DZIUNKA to juz jutro sie przeprowadzacie? Wprawiona w boju jestes wiec dacie radę. Jak Ci dziewczynki przechodzą te przeprowadzki? Ja pamiętam jak do W-wy przed ciążą sie przenieslismy na roczek zebym miala blizej do pracy, warunki superowe, nowiutki, nowoczesny blok, w poblizu zaraz Arkadia, centrum miasta wiec rozrywki full, club pod nosem a ja przez pierwsze dni rycząłam jak bobr w tym mieszkaniu, na weekendy do domu rodziców zjeżdżałam a jak nadchodzila niedziela wieczor i jechalismy do nowego mieszkania czulam strach. Potem sie przyzwyczaiłam. Jednak ja z takich osob co lubią miec swoj kąt i ciezko mi zmieniac miejsce. Jak z Wami?
Kocham przeprowadzki, kocham zmiany. Już czuję motylki w brzuchu na myśl że będę dziś spała w nowym mieszkaniu
lubimy też zmiany w mieszkaniu, często robię przemeblowania
Tu mieszkaliśmy rok, a Julia miała pokój przemeblowany 3 razy, Asia 2 i my 2.
Po Aśce spływa póki co, a Julia dobrze znosi przeprowadzki. Jadą z nią jej meble, jej rzeczy i wszędzie ma swój kąt. Od urodzenia ze mną wędruje. Taka chyba nasza natura
bardzo się cieszy na nowe mieszkanko
A u nas..okazało się, że teściówka miała -
UWAGA- 2,1 promila!!!!! Normalnie nie mam pytań, bo najlepsze to to, że ona byłą w kontakcie, więc organizm zahartowany..jak sobie pomyślę, że ona przyjeżdżała do nas pod wpływem, a ja tego nie zauważałam, to normalnie jestem wściekła i na siebie i na nią!!!A jeszcze jeden nius, żeby było weselej..byliśmy z Martusią dzisiaj u lekarza i okazuje się, że ma skazę białkową..jak się pie..rzy, to na całego:-
-(
A za Martusię trzymam kciuki, wyrośnie, na pewno. Po czym poznaliście że to skaza?
AniaSm mojego ostatecznie wypchnęli tzn tez nie do końca- jak ja parłam to lekarz szybko mi myk na brzuch (wielki był chlop niemilosiernie i cięzki) żeby już nie miał gdzie wrócić a ja żebym miała czas złapać oddech ale ja tego oddechu zlapać nie mogla z wielkim chłopem na klacie
ale w końcu się udało.
Na mnie się lekarz położył jak łożysko wyciągał z położną.
CO ciekawe - z Julią rodziłam łożysko, a przy Asi zabronili przeć i sami wyciągali
edit. Mieliśmy dzisiaj kolędę. Dzieciaki uszykowały swoje zeszyty z powklejanymi obrazkami z Kościoła, udekorowanymi oczywiście, każde według swoich możliwości. Ksiądz obejrzał, uśmiechnął się i podpisał im się w tych zeszytach. Ja potem zaglądam a tam narysowany przez Zuzię Jezusek na sianku leżący golutki, a więc musiał mieć i cycusie i siusiaczka, jak to chłopczyk.
. Dobrze że tylko kropki. To sobie ksiądz pomyslał
No a tak nawiasem mowiac to okres mi sie spoznia to juz 29 dc a ja mam cykle 22-28 dniowe....wiec jest sznsa...;-)
Przepraszam ze tak na raty...ale pisze do Was i ciagle do mnie dzwonia i musze gdzies latac...wiec dzisiaj tak na raty...
TRZYMAM KCIUKI!!!:-)
Asia też okropnie wyglądała po porodzie, cała sina z plamą na pół twarzy, a urodzona SN.
