszcze troche i wszystkie bedziemy szczesliwymi, mniej-lub bardziej zmeczonymi mamuskami malych kruszynek