Hej!
Wczoraj zasnęłam razem z młodą

przebudziłam się o 22 pogasiłam światło i komputer i poszłam spać dalej

dziś od rana młoda do przedszkola, ja na zakupy (wczoraj listy nie zrobiłam, bom zasnęła, ale nawet udało mi się wszystko kupić

jeszcze tylko świeczki na tort ale to zaraz pójdę i będzie z głowy) jutro rano przy garach :-( nie cierpię tego! część rzeczy porobi mi mama u siebie :-)na całe szczęście :-)
posprzątałam też mieszkanie. niby za tydzień się wyprowadzamy, ale przecież goście by mi się do podłogi przykleili ;-) my juz przywykliśmy ;-) ale szkoda mi dzieci ;-) przy okazji popakowałam zabawki Martyny i wywiozę zaraz troszkę do mamy troszkę do garażu. jutro dostanie nowe, a dziś mam nadzieję, nie zauważy braku starych ;-)
banana o matko! to mieliście przygodę! oby małej wszystko ładnie sie goiło!
Cleo no normalnie "uwielbiam" robić zakupy przed jakimiś świętami

ludzi jakby nie wiem co sie miało stać, a tu raptem jeden dzień sklepy zamknięty, a na dobrą sprawę jak coś potrzeba, to "żabka" zawsze otwarta! u nas nawet w Boże Narodzenie
Ana Martyna jest taka sama! albo skacze, łazi po nas, albo chce , żeby z nią biegać, skakać, tańczyć - generalnie wariować i ja w niedzielę po południu to mam już wszystkiego dość! dobrze, że jutro ta imprezka to się z dziećmi wyszaleje a w niedzielę niech chrzestna się z nią bawi ;-)widzi ją 4x do roku po 1-2 dni więc niech sie wykaże ;-) za tydzień będzie na weekend u moich rodziców, bo my się przeprowadzamy!
Agrafka podziwiam za pójście na wesele z dziećmi. domyślam się, że to była konieczność :-)ja sobie wesela z Martyną nie wyobrażam, bo bym si,e tylko umęczyła, a nie wybawiła.
co do jedzonka Wojtusia to nie wiem co poradzić? może smoczek w butelce mu nie pasuje? Martyna tolerowała tylko avent. z żadnego innego nie pociągła
Lotka generalnie to ja na Martynę też nie powinnam aż tak narzekać :-) bo jak chce to potrafi bawić się sama, bywa grzeczna tylko właśnie ten jej upór! jak się na coś uprze to nie ma zmiłuje! a ja na wszystko jej nie będę pozwalać, bo tez nie chce, żeby wyrósł z niej rozpieszczony bachor! ona i tak , moim zdaniem, ma za dużo pozwolone, no, ale to efekt siedzenia 2 lata z babcią ;-)no i często z nudów włącza sie jej to wariactwo ;-)
sawi oby Emi nie była chora!
kilolku no obawiam sie, że jakby nie było limitu to pewnie część tych biednych dzieciaczków siedziałaby od tej 6 do 22.
mama mi opowiadała, że jak byłam malutka to były żłobki całotygodniowe

oddawałaś dziecko w poniedziałek rano i odbierałaś na weekend. moja ciotka ponoć tak swojego syna zostawiała. pewnie z musu bo była samotna i musiała pracować, ale efekt jest taki, że dziś z Łukaszem w ogóle nie mają kontaktu. on się ożenił, nawet na ślubie u niego nie byli (a Łukasz jest chrześniakiem mojego taty, więc co nie co wiemy ) wyprowadził się do żony i bardzo rzadko widuje się z matką! generalnie jako nastolatek sprawiał straszne problemy. ciotka w ogóle sobie z nim rady dac nie mogła!
ja uważam, że bardzo duży wpływ na to wszystko mogło mieć to, że od te piewrsze lata swojego życia był wychowywany przez instytucje :-(
No zbieram sie po te świeczki i te zabawki wywieźć :-)