Kilolku - mi Zuzię od razu chcieli dać do karmienia, ale jakaś pielęgniarka focha strzeliła że niby mam brudną koszule (od krwi) i rano mi ją przyniesie
. Miałam znieczulenie, nie wiem jak to by było przy narkozie, ale narkozę to tylko w nagłych wypadkach teraz robią, jak jest ratowanie życia. Dostawiają dziecko na leżąco więc nie boli, pozatym dostaje się leki przeciwbólowe jak boli. Mnie szczerze mówiąc 10 razy bardziej bolało krocze po naturalnym niż rana po cc, a p/bólowych nie brałam już od rana następnego dnia (Zuzia urodziła się o 22). Generalnie to pewnie zależy od szpitala i z mojego doświadczenia od tego o co i czy się o coś dopomina
U mnie na przykład musiałam leżeć po cc 24 godziny żeby głowy nie podnieść, bo ponoć mogą wystąpić okropne bóle głowy - to leżenie było najgorsze.
Moja mama od razu przyjechała po CC z małym przy cycku
W tym samym dniu, po kilku godzinach już siedziała, a za chwilę chodziła. U nas nie pozwalają leżeć długo po porodzie, obojętnie czy po CC czy po SN jesteś.
U nas nie za bardzo są do pomocy po CC, samej trzeba sobie radzić, choć przy mojej mamie się krzątali, bo jest po poważnej operacji serca i skakało jej ciśnienie po cesarce.
Dziunka oj ale masz roboty, musicie dać radę. Macie na nowym mieszkaniu internet?
Dodam bo chyba wam się nie chwaliłam, że Paweł zaczyną swoją przygodę z przedszkolem w poniedziałek. Stresa mam im bliżej poniedziałku. Mamy byc na 8 na śniadanko i bedzie do 11.30 do obiadu. We wtorek też no i potem za tydzien tez pon i wt, po feriach tez bedzie chodzil 2 razy w tygodniu, ale juz ze spaniem.
Moja tesciowa sie dzisiaj zbulwersowała że wychodze i zostawiam dziecko, normalnie wyrodna matka ze mnie
, ale panie mnie przekonały że ze swojego doswiadczenia wieloletniego tak jest najlepiej. Oczywiscie wejde z nim, wszystko mu pokaze, zapoznam z pania, z wc i wtedy ulotnie sie do domu. Wychowawczyni ma ciagły kontakt tel z rodzicami wiec jakby co bedzie do mnie dwonic. Paweł zaczyna swoją przygodę z przedszkolem w tej samej sali co ja
Przenośny internet mam
SUPER że Pawełek idzie do przedszkola, trzymam kciuki!
I tak - zostawia się dziecko i wychodzi, tak jak Ewelia mówi - dziecko musi to widzieć.
Ostatnio był taki tatuś w żłobku, stanął przy bramce, młody się pożegnał i poszedł do sali, a tatuś zaczął nie wiadomo po co go wołać : "To papa synku, Olafek, spójrz na tatusia" I młody w bek. A ten go dalej "No co płaczesz synku, tatuś musi już isć" itd. a młody w coraz większy ryk. Nie wiem jak się skończyło bo musiałam już iść, ale zachowanie ojca - karygodne.
Jeju brzuch mnie cos boli.
I jak brzusio i fasoleczka?
Aza żyjesz?
Lotka TERAZ POWIEM CI NUMER!!!! Tylko się nie posikaj
Jadę wczoraj po łóżko dla Julki. Tak, po ŁÓŻKO
Już wiesz o co chodzi?;-)
Otóż, mówię do A - podaj mi z mojego telefonu numer do babki, jest wpisana w telefonie pod "Lozko", dzwonię, a tam słyszę "YYYYYY ale nie wiem o co chodzi"
Sama zgłupiałam, przeprosiłam, że pomyłka, patrzę w telefon, a ten baran zamiast podać numer spod "Lozko" podał spod "Lotka"
A samo łóżko w idealnym stanie, piękny, gruby, nowy materac, kurcze, nie możemy dojść do siebie jak można sprzedać za takie grosze TAKIE łózko. Jak nic 500 zł z tym materacem by wyciągnęła.
Hej, dzieci od wczoraj u siostrzenicy A, a my byliśmy na domówce
masakra, byliśmy o 3 w domu a od 5 nie mogłam spać, bo dzieci nie ma w domu. Oj jak ja tego nie lubię. A że dziś się przeprowadzamy to nieprędko te moje pierdołki zobaczę i serce mi się kraja:-(