Agrafka Ala śpi jeszcze gdy ma te histerie. Oczy ma otwarte ale śpi. Asia ma tak samo, dziś w nocy 3 lęki miała. A to dlatego że cały wczorajszy dzień trudny i z histeriami. Asia też tak wrzeszczy jak chce siusiu, nie chce iść zrobić ale trzyma się za pipulkę i wtedy wiem że musze ją wziąć i wysadzić, przynajmniej spróbować, bo nie zawsze się da, dopiero jak się wybudzi z tego amoku.
Nie pozostaje Ci nic innego jak czekać, głaskać (choć Ala może nie chcieć), spróbować przytulić, przede wszystkim nie mówić do niej bo np. na moją Asię to źle działa. Jak jest spokój, cisza, wsadzę do jej rączki moje włosy to po kilku minutach coraz mniej płacze, jęczy aż śpi dalej. Wklejałam tu ostatnio cytat na ten temat.
O
Mi to bardzo pomogło, bo już nie mam do małej pretensji o jej nocne histerie, bo wiem, ze to nie zależy od niej. Wręcz przeciwnie, często jest to nasza wina, bo dzień jest dla niej za bardzo intensywny i nie radzi sobie. Niestety wielu rzeczy nie mogę zmienić, ale po prostu ją rozumiem i staram się podchodzić do tych nocnych ataków na luzie, na spokojnie, nie roztrząsam tego. Jedynie trochę ponarzekam pod nosem ;-)
Za to dziennych histerii nie rozumiem. Staram się jak mogę, kilka dni było dobrze i od nowa wszystko się zaczyna.
ETNA nie, nie mamy wspólnych frontów, staramy się ale jest ciężko bo często ja wymagam czegoś od A, czego sama później nie przestrzegam. jego metody też nie zawsze mi pasują, tak jak moje jemu. Ale staramy się.
Nie pozostaje Ci nic innego jak czekać, głaskać (choć Ala może nie chcieć), spróbować przytulić, przede wszystkim nie mówić do niej bo np. na moją Asię to źle działa. Jak jest spokój, cisza, wsadzę do jej rączki moje włosy to po kilku minutach coraz mniej płacze, jęczy aż śpi dalej. Wklejałam tu ostatnio cytat na ten temat.
O
Lęki nocne (łac. pavor nocturnus) są zaburzeniem snu zaliczanym do parasomnii, charakteryzującym się skrajnym przerażeniem oraz czasową niezdolnością odzyskania pełnej świadomości. Zaburzenie występuje zazwyczaj niedługo po zaśnięciu, w czwartym stadium fazy snu głębokiego NREM. Chory najczęściej siada na łóżku, rzadziej wstaje z łóżka, krzycząc lub jęcząc z przerażenia. Mimo otwartych oczu nie występuje pełna świadomość i często nie udaje się go obudzić. Po ataku trwającym zazwyczaj od kilku sekund do kilkunastu minut, chory spokojnie zasypia i najczęściej nie pamięta później ataku.
Lęki nocne różnią się od innego typu parasomnii - koszmarów sennych - pod kilkoma względami. Po pierwsze, w przypadku lęków nocnych chory nie budzi się w pełni, a jego pełne obudzenie często jest niemożliwe. Po drugie, chory reaguje negatywnie na dotyk fizyczny (np. objęcie) odpychając osobę próbującą go uspokoić. Po trzecie chory zazwyczaj nie pamięta przebiegu zajścia. Po czwarte, lęki nocne występują w fazie snu NREM, natomiast koszmary senne w fazie REM. Uważa się, że lęki nocne są zaburzeniem snu pokrewnym somnambulizmowi.
Zaburzenie występuje najczęściej u dzieci, w przedziale wiekowym od pół roku do 12 lat. Najczęściej zdarza się pomiędzy trzecim, a czwartym rokiem życia. Według różnych szacunków zdarza się u od 1% do 6% dzieci, niezależnie od rasy i płci.
W ograniczeniu częstotliwości występowania lęków nocnych może pomóc unikanie narażania chorego na stres w ciągu dnia, zapewnienie mu odpowiedniej ilości snu, przestrzeganie stałych godzin zasypiania i wstawania, unikanie przemęczenia.
W przypadku wystąpienia ataku należy zadbać by chory nie zrobił sobie krzywdy biegając po pokoju, nie budzić go, nie obejmować, mówić łagodnie i spokojnie. Należy pamiętać, że mimo otwartych oczu chory nie jest w pełni świadomy. Atak mija zazwyczaj sam w kilkanaście minut i chory spokojnie zasypia.
Mi to bardzo pomogło, bo już nie mam do małej pretensji o jej nocne histerie, bo wiem, ze to nie zależy od niej. Wręcz przeciwnie, często jest to nasza wina, bo dzień jest dla niej za bardzo intensywny i nie radzi sobie. Niestety wielu rzeczy nie mogę zmienić, ale po prostu ją rozumiem i staram się podchodzić do tych nocnych ataków na luzie, na spokojnie, nie roztrząsam tego. Jedynie trochę ponarzekam pod nosem ;-)
Za to dziennych histerii nie rozumiem. Staram się jak mogę, kilka dni było dobrze i od nowa wszystko się zaczyna.
ETNA nie, nie mamy wspólnych frontów, staramy się ale jest ciężko bo często ja wymagam czegoś od A, czego sama później nie przestrzegam. jego metody też nie zawsze mi pasują, tak jak moje jemu. Ale staramy się.
Ostatnia edycja: