Uleńka_79
Listopadowa Mamusia
Witajcie witajcie
uffffffffffffff produkujecie a ja podczytalam tylko listopad!
Dzien zleciał niewiadomo kiedy, po 10 przyszła sąsiadka, ktorą Oli ubóstwia i posiedziala prawie do 14. Ja w tym czasie porobilam co mialam, poplotkowalam. Oli najpierw był tak absorbujący goscia ale potem zasiadł przy ciastolinie i lepilismy a my plotkowałysmy dobre 1,5h. A jego mina skupiona bezcenna, robi wtedy smiesznego dziubka.
Sasiadka poszla, przyszła babcia wiec ja mialam czas na robienie nalesników dla małego bo zaraz mialam go klasc. Mały zjadł, babcia poszla i Oli miał isc spac bo juz zaczynała się faza rozrzucania wszystkiego dookoła a ja mialam smigac na miasto (Oli mial zostac z babcią). Oliskowi usypianie nie szło, wiec babcia znowu przyszla a ja wymknęłam się. Pozałatwialam sprawy, wszystko na spokojnie mysląc ze babcia zaraz małego uspiła. Byłam tu i tam i w przedszkolu wziąc karteczkę zeby Oliska do przedszkola od wrzesnia zapisac. Karteczki rozdawane od wczoraj a ja na liscie byłam coś 40 (swoją drogą nie liczę ze się dostaniemy ale probowac zawsze mozna najwyzej w nastepnym roku bedziemy miec pierwszenstwo, a Oli pojdzie do prywatnego naprzeciwko panstwowego).
Wracam do domu o 16 a babcia dopiero polozyla szkraba. Jej mina hehehhehhehehhehe bezcenna, Oli się zasikał potem zrobił kupę w majtki, w domu narozwalał jak wiatr, jak weszlam do jego pokoiku oczy mi z orbit wyszły, zatkało mnie (tablica rozwalona, warsztat złamany na poł, rzucony z jednego konca pokoju na drugi, tornado jak nic) Oli był spiący ale swoim zmęczeniem rozwalił mi poł chałupy.
Teraz spi a ja musze go budzić....a wcale mi sie nie chce.
Wrocilam zrobiłam sobie obiad (usmazyłam dorszyka, frytki) potem czekolada i jest mi tak dobrze ze chyba się nie ruszę az mąz przyjdzie. Jedyne co przemawia za tym zeby obudzic Oliska jest fakt ze jak pozno wstanie bedzie szalał do nocy a ja znowu z nim usnę.
u mnie wiejeeeeee ale czuc wiosnę jak nic i te ptaki pieknie spiewające!!!
uffffffffffffff produkujecie a ja podczytalam tylko listopad!
Dzien zleciał niewiadomo kiedy, po 10 przyszła sąsiadka, ktorą Oli ubóstwia i posiedziala prawie do 14. Ja w tym czasie porobilam co mialam, poplotkowalam. Oli najpierw był tak absorbujący goscia ale potem zasiadł przy ciastolinie i lepilismy a my plotkowałysmy dobre 1,5h. A jego mina skupiona bezcenna, robi wtedy smiesznego dziubka.
Sasiadka poszla, przyszła babcia wiec ja mialam czas na robienie nalesników dla małego bo zaraz mialam go klasc. Mały zjadł, babcia poszla i Oli miał isc spac bo juz zaczynała się faza rozrzucania wszystkiego dookoła a ja mialam smigac na miasto (Oli mial zostac z babcią). Oliskowi usypianie nie szło, wiec babcia znowu przyszla a ja wymknęłam się. Pozałatwialam sprawy, wszystko na spokojnie mysląc ze babcia zaraz małego uspiła. Byłam tu i tam i w przedszkolu wziąc karteczkę zeby Oliska do przedszkola od wrzesnia zapisac. Karteczki rozdawane od wczoraj a ja na liscie byłam coś 40 (swoją drogą nie liczę ze się dostaniemy ale probowac zawsze mozna najwyzej w nastepnym roku bedziemy miec pierwszenstwo, a Oli pojdzie do prywatnego naprzeciwko panstwowego).
Wracam do domu o 16 a babcia dopiero polozyla szkraba. Jej mina hehehhehhehehhehe bezcenna, Oli się zasikał potem zrobił kupę w majtki, w domu narozwalał jak wiatr, jak weszlam do jego pokoiku oczy mi z orbit wyszły, zatkało mnie (tablica rozwalona, warsztat złamany na poł, rzucony z jednego konca pokoju na drugi, tornado jak nic) Oli był spiący ale swoim zmęczeniem rozwalił mi poł chałupy.
Teraz spi a ja musze go budzić....a wcale mi sie nie chce.
Wrocilam zrobiłam sobie obiad (usmazyłam dorszyka, frytki) potem czekolada i jest mi tak dobrze ze chyba się nie ruszę az mąz przyjdzie. Jedyne co przemawia za tym zeby obudzic Oliska jest fakt ze jak pozno wstanie bedzie szalał do nocy a ja znowu z nim usnę.
u mnie wiejeeeeee ale czuc wiosnę jak nic i te ptaki pieknie spiewające!!